Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Historia o 2 mężczyznach, szczeniaczku i mnie...
Był wieczór. Wracałam ze spotkania z moją koleżanką Olą. Wszystko wyglądało na normalne.
Jednak kiedy przechodziłam przez ulicę zauważyłam, że niedaleko na takim malenkim placu zabaw stoją 2 faceci i coś tam wrzeszczą. Mam słaby wzrok więc musiałam troszkę podejść. Po chwili ujrzałam, że Ci dwaj mężczyźni trzymają noże i wyglądało jakby chcieli zabić malucha. Moje przypuszczenia o chęci zabiciu psiaka szybko wyszły na jaw i potwierdziłY się. 2 mężczyźni obmyślali plan co zrobią z ciałem tego pieska kiedy go UKATRUPIĄ. Wzięłam podeszłam do nich, ogromnie przerażona. Upomniałam ich i mówiłam, że jestem przeciw zabijaniu zwierząt, nawet jeśli komuś wadzą i robią komuś krzywdę, a że ten maluszek był całkowicie nieszkodliwy to wcale nie mógł nikomu nic zrobić. Mężczyźni z każdą chwilą zaczynali się wściekać coraz bardziej. W końcu jednak usłyszałam 2 słowa "WEŹMY JĄ". Wystraszona rozejrzałam się. Wzięłam pieska i zaczęłam biegać ile się da. Przez podwórko. W końcu zauważyłam, że mężczyźni odpuszczają. Wbiegłam do bloku (znam hasło koleżanki) i przebiegłam na około do swojego domu. Mężczyzn nie było... Obok pojawiła się starsza kobieta mówiąc, że mi straszne zazdrości takiego słodkiego malucha. Zaproponowałam jej, że oddam tego malucha. Dałam przy okazji swoje kieszonkowe (20 zł), aby coś dla niego kupiła. Zadyszana powróciłam do domu. Spoglądałam na zadowoloną staruszkę z okna. Mężczyźni wogóle nie pojawi się w okolicy, gdyż nie mieli po co...
Choć prawie stałam się ofiarą jestem zadowolona, że ten piesek żyje...

Pobierz ten tekst w formie obrazka
3 czerwca 2012, 15:29 przez adaolsztyn (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
61
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
61

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…