Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Ta historia zdarzyła mi się ostatnio podczas pięknej, widowiskowej burzy.
Byłem z kobietą, która strasznie mi się podoba na spacerze
(nie
jesteśmy razem...). Była to godzina 21:10. Mieliśmy pójść wcześniej, lecz z racji, iż nagle coś jej wypadło, przenieśliśmy spacer na godzinę, którą podałem wyżej. W sumie ucieszyło mnie to (lecz nie do końca, do tego wrócimy w dalszej części opowiadania), ponieważ w godzinach popołudniowych upał robił swoje (35 stopni w Celsjuszach liczone).
Jeszcze co nie wyszedłem z domu, zaczęło błyskać i to dość mocno, lecz myślałem, że źle nie powinno być... Myliłem się.
Podszedłem pod wejście od jej klatki schodowej bloku mieszkaniowego i tam przy niej miałem czekać. Po 2 minutach (długiego dla mnie) oczekiwania, w końcu wyszła wraz z koleżanką. Mówię dobra, odprowadzimy ją, później będę miał czas, by pogadać z kobietą, która mi się podoba, jej koleżanka i tak daleko nie mieszkała.

Koleżanka odprowadzona, mamy czas dla siebie, lecz już podczas odprowadzki jej koleżanki, pogoda pogorszyła się, lecz to nie stanęło mi na drodze, by iść dalej (spacer trwał tylko 5 minut...). Po tych 5 minutach spaceru, już na tyle zaczęło wiać i grzmocić, że można się było troszkę przerazić i to w niej widziałem, przerażenie. Więc mówię jej, żebyśmy wrócili, najwyżej kiedy indziej się umówi.
Leeeecz, nie na tym polega ta historia, to dopiero wstęp, teraz przejdę do rozwinięcia, na którym opiera się właśnie moja opowieść.

Starałem się nie ukazywać tego, że byłem troszkę "wkurzony" przez tą pogodę, dlatego dopiero gdy już wchodziła na górę klatki schodowej, gdy już się pożegnaliśmy, nie wróciłem wprost do domu, lecz poszedłem do miejsca, do którego mieliśmy trafić (jak mówiłem wcześniej, nie byłem do końca zadowolony z tego, że spacer przeniósł się na godzinę wieczorną, ponieważ miałem wcześniej wszystko zaplanowane, jak miał wyglądać spacer i w które miejsce mieliśmy się udać. Jak widać - plan licho strzelił... Sklepy pozamykane (dokładnie chodzi mi o kwiaciarnie, która była jednym z najważniejszych punktów planu). Co do miejsca - nie zdążyliśmy do niego dojść, pogoda nie pozwoliła, lecz ona o nim nie wiedziała).
Wracając do tematu, udałem się w to miejsce. Tam podczas dość mocnej ulewy (lecz bez wichury) usiadłem na ławce, (nie zwracając uwagi na deszcz i moje przemoczone ubrania) zacząłem podziwiać piękne wytwory natury w postaci dużych, niebieskich błyskawic. Przyznając - zachwytu nie było końca (to czułem w środku siebie, - zachwyt, lecz również smutek, złość i przygnębienie) i tak przez 20 minut.
Nagle podeszła do mnie jakaś starsza pani (wyglądała na jakieś 60 lat, już wtedy ulewa minęła, burza została), z jej ubioru wywnioskowałem, iż jest to jakaś bezdomna kobieta. Usiadła obok mnie, objęła i szepnęła mi do ucha słowa, których na pewno nie zapomnę, a dokładnie - "Nie zwracaj uwagi na to, czego doświadczyłeś ostatnio, ciesz się i wykorzystuj każdą chwilę, jaka Cię napotka, miej świadomość, że wszystko się jeszcze polepszy". Następnie odeszła, lecz wróciła po 5 minutach z papierowym kubkiem gorącej herbaty, popatrzyła w niebo i odeszła, udając się bez słowa w stronę jakiejś oddalonej od tego miejsca ulicy. Chyba zauważyła, że nie układało mi się od ostatniego czasu.
Wypiłem podarowaną herbatę i wróciłem do domu.
Muszę przyznać, coś takiego mnie nigdy nie spotkało, a uczucie, które dodało mi siły i otuchy, było wręcz niesamowite, takiego raczej nie spotyka się na co dzień.
Kobieta zdecydowanie anioł, teraz się zastanawiam, czy to naprawdę się przydarzyło, lecz raczej tak, a dowodem na to jest papierowy kubek, który leży teraz na półce, na przeciwko mnie.

Dodam jeszcze, że dość długo czekałem na to spotkanie i tak samo długo się do niego przygotowywałem, jak widać na darmo, nawet nie spodziewałem się takiego końca. Teraz tylko czekać, aż znowu nadarzy się okazja i uda nam się umówić na kolejny spacer (co wydaje mi się, dość szybko się nie zdarzy...). A od ostatniego czasu, nie wszystko szło po mojej myśli, pech, pech i jeszcze raz pech... Mam nadzieję, że od czasu tego spotkania, wszystko wyjdzie na prostą.
Ahh, niby nic takiego super mi się nie przydarzyło, lecz to człowieka może naprawdę ruszyć, a tym bardziej zmienić sposób patrzenia na życie, czego przykładem jestem ja.
Jeszcze bym się troszkę rozpisał, lecz najważniejsze zostało wymienione.
Od tamtego czasu podczas oglądania tego zjawiska, które towarzyszyło mi cały czas, od spaceru do dojścia do domu, na pewno będzie mi się przypominała ta kobieta? Anioł? Taak, anioł był to na pewno.

kobieta starsza pani burza zdarzenie 60 aniol wspaniala dziekuje

Pobierz ten tekst w formie obrazka
21 sierpnia 2012, 0:07 przez Leroy (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
72
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
72

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…