Pracuję w sklepie jako kasjerka. Zawsze na pierwszej zmianie trzeba przyjąć prasę i rozłożyć ją na półce. Dzień jak jak zawsze, tak sobie biegam między kasą a półką. Już kończyłam, wkładałam właśnie ostatnie gazety na najwyższe miejsce, a że wzrostem nie grzeszę to musiałam stanąć na palcach dodatkowo miejsca było mało, gazet dużo z dodatkami, więc trochę musiałam się pomęczyć, żeby je pomieścić. Tak się składa, że gazety są akurat przy samym wejściu. Wchodzi jeden ze stałych klientów, zobaczył co robiłam, podszedł.
- Ja Pani pomogę.
Pomimo moich protestów wziął ode mnie to co trzymałam w rękach i włożył na swoje miejsce.
Niby nic takiego, ale humor murowany do końca dnia. Mały gest, a cieszy.
- Ja Pani pomogę.
Pomimo moich protestów wziął ode mnie to co trzymałam w rękach i włożył na swoje miejsce.
Niby nic takiego, ale humor murowany do końca dnia. Mały gest, a cieszy.
Komentarze