Od ponad roku jestem szczęśliwą posiadaczką Husky.
Jak wiele osób wie, te psy mają skłonności do ucieczek. Podczas jednego ze spaceru, poznaliśmy wraz z chłopakiem pewne starsze małżeństwo. Bardzo mili i serdeczni. Nasze psy bardzo się polubiły. Do tego stopnia, że Hera jak ich widzi to zaczyna podskakiwać i piszczeć.
Porozmawialiśmy z nimi z pół godziny, opowiedzieliśmy im o sobie, że mieszkamy w dość charakterystycznej starej willi w tym parku, w którym właśnie się spotkaliśmy. Wzdłuż parku biegnie droga, jest dość ruchliwa i ludzie często nie zważając na niebezpieczeństwo pędzą po niej jak szybcy i wściekli. Pewnego razu przyszedł do nas kolega. Nie zamknął dobrze drzwi i Hera skorzystała z możliwości swobodnego wybiegania się. Natychmiast wybiegliśmy za nią, ale latała na bezpieczną od nas odległość, w końcu zniknęła nam z pola widzenia.
Zmartwieni i zrezygnowani po ciągłym nawoływaniu jej, wróciliśmy do domu.
Martwiłam się o nią, co chwilę zerkałam przez okno, sprawdzając czy nie wróciła. Bałam się,że wpadnie pod samochód czy ktoś zrobi jej krzywdę.
Minęło ok 40 minut. Patrzę przez okno, a pod domem stoją ci wspaniali starsi ludzie, trzymając na smyczy Herę i ich psa.
Wybiegłam w kapciach do nich tak uradowana i szczęśliwa, dziękując im stokrotnie.
Chciałam wmusić w nich butelkę swojskiego wina w podzięce, ale nie chcieli przyjąć. Powiedzieli, że to dla nich normalna sytuacja i że wg nich każdy tak powinien się zachować.
Bezinteresowni wspaniali ludzie nadal istnieją.
Jak wiele osób wie, te psy mają skłonności do ucieczek. Podczas jednego ze spaceru, poznaliśmy wraz z chłopakiem pewne starsze małżeństwo. Bardzo mili i serdeczni. Nasze psy bardzo się polubiły. Do tego stopnia, że Hera jak ich widzi to zaczyna podskakiwać i piszczeć.
Porozmawialiśmy z nimi z pół godziny, opowiedzieliśmy im o sobie, że mieszkamy w dość charakterystycznej starej willi w tym parku, w którym właśnie się spotkaliśmy. Wzdłuż parku biegnie droga, jest dość ruchliwa i ludzie często nie zważając na niebezpieczeństwo pędzą po niej jak szybcy i wściekli. Pewnego razu przyszedł do nas kolega. Nie zamknął dobrze drzwi i Hera skorzystała z możliwości swobodnego wybiegania się. Natychmiast wybiegliśmy za nią, ale latała na bezpieczną od nas odległość, w końcu zniknęła nam z pola widzenia.
Zmartwieni i zrezygnowani po ciągłym nawoływaniu jej, wróciliśmy do domu.
Martwiłam się o nią, co chwilę zerkałam przez okno, sprawdzając czy nie wróciła. Bałam się,że wpadnie pod samochód czy ktoś zrobi jej krzywdę.
Minęło ok 40 minut. Patrzę przez okno, a pod domem stoją ci wspaniali starsi ludzie, trzymając na smyczy Herę i ich psa.
Wybiegłam w kapciach do nich tak uradowana i szczęśliwa, dziękując im stokrotnie.
Chciałam wmusić w nich butelkę swojskiego wina w podzięce, ale nie chcieli przyjąć. Powiedzieli, że to dla nich normalna sytuacja i że wg nich każdy tak powinien się zachować.
Bezinteresowni wspaniali ludzie nadal istnieją.
park spacer z psem
Komentarze