Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Hmm... Świeżo zarejestrowany, a już w głowie druga historia nawołuje do spisania w karty tego serwisu.
Działo się to lat
parę temu. Mieszkam na takiej małej wsi, położonej dość blisko Zgierza/Łodzi. Wystarczy niby jeden tramwaj i jest się w którymś z tych miast. Jednak jak to wieś, autobusu nie ma, a odemnie do tramwaju jest około 7 km. Prawie co dzień idę tę trasę pieszo, przez las później na krajówke przy której położony jest przystanek tramwajowy.
Jednak historia właściwa:
Pewnego razu lato, ukrop totalny 45 stopni w cieniu ja idę obładowany rzeczami na wyjazd prawie 15 kg w plecaku podróżnym. Wychodzę ze wsi wchodzę w las, mam przed sobą perspektywę godzinnej podróży z tym plecakiem. Przez to oprócz potu krew jeszcze zalewa. Aż tu nagle słysze Prrrr.... Odrwacam się, a tam z dróżki leśnej wyjeżdża chłop. Taki prawdziwy w kaloszach typowym brudnym stroju, jak to prawdziwy z ojca na syna mistrz gospodarstwa wiejskiego. Jedzie na małym wozie skleconym wydaje się z karoserii od malucha bez dachu. Z wielkimi resorami i kołami... A jakże od malucha. Cały ten wóz ciągnie wielgachny koń pociągowy, jakie można zobaczyć na zdjęciach z początków USA.
Podjeżdża do mnie z pytaniem:

- Do tromwoju jydzisz?
- Tak
- To chop na wózek, podwioze ciuu...

Taki troche zdziwiony pakuje plecak na górę (resory takie, że góra karoserii była wyżej od mojej głowy). Chłop łapie za plecak, jedną ręką wciąga na wózek i krzyczy do konia - jazdaaa.

Powiem wam że tej 15 min podróży długo nie zapomnę, gościu mi opowiedział w tym czasie z dwie fajne historie wsi.
PS. Podróż na wózku z malucha była bardziej komfortowa niż jazda terenówką.

koń wieś podróż

Pobierz ten tekst w formie obrazka
29 stycznia 2012, 8:30 przez Thorv (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
76
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
76

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…