Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Moja historia o ludzkiej bezinteresowności na obczyźnie.
Od 6 lat mieszkam w Anglii, pod Birmingham. Mówię dobrze po angielsku. Dojeżdżam
do pracy 3 razy w tygodniu tylko w jedną stronę (z powrotem odbiera mnie mąż) i zwykle mam przy sobie tylko tyle pieniędzy ile potrzeba mi na bilet. Aby dojść na przystanek potrzeba mi około 15 minut i zwykle spieszę się rano (dzieci, śniadanie, lunch do pracy).
Tego ranka byłam bardzo spokojna, opanowana i wszystko szło jak z płatka. Spokojnie doszłam na przystanek, usiadłam i postanowiłam sprawdzić czy mam odpowiednie drobne. I tu szok - zapomniałam portfela: autobus przyjeżdża za 5 min., beze mnie nie będą mogli zacząć pracy i otworzyć firmy, następny autobus będzie za godzinę...odwracam się do kobiety siedzącej obok mnie Angielka którą znam z widzenia, dojeżdża razem ze mną tym samym autobusem) i mówię:
- Zapomniałam portfela z domu..
Ona - przerażona: Och nie!
- Czy jest jakaś szansa aby pożyczyła mi pani pieniądze na bilet, oddam w następna środę?
Ona - Nie mam drobnych ale pobiegnę do bankomatu tylko potrzymaj mi torebkę... i pobiegła.
Wróciła w tym samym momencie w którym przyjechał autobus. Zapłaciłam, oddałam jej resztę i dołożyłam jeszcze owocowego batonika na lunch, dziękując bezustannie. A ona? Wysiadając z autobusu jeszcze podziękowała mi za batonika... Uratowała mnie, zrobiła przysługę mojej firmie a dziękuje za batonika.
Jestem jej nieustannie, niezmiernie wdzięczna.

Oczywiście pieniądze oddałam...

Pobierz ten tekst w formie obrazka
6 czerwca 2013, 22:44 przez ~kropelka | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
66
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
66

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…