Parę miesięcy temu potrzebowałam konsultacji neurologicznej. Jako, że to było na tzw. "wczoraj", umówiłam się na wizytę prywatnie. Mama, która mi lekarza wynalazła, podała namiary i kwotę, jaka się Panu Doktorowi należy. Ok, jadę.
Pan Doktor standardowo mnie obejrzał, sprawdził, co miał sprawdzić, wypisał stosowny papierek, miło pogadał. Na koniec powiedział kwotę, jaką sobie za to wszystko życzy - kwotę o połowę niższą od tej, na jaką byłam przygotowana.
Musiałam mieć w oczach jakieś wyznanie miłości chyba, bo Pan Doktor roześmiał się i podsumował:
- No co tak patrzysz, kochana? Też kiedyś byłem studentem.
Będę go wspominać do końca życia :)
Pan Doktor standardowo mnie obejrzał, sprawdził, co miał sprawdzić, wypisał stosowny papierek, miło pogadał. Na koniec powiedział kwotę, jaką sobie za to wszystko życzy - kwotę o połowę niższą od tej, na jaką byłam przygotowana.
Musiałam mieć w oczach jakieś wyznanie miłości chyba, bo Pan Doktor roześmiał się i podsumował:
- No co tak patrzysz, kochana? Też kiedyś byłem studentem.
Będę go wspominać do końca życia :)
lekarz sluzba zdrowia
Komentarze