Tytułem wstępu:
We wrześniu zeszłego roku pewna kobieta spowodowała kolizję drogową i zbiegła z miejsca zdarzenia. W związku z tym pojechałam zgłosić sprawę na policję.
Akcja właściwa:
Zdenerwowana, wyjechałam spod komisariatu. Boczna uliczka, bez sygnalizacji. Skręcałam w lewo na ulicę, gdzie sygnalizacja była i o zgrozo czerwone światło. Bezmyślnie przejechałam przez przejście na czerwonym i 20 metrów dalej widzę w lusterku policyjne światła. Zjeżdżam na pobocze i otwieram okno...
P - policjant
J - ja
P: Witam Panią. Jakie tam było światło?
J: Skoro Pan tu stoi, to yyy, chyba czerwone?
Już myślę, że będzie mandacik i to nie mały, na co Pan policjant:
P: No. To żeby mi to było ostatni raz!
Uśmiechnął się i wrócił do radiowozu.
Przez chwilę siedziałam osłupiała i nie wierzyłam w to co się stało. Do momentu, aż po prostu odjechali.
I w tym miejscu chciałam podziękować Panu policjantowi z Gdańska, dzięki któremu nie musiałam płacić mandatu, na który mnie nie stać. I za zwykłą ludzką postawę.
Dziękuję!
We wrześniu zeszłego roku pewna kobieta spowodowała kolizję drogową i zbiegła z miejsca zdarzenia. W związku z tym pojechałam zgłosić sprawę na policję.
Akcja właściwa:
Zdenerwowana, wyjechałam spod komisariatu. Boczna uliczka, bez sygnalizacji. Skręcałam w lewo na ulicę, gdzie sygnalizacja była i o zgrozo czerwone światło. Bezmyślnie przejechałam przez przejście na czerwonym i 20 metrów dalej widzę w lusterku policyjne światła. Zjeżdżam na pobocze i otwieram okno...
P - policjant
J - ja
P: Witam Panią. Jakie tam było światło?
J: Skoro Pan tu stoi, to yyy, chyba czerwone?
Już myślę, że będzie mandacik i to nie mały, na co Pan policjant:
P: No. To żeby mi to było ostatni raz!
Uśmiechnął się i wrócił do radiowozu.
Przez chwilę siedziałam osłupiała i nie wierzyłam w to co się stało. Do momentu, aż po prostu odjechali.
I w tym miejscu chciałam podziękować Panu policjantowi z Gdańska, dzięki któremu nie musiałam płacić mandatu, na który mnie nie stać. I za zwykłą ludzką postawę.
Dziękuję!
Komentarze