Profil użytkownika
adaolsztyn
Zamieszcza historie od: | 3 czerwca 2012 - 15:28 |
Ostatnio: | 8 sierpnia 2012 - 18:46 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 149
- Komentarzy: 0
- Punktów za komentarze: 0
Wczoraj rano jechałam z moją rodziną do sklepu. Oczywiście zakupów nienawidzę, ale cóż... Jak trzeba to trzeba... W czasie zakupów moja bratanica zaczyna płakać, że chce zabawkę. Niestety przyjechaliśmy na zakupy i nie wzięliśmy ze sobą zbyt dużej kwoty. No okej, musiałam wytłumaczyć, że nie możemy kupić tej zabawki... MUSIAŁAM, bo wszyscy jak to u mnie w rodzinie przeglądali albo sklep z biżuterią, albo sklep z ubraniami i co najzabawniejsze... sklep z ZABAWKAMI... Mała mi płacze, żebym kupiła jej tą zabaweczkę i płacze... Jak to dzieci...
[M]ała- Ale wy zawsze macie pieniądze! Zawsze mówicie, że wam brakuje! - no i zaczyna płakać głośniej..
[J] - No ale naprawdę nie mamy... Gdybym wiedziała, że masz coś na oku w tym sklepie to bym wzięła więcej pieniędzy...
[M]- Wy zawsze kłamiecie!
Ręce mi opadły...
[N]ieznajoma - Co się dzieje?
[J] - Mała chce, żebym kupiła jej zabawkę, na którą brakuje nam pieniędzy... Przynajmniej mi, bo reszta rodziny jak zwykle szlaja się po całym centrum... - wyjaśniłam... Kobieta zniknęła... Mała i ja ruszałyśmy do samochodu na parkingu. Tam już większość rodziny czekała. My jako jedyne musiałyśmy iść. Za sobą krzyczałam krzyki, aby poczekać. Widziałam kobietę, która biegła do nas z czymś w ręce. Mam slaby wzrok, więc musiałam przyjrzeć się bardziej, o co chodzi z tą rzeczą w ręce. Kobieta szybko znalazła się obok mojej bratanicy, wręczyła do ręki małej zabawkę i uciekła... Jeśli ta kobieta to czyta niech wie, że naprawdę mnie ucieszyła swoją dobrocią... Nie zwróciła uwagi na pieniądze tylko na to, że dziecko chce zabawkę, a nas nie stać...
[M]ała- Ale wy zawsze macie pieniądze! Zawsze mówicie, że wam brakuje! - no i zaczyna płakać głośniej..
[J] - No ale naprawdę nie mamy... Gdybym wiedziała, że masz coś na oku w tym sklepie to bym wzięła więcej pieniędzy...
[M]- Wy zawsze kłamiecie!
Ręce mi opadły...
[N]ieznajoma - Co się dzieje?
[J] - Mała chce, żebym kupiła jej zabawkę, na którą brakuje nam pieniędzy... Przynajmniej mi, bo reszta rodziny jak zwykle szlaja się po całym centrum... - wyjaśniłam... Kobieta zniknęła... Mała i ja ruszałyśmy do samochodu na parkingu. Tam już większość rodziny czekała. My jako jedyne musiałyśmy iść. Za sobą krzyczałam krzyki, aby poczekać. Widziałam kobietę, która biegła do nas z czymś w ręce. Mam slaby wzrok, więc musiałam przyjrzeć się bardziej, o co chodzi z tą rzeczą w ręce. Kobieta szybko znalazła się obok mojej bratanicy, wręczyła do ręki małej zabawkę i uciekła... Jeśli ta kobieta to czyta niech wie, że naprawdę mnie ucieszyła swoją dobrocią... Nie zwróciła uwagi na pieniądze tylko na to, że dziecko chce zabawkę, a nas nie stać...
Historia o 2 mężczyznach, szczeniaczku i mnie...
Był wieczór. Wracałam ze spotkania z moją koleżanką Olą. Wszystko wyglądało na normalne. Jednak kiedy przechodziłam przez ulicę zauważyłam, że niedaleko na takim malenkim placu zabaw stoją 2 faceci i coś tam wrzeszczą. Mam słaby wzrok więc musiałam troszkę podejść. Po chwili ujrzałam, że Ci dwaj mężczyźni trzymają noże i wyglądało jakby chcieli zabić malucha. Moje przypuszczenia o chęci zabiciu psiaka szybko wyszły na jaw i potwierdziłY się. 2 mężczyźni obmyślali plan co zrobią z ciałem tego pieska kiedy go UKATRUPIĄ. Wzięłam podeszłam do nich, ogromnie przerażona. Upomniałam ich i mówiłam, że jestem przeciw zabijaniu zwierząt, nawet jeśli komuś wadzą i robią komuś krzywdę, a że ten maluszek był całkowicie nieszkodliwy to wcale nie mógł nikomu nic zrobić. Mężczyźni z każdą chwilą zaczynali się wściekać coraz bardziej. W końcu jednak usłyszałam 2 słowa "WEŹMY JĄ". Wystraszona rozejrzałam się. Wzięłam pieska i zaczęłam biegać ile się da. Przez podwórko. W końcu zauważyłam, że mężczyźni odpuszczają. Wbiegłam do bloku (znam hasło koleżanki) i przebiegłam na około do swojego domu. Mężczyzn nie było... Obok pojawiła się starsza kobieta mówiąc, że mi straszne zazdrości takiego słodkiego malucha. Zaproponowałam jej, że oddam tego malucha. Dałam przy okazji swoje kieszonkowe (20 zł), aby coś dla niego kupiła. Zadyszana powróciłam do domu. Spoglądałam na zadowoloną staruszkę z okna. Mężczyźni wogóle nie pojawi się w okolicy, gdyż nie mieli po co...
Choć prawie stałam się ofiarą jestem zadowolona, że ten piesek żyje...
Był wieczór. Wracałam ze spotkania z moją koleżanką Olą. Wszystko wyglądało na normalne. Jednak kiedy przechodziłam przez ulicę zauważyłam, że niedaleko na takim malenkim placu zabaw stoją 2 faceci i coś tam wrzeszczą. Mam słaby wzrok więc musiałam troszkę podejść. Po chwili ujrzałam, że Ci dwaj mężczyźni trzymają noże i wyglądało jakby chcieli zabić malucha. Moje przypuszczenia o chęci zabiciu psiaka szybko wyszły na jaw i potwierdziłY się. 2 mężczyźni obmyślali plan co zrobią z ciałem tego pieska kiedy go UKATRUPIĄ. Wzięłam podeszłam do nich, ogromnie przerażona. Upomniałam ich i mówiłam, że jestem przeciw zabijaniu zwierząt, nawet jeśli komuś wadzą i robią komuś krzywdę, a że ten maluszek był całkowicie nieszkodliwy to wcale nie mógł nikomu nic zrobić. Mężczyźni z każdą chwilą zaczynali się wściekać coraz bardziej. W końcu jednak usłyszałam 2 słowa "WEŹMY JĄ". Wystraszona rozejrzałam się. Wzięłam pieska i zaczęłam biegać ile się da. Przez podwórko. W końcu zauważyłam, że mężczyźni odpuszczają. Wbiegłam do bloku (znam hasło koleżanki) i przebiegłam na około do swojego domu. Mężczyzn nie było... Obok pojawiła się starsza kobieta mówiąc, że mi straszne zazdrości takiego słodkiego malucha. Zaproponowałam jej, że oddam tego malucha. Dałam przy okazji swoje kieszonkowe (20 zł), aby coś dla niego kupiła. Zadyszana powróciłam do domu. Spoglądałam na zadowoloną staruszkę z okna. Mężczyźni wogóle nie pojawi się w okolicy, gdyż nie mieli po co...
Choć prawie stałam się ofiarą jestem zadowolona, że ten piesek żyje...
1
« poprzednia 1 następna »