Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mari240

Zamieszcza historie od: 24 sierpnia 2016 - 2:34
Ostatnio: 3 marca 2017 - 5:03
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 0
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Mam szczęście w nieszczęściu.

Mam 25 lat, 3 lata temu zachorowałam na raka jajnika, mam wycięte narządy rodne, więc
nie mogę mieć dzieci. Musiałam poddać się operacji, ponieważ w innym przypadku nie pozostałoby mi dużo życia. Na początku nie zgodziłam się, bo zawsze chciałam mieć dzieci, jednak wizja śmierci zadecydowała, że poddałam się operacji. Przeszłam też przez chemioterapię. Mam też inne problemy zdrowotne dość poważne (To tytułem wstępu).

Nie miałam nigdy szczęścia do chłopaków, ponieważ (może dla niektórych dziwne) nie interesują mnie ci, którzy ciągle imprezują, piją alkohol do nieprzytomności, palą papierosy i przechwalają się, który ile miał dziewczyn (jeżeli chcą, to ok, ale ja takiego nie chciałam mieć). Zawsze szukałam chłopaka, który mnie pokocha taką jaką jestem, tym bardziej teraz, kiedy byłam i jestem chora. Nie każdy jest w stanie zaakceptować to, że ktoś tak jak ja, poważnie choruje. Nie wierzyłam, że ktokolwiek będzie w stanie to zrobić.
Ale znalazłam, a w sumie on mnie znalazł. Poznaliśmy się na portalu społecznościowym, trochę ponad tydzień przed moją operacją wycięcia narządów. On nie wiedział wtedy dokładnie jaką operację będę mieć. Odwiedził mnie na OIOM'ie, mało z tej wizyty pamiętam, ale powiedziałam mu czemu tu leżę. Byłam pewna, że już więcej go nie zobaczę, że się wystraszy. Ale nie wystraszył, odwiedzał mnie jeszcze (mimo, że leżałam w szpitalu 100 km od miejsca jego zamieszkania). Teraz cały czas mnie wspiera, nie tylko jest taki jaki chciałam, żeby był, ale jest dosłownie aniołem. Mamy do siebie pełne zaufanie, jesteśmy szczerzy, nasz związek kwitnie z każdym dniem, nasze relacje są pełne miłości i zrozumienia, wiem, że zawsze będziemy razem, i planujemy wspólną przyszłość. Oboje to wiemy.

Miałam usunąć konto na portalu, bo jak się dowiedziałam, że mam raka, to nie miałam ochoty na randki, tym bardziej, że umarł mój kochany tata 3 lata temu, a miesiąc później dowiedziałam się właśnie, że mam raka i czeka mnie operacja. Dodatkowo miałam przykre doświadczenia z poprzednim chłopakiem, i bałam się, że znów zostanę zraniona. Jednak szybko się przekonałam, że ten, którego poznałam jest moją miłością.

Wniosek jest taki: czasem nie warto szukać na siłę miłości, ja szukałam (chyba każdy chce kochać i być kochany), ale nie potrafiłam znaleźć. Jak nie miałam ochoty na spotkania, to nagle stał się cud. Czego i Wam życzę, czasem szczęście przychodzi zupełnie nieoczekiwanie.

Myślę, że mój tata nade mną czuwa, i zesłał mi mojego chłopaka.

Pamiętajcie, gdy nie ma chorób, problemów, to jest sielanka, ale najczęściej gdy pojawiają się choroby, problemy, to nagle zaczyna się psuć. Nas choroba bardzo połączyła, co może brzmieć dziwnie, ale przez to teraz wiem, że cokolwiek się wydarzy, możemy na sobie polegać.

miłość szczęście w nieszczęściu

Pobierz ten tekst w formie obrazka
11 czerwca 2016, 0:17 przez mimi (PW) | Skomentuj (5) | Do ulubionych
Głosów
24
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
24
Miałam wtedy chyba 17 lat, postanowiłam znaleźć pracę. Ogłoszenia przeglądałam razem z bratem. Znalazł on całkiem ciekawa ofertę. Sprzedawanie gazet, 7h dziennie, stawka zachęcająca. Zadzwoniliśmy, umówiliśmy się na spotkanie. Okazało się, że nie może być tak różowo, jakby się wydawało, ale nie o tym mowa ;)
Mi przypadło stanowisko w pobliżu Bramy Wyżynnej. Ludzi kusiły dodatki do gazet (za siedem kupionych gazet można było dostać atlas Polski, za jedną jakieś płyty, książeczki...), często płacili za 7, 14 gazet, brali jedną i dodatki. A mi gazety zostawały.
Pewnego dnia pogoda nie dopisywała. Nawet w bluzie trzęsłam się z zimna, deszcz padał, a parasol osłaniał tylko stoisko - przemarzałam. Przyszła do mnie pewna starsza pani. Chciała kupić gazetę z programem telewizyjnym, ale zabrakło jej drobnych. Chciała wrócić do domu po resztę kasy. Pomyślałam sobie wtedy: "Nie no, tak to nie będzie, niech ona już wraca do domu i nie wychodzi w taką pogodę".
Dostała gazetę z pliku tych, które były opłacone i zostawione (bo kto potrzebuje 7 tych samych gazet?) z przykazem, że ma już wracać do domu i napić się ciepłej herbaty, bo inaczej będzie chora. Podziękowała i poszła.
O sytuacji zapomniałam do czasu. Szczękając zębami z zimna rozmawiałam z koleżanką, która pracowała w pobliżu. Akurat żaliłam się, że nie mogę opuścić stanowiska nawet na moment (żadnych wyjść do łazienki, po coś do picia..)
Ktoś złapał mnie za ramię. Odwracam się i widzę starszą panią. Wcisnęła mi kubek gorącej słodkiej herbaty kupionej w kawiarni w dłonie i powiedziała: "Masz dziecko, pamiętaj, że dobre uczynki zawsze wracają. Wypij póki jest ciepła".
Nigdy wcześniej herbata mi tak nie smakowała, a w oczach miałam łzy szczęscia, bo choć przez chwilę było mi cieplej ;) Często to wspominam - życzliwą starszą panią, która tamtego dnia była dla mnie aniołem. I jej słowa, które wryły mi się w pamięć ;)

pomoc starsza pani

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 lipca 2016, 13:49 przez aggy (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
19
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
19

1