Profil użytkownika
olka3004
Zamieszcza historie od: | 10 sierpnia 2011 - 20:40 |
Ostatnio: | 14 listopada 2016 - 0:26 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 49
- Komentarzy: 13
- Punktów za komentarze: 3
Nie jest to może super wspaniała historia dla Was, ale dla mnie jest.
Pochodzę z niewielkiej mieściny (10 000 osób). Pewnego dnia nauczycielka ogłosiła, że jest możliwość pojechać na projekt z Niemcami do Warszawy. Dla mnie bomba, od kilku lat chciałam ją zwiedzić. Pojechaliśmy, zwiedzamy. W końcu po zwiedzeniu muzeum techniki nasza nauczycielka mówi tak:
- Weźcie plan miasta (miała ze sobą, rozdała nam). Jesteśmy w tym miejscu, a obiad zjemy tutaj (pokazała nam, jak mamy tam dotrzeć, ale bez większych szczegółów). No, to w drogę.
Koleżanka, z którą miałam iść, gdzieś się zawieruszyła, więc poszłam sama z tą nieszczęsną mapką. W jakiejś mniejszej uliczce przystanęłam, żeby się zorientować, gdzie jestem. A ja i mapka to gwarantowana tragedia. Stoję, patrzę na mapkę, na nazwy ulic... i tak, zgadliście. Nic. Podszedł do mnie starszy pan, zapytał czy może mi jakoś pomóc. Mówię mu, że mam dojść na tą ulicę. On na to, że też się tam wybiera i może mnie zaprowadzić. W pierwszej chwili się przeraziłam nieco, bo nigdy nic nie wiadomo. Ale po chwili wewnętrznego wahania zgodziłam się. Pan umilał spacer opowieścią o wojnie, komunizmie, narzekaniem na obecnych polityków. Był niezwykle miły i pomocny.
Gdyby nie on, pewnie długo bym jeszcze błądziła. Okazało się, że jako jedyna miałam "przewodnika". Reszta korzystała z komunikacji miejskiej lub pytała ludzi.
Pochodzę z niewielkiej mieściny (10 000 osób). Pewnego dnia nauczycielka ogłosiła, że jest możliwość pojechać na projekt z Niemcami do Warszawy. Dla mnie bomba, od kilku lat chciałam ją zwiedzić. Pojechaliśmy, zwiedzamy. W końcu po zwiedzeniu muzeum techniki nasza nauczycielka mówi tak:
- Weźcie plan miasta (miała ze sobą, rozdała nam). Jesteśmy w tym miejscu, a obiad zjemy tutaj (pokazała nam, jak mamy tam dotrzeć, ale bez większych szczegółów). No, to w drogę.
Koleżanka, z którą miałam iść, gdzieś się zawieruszyła, więc poszłam sama z tą nieszczęsną mapką. W jakiejś mniejszej uliczce przystanęłam, żeby się zorientować, gdzie jestem. A ja i mapka to gwarantowana tragedia. Stoję, patrzę na mapkę, na nazwy ulic... i tak, zgadliście. Nic. Podszedł do mnie starszy pan, zapytał czy może mi jakoś pomóc. Mówię mu, że mam dojść na tą ulicę. On na to, że też się tam wybiera i może mnie zaprowadzić. W pierwszej chwili się przeraziłam nieco, bo nigdy nic nie wiadomo. Ale po chwili wewnętrznego wahania zgodziłam się. Pan umilał spacer opowieścią o wojnie, komunizmie, narzekaniem na obecnych polityków. Był niezwykle miły i pomocny.
Gdyby nie on, pewnie długo bym jeszcze błądziła. Okazało się, że jako jedyna miałam "przewodnika". Reszta korzystała z komunikacji miejskiej lub pytała ludzi.
Warszawa starszy pan
1
« poprzednia 1 następna »