Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Pracuje w ochronie na rożnych obiektach. Kilka lat temu pracowałem jako dowódca zmiany w markecie. W dniu w którym miałem pełnić służbę w odległości ok 100 m od sklepu zdarzył się wypadek cysterny przewożącej gaz. Ewakuowano sklep, oraz mieszkańców najbliższych bloków. Jako ochrona zostaliśmy, aby pilnować obiektu przed rozszabrowaniem itp. Sytuacja była naprawdę poważna, gdyż policja poinformowała nas, że jesteśmy tam na własne ryzyko i że w każdej chwili może być wielkie bum i nie będzie nawet po nas co zbierać. Byłem trochę przerażony, za tydzień miał być mój ślub, a wraz z narzeczoną spodziewaliśmy się dziecka. No cóż - pomyślałem - wybrałem sobie taką pracę i musiałem się liczyć ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Po jakimś czasie od rozpoczęcia służby przyjechał dyrektor marketu i poinformował z uśmiechem, że zostaje z nami. Bylem zaskoczony, gdyż zazwyczaj na co dzień był poważnym i władczym człowiekiem. Tym bardziej byłem zszokowany, kiedy okazało się, że jest naprawdę miłą i ciepła osobą, która potrafiła rozładować napięcie. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy na różne tematy tak, że stres szybko minął i praktycznie zapomnieliśmy o "tykającej bombie" na której siedzimy. W pewnym momencie podeszło do nas kilku strażaków wyraźnie zmęczonych, spoconych i sapiących ze zmęczenia.
- Przepraszam Panów - odezwał się jeden z nich - jesteśmy na akcji i skończyły nam się papierosy, a wszystkie sklepy w pobliżu są zamknięte. Czy możecie nam sprzedać?- spojrzał na nas błagająco.
- Niestety sprzedać wam nie mogę - odparł dyrektor, a strażacy spuścili głowy i już mięli odchodzić, gdy dyrektor dokończył: Ale mogę wam dać!
To mówiąc spojrzał na mnie i powiedział: idź z nimi na sklep daj im papierosy, daj im jakąś dobrą kiełbasę, chleb, jakieś picie i co tam jeszcze będą potrzebować. Sobie też coś weź bo stoisz tu od rana zapewne głodny. Następnie weź z kuchni dzbanki na kawę, jakby nie było to weź ze sklepu, zrób kawę przynieś tu niech się chłopaki napiją. Wypisz mi tylko co tam wziąłeś, abym mógł to ściągnąć ze stanu.
Następnie nachylił się do mnie i szeptem powiedział:
- Odkąd jestem tu dyrektorem nie dałem nic na żaden cel charytatywny, a mam taką możliwość więc przynajmniej tak będę mógł pomóc.
Następnie przyszli policjanci i dyrektor nakazał mi zrobić to samo. Wszyscy byli w wielkim szoku i nie wiedzieli jak dziękować. Byłem i jestem pełen podziwu dla tego człowieka. Może to wszystko nie kosztowało dużo, ale przecież mógł im odmówić, mógł przekazać jakąś symboliczną kwotę na cele charytatywne z wielka pompą, aby cala okolica mówiła, a wolał pomóc po cichu, bezinteresownie. Jak widać kierownicy czy dyrektorzy marketów nie są tylko pozbawionymi emocji maszynami nastawionymi na robienie zysku i kombinowaniu jak tu naciągnąć klienta na kasę, ale są normalnymi ludźmi z ludzkimi odruchami i uczuciami.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
7 września 2011, 13:06 przez luksik85 (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
267
(w tym negatywnych:
15
)
plus Wspaniałe
252

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…