Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Jestem studentką na jednej z krakowskich uczelni. Przez kilka lat studiowania, poznałam wielu bardzo sympatycznych wykładowców.

Pamiętam, jak na I
roku studiów licencjackich miałam logikę. Jak dla mnie momentami była to czarna magia. Nadszedł dzień egzaminu ustnego, uczyłam się do niego, ale wszystko zaczęło mi się mieszać. Gdy nadeszła moja kolej wejścia na egzamin myślałam, ze podzielę los mojego kolegi i nie zdam egzaminu. Wchodzę na salę, przedstawiam się Panu Wspaniałemu. Zadał mi pytanie, odpowiadam, ale strasznie mieszam. Pan powiedział, abym wyszła na korytarz, douczyła się i wróciła ponownie. Po kilku chwilach pojawiłam się po raz drugi u Niego w sali... Jednak stres był coraz większy. Wspaniały wykładowca zapytał co umiem, kiedy powiedziałam, ze to i to, zaśmiał się, że wszyscy akurat ten temat wybierają, a zastanawia się dlaczego akurat ten. Pozwolił mi odpowiadać z tego działu, który pamiętałam. Podjęłam walkę, którą wygrałam. Dostałam 3 jednak wynik wtedy mnie zupełnie nie interesował. Liczył się fakt, że zdałam.
Po skończonym egzaminie podziękowałam Egzaminatorowi, na co Pan odpowiedział, że to nie jemu, lecz sobie powinnam podziękować za to, że walczyłam, do samego końca, a nie poddałam się.

Po kilku latach ponownie tym razem na studiach magisterskich miałam z Panem egzamin ustny. Przygotowywałam się do tego egzaminu, jednak stres znów postanowił ze mną walczyć. Wchodzę na sale, Pan wita moją skromną osobę wielkim uśmiechem. Przedstawiam się, opowiadam z jakiego tematu chcę odpowiadać. Zaczynam opowiadać, jednak Pan zauważa, że się stresuję. Mówi, abym się wyluzowała. Kiedy skończyłam swoją odpowiedz, Wspaniały mówi, że umiałam dobrze, jednak z powodu stresu ucierpiał jeden temat. Pada pytanie z jego strony.
P: Dam Pani cztery. Odpowiada to Pani?
J: Tak oczywiście.
P: No to w takim razie cztery plus za chęć współpracy.

Wyszłam cala w skowronkach z tego egzaminu.


Innym razem z powodu choroby opuściłam kilka godzin wykładów. Podchodzę do kobiety na wykładzie, tłumaczę co i jak, pytam się w jaki sposób mogę odpracować moje nieobecności.
Kobietka podała mi temat, który miałam opracować z koleżanką, której również nie było. Opracowałyśmy wszystko, nadszedł dzień naszej prezentacji. Z racji, że miałam chore gardło poprosiłam koleżankę, aby ona przeczyta moja prezentację. Niestety jeden sprzęt komputerowy odmówił mi posłuszeństwa, latałam jak głupia, za nowym sprzętem, jednak nadal nic. Już miałam obawy, że kobieta postanowi dać mi ochrzan, kiedy do niej podeszłam zapytać w jaki sposób teraz mam to przedstawić, kobieta bardzo spokojnie powiedziała, abym po prostu wysłała jej na maila prezentację. Po kilku dniach wysłałam jej prezentację z przeprosinami, dostałam bardzo miłą wiadomość "Dziękuję Aniołku. Pozdrawiam"

Jednak tutaj przekonałam się, że osoby mające tytuły naukowe są bardzo często Wspaniali. A nie wszyscy są Piekielni.

Studia egzamin wykladowca

Pobierz ten tekst w formie obrazka
13 listopada 2012, 13:03 przez anuszka89 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
52
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
52

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…