Profil użytkownika
BlackDeathAngel
Zamieszcza historie od: | 25 stycznia 2012 - 21:58 |
Ostatnio: | 2 lutego 2012 - 17:18 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 201
- Komentarzy: 0
- Punktów za komentarze: 0
Historia, która spotkała mnie ponad 3 tygodnie temu skłoniła mnie do opisania i założenia konta na Wspaniałych.
3 tygodnie temu byłem zmuszony udać się do najbliższego sklepu całodobowego oddalonego o ponad 3 km. Tak więc długo nie myśląc zabrałem kask, dokumenty i w drogę na skuterze, a że pogoda jest jaka jest i na drogach ślisko jechałem dość uważnie i wolno by nie spowodować wypadku, a co gorsza nie zrobić komuś krzywdy - no ale zawsze to szybciej niż pieszo taki kawał.
Podczas drogi mijały mnie samochody, aż trafił się on. Zjechał na mój pas (drogi z jednym pasem w każdym kierunku ruchu). Pomimo hamowania na nic się to nie zdało, co prawda koła stały ale lód robi swoje, jednak jechałem coś około 15-20km/h, pojazd z naprzeciwka jechał z o wiele większą prędkością i coraz bardziej się do mnie zbliżając zmieniał pas, a to na swój, a to na mój. Nagle zobaczyłem jego samochód jakieś 1,5 m od kierownicy skutera, a ułamek sekundy później poczułem silne uderzenie, chwilę później znalazłem się na przeciwnej stronie ulicy ze skuterem na mnie, a nie jest on lekki jak większość, ale waży on ponad 130 kg. Nie mogłem wstać, czułem silny ból i widziałem tylko jak z kasku i spod mojego ciała wypływa krew.
Nikt się nawet nie zatrzymał i nie mówię tu o pojazdach, pieszych było na prawdę dużo, niektórzy się oglądali i szli dalej. Ja nie byłem w stanie wydusić słowa.
I tu zdarzył się cud, podjeżdża samochód, wychodzi dwóch dresów na oko koło 190cm wzrostu (ale z dołu ciężko określić). Ściągnęli ze mnie skuter i spytali czy dam radę wstać, ja tylko wydukałem pod nosem że nie mogę się ruszyć, ledwo skończyłem dukać, a jeden z nich już miał telefon w ręce i zadzwonił po pogotowie. Karetka przyjechała dość szybko, chociaż mnie to dłużyło się niemiłosiernie. Okazało się, że mam złamane żebro, bark, pękniętą czaszkę i zmasakrowaną twarz, oraz pękniętą nogę i kilka ran otwartych i powbijane części. Kiedy zatamowali mi krew płynącą niczym z kranu. I już się trochę uspokoiłem powiedziałem całą historię. Jeden z dresów zadzwonił po kolegę by ten zabrał skuter, a oni zaś udali się w dalszą drogę przy jakieś dość głośnej muzyce.
Ja podczas drogi do szpitala straciłem przytomność i obudziłem się w szpitalu po kilku dniach. Potem dowiedziałem się, że jestem po operacji, a jeszcze 5 minut na tej ulicy i bym się wykrwawił. A Zapomniałem dodać. Leżałem tam około 10 minut.
Morał z tego taki, że dres potrafi być bardziej ludzki od zwykłego obywatela.
A im strasznie dziękuje, bo gdyby nie oni, to rodzice zamiast przyjechać do szpitala, to przyjechali by do kostnicy. Tą historię opisał bym wcześniej, no ale dopiero dziś puścili mnie do domu.
3 tygodnie temu byłem zmuszony udać się do najbliższego sklepu całodobowego oddalonego o ponad 3 km. Tak więc długo nie myśląc zabrałem kask, dokumenty i w drogę na skuterze, a że pogoda jest jaka jest i na drogach ślisko jechałem dość uważnie i wolno by nie spowodować wypadku, a co gorsza nie zrobić komuś krzywdy - no ale zawsze to szybciej niż pieszo taki kawał.
Podczas drogi mijały mnie samochody, aż trafił się on. Zjechał na mój pas (drogi z jednym pasem w każdym kierunku ruchu). Pomimo hamowania na nic się to nie zdało, co prawda koła stały ale lód robi swoje, jednak jechałem coś około 15-20km/h, pojazd z naprzeciwka jechał z o wiele większą prędkością i coraz bardziej się do mnie zbliżając zmieniał pas, a to na swój, a to na mój. Nagle zobaczyłem jego samochód jakieś 1,5 m od kierownicy skutera, a ułamek sekundy później poczułem silne uderzenie, chwilę później znalazłem się na przeciwnej stronie ulicy ze skuterem na mnie, a nie jest on lekki jak większość, ale waży on ponad 130 kg. Nie mogłem wstać, czułem silny ból i widziałem tylko jak z kasku i spod mojego ciała wypływa krew.
Nikt się nawet nie zatrzymał i nie mówię tu o pojazdach, pieszych było na prawdę dużo, niektórzy się oglądali i szli dalej. Ja nie byłem w stanie wydusić słowa.
I tu zdarzył się cud, podjeżdża samochód, wychodzi dwóch dresów na oko koło 190cm wzrostu (ale z dołu ciężko określić). Ściągnęli ze mnie skuter i spytali czy dam radę wstać, ja tylko wydukałem pod nosem że nie mogę się ruszyć, ledwo skończyłem dukać, a jeden z nich już miał telefon w ręce i zadzwonił po pogotowie. Karetka przyjechała dość szybko, chociaż mnie to dłużyło się niemiłosiernie. Okazało się, że mam złamane żebro, bark, pękniętą czaszkę i zmasakrowaną twarz, oraz pękniętą nogę i kilka ran otwartych i powbijane części. Kiedy zatamowali mi krew płynącą niczym z kranu. I już się trochę uspokoiłem powiedziałem całą historię. Jeden z dresów zadzwonił po kolegę by ten zabrał skuter, a oni zaś udali się w dalszą drogę przy jakieś dość głośnej muzyce.
Ja podczas drogi do szpitala straciłem przytomność i obudziłem się w szpitalu po kilku dniach. Potem dowiedziałem się, że jestem po operacji, a jeszcze 5 minut na tej ulicy i bym się wykrwawił. A Zapomniałem dodać. Leżałem tam około 10 minut.
Morał z tego taki, że dres potrafi być bardziej ludzki od zwykłego obywatela.
A im strasznie dziękuje, bo gdyby nie oni, to rodzice zamiast przyjechać do szpitala, to przyjechali by do kostnicy. Tą historię opisał bym wcześniej, no ale dopiero dziś puścili mnie do domu.
1
« poprzednia 1 następna »