Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nansi

Zamieszcza historie od: 19 listopada 2015 - 19:42
Ostatnio: 28 listopada 2015 - 20:02
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 71
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Nie sądziłam, ze spotka mnie takie dobro. To było 5-6 lat temu. Pracowałam w niewielkiej miejscowości, oddalonej od mojego miejsca zamieszkania o ok. 3,5 km. Był weekend, no i jak to weekend kiepsko z autobusami, ostatni 21:23 a o 22 zamykałam lokal. Zanim wyprosiłam opornych gości, zanim policzyłam wartość utargu, wyłączyłam na noc sprzęty, załączyłam alarm i w końcu przekręciłam kluczyk zamka była już 22:30. Oprócz tego jedna z tych śnieżnych zim. Na części drogi brak chodnika, pobocze zasypane śniegiem, a tu trzeba było iść na piechotę, co zrobić. No to idę, chodnikiem, później poboczem, albo raczej jak najbliżej zasypanego śniegiem pobocza, przechodzę 1/3 drogi, a tu obok mnie zwalnia samochód, pierwsze myśli złowieszcze - kto, dlaczego, mam uciekać? Okazało się, że to taksówka, miły młody Pan zwalnia równając swoje tępo jazdy do mojego kroku, pyta dokąd idę, na moją odwiedź ze do domu - miejscowość, zaprasza do środka. Mówię mu, że ze swoich drobnych to może uzbieram 5 zł, i niech jedzie dalej bo nie mam mu jak zapłacić. Taksówkarz mówi, żebym się o pieniądze nie martwiła, bo po pierwsze jest zimno, po drugie ciemno, po trzecie mimo jasnego stroju ledwo mnie na drodze widać. Wsiadłam, faktycznie było zimno bo mi już śpiki w nosie zamarzały a policzków nie czułam. Pan taksówkarz odwiózł mnie pod sam dom, chciałam mu dać aby te 5 zł, żeby nie było że robi pusty kurs. Nie przyjął żadnych pieniędzy, powiedział, że cieszy się, że mógł mnie bezpiecznie dostarczyć do domu. Podziękowałam...i za każdym razem jak o tym pomyśle ciepło mi się robi na sercu.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 listopada 2015, 19:57 przez Nansi (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
31
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
31
Kolejna historia z taksówkarzem z uczuciami. Pewnego wieczoru ostro pokłóciłam się z ówczesnym chłopakiem. Zamówiłam taksówkę. Zapłakana, z pociągającym nosem wsiadłam do taksówki. Na mój widok taksówkarz się przestraszył, zrobił wielkie oczy i spytał czy wszystko w porządku, na co jeszcze bardziej wybuchłam płaczem i powiedziałam, że faceci to świnie, po czym po chwili trochę się opamiętałam, bo kierowcą też był facetem. Pan około 30-stki, na moje przeprosiny, że może jednak nie wszyscy tacy są, zaczął mnie uspokajać, powiedział, że w swoim życiu mogę spotkać niejednego faceta, który źle mnie potraktuje, i tak mnie pół drogi uspokajał. Nagle zmienił kurs, wystraszyłam się nieziemsko, dopytywałam gdzie jedzie. Zatrzymał się przy stacji, powiedział żebym się nie bała i że zaraz wróci. Wrócił z gorącą kawą i drożdżówką i po jednej dla niego i dla mnie. Następnie zawiózł pod sam dom. Powiedział, żebym już nigdy więcej nie płakała z powodu faceta, bo pewnego dnia spotkam kogoś, kto nigdy sobie nie wybaczy tego, że doprowadził mnie do łez. Zapłaciłam, za sam kurs do domu, chciałam panu zapłacić za dodatkową trasę okrężną do stacji oraz za kawę i drożdżówkę, nie zgodził się, za to dodał, że ma nadzieje, że następnym razem spotka mnie w lepszym humorze i uśmiechniętą.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 listopada 2015, 20:15 przez Nansi (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
25
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
25
Kilka lat temu byłam bardzo zakochana, był to też burzliwy okres między mną a moim ówczesnym. Znajomi z uczelni organizowali imprezę, ale ze względu na to, że w tym samym dniu wypadała kolejna rocznica "chodzenia" z moim ówczesnym, powiedziałam, że się niestety nie pojawię. Nastał wieczór, ugotowałam romantyczną kolację, wino, świece etc. Czekałam...minęło 15 min, mój ówczesny się nie zjawia. Minęło 20 min... nie odbiera telefonu. Minęło 40 min...przychodzi sms od ówczesnego lubego, krótko, na temat " Nie przyjadę". "Dlaczego?". "Co się stało", "odbierz", " dlaczego nie odbierasz". Kilka prób dzwonienia - wyłączony telefon. Kolacje częściowo zjadłam, z płaczem, wypiłam butelkę wina, szlochając otwarłam następną. Byłam już mocno wstawiona kiedy postanowiłam nie zmarnować wieczoru i udać się na spotkanie z znajomymi. Szybkie sprawdzenie rozkładu autobusów, krótki telefon do znajomego, jak dojechać i w którym miejscu znajduje się lokal.
Tak więc, wsiadam do autobusu, i jadę...pech chciał, że była jakaś przebudowa drogi, której nie kojarzyłam, do tego ciemno, tak więc dojechałam do zajezdni. Co zrobić? Podchodzę do kierowcy autobusu i pytam się go o postój taksówek, na co kierowca odpowiada, że za 10 min rusza i da mi znać na odpowiednim przystanku. To czekałam. Kilka minut minęło, kierowca poinformowany do jakiego lokalu się wybieram zatrzymał się nie na przystanku, ale na przeciwko lokalu dodając przy tym, że to tak dla pewności, że się nie zgubię. Dziękuję jeszcze raz :)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 listopada 2015, 20:32 przez Nansi (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
15
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
15

1