Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nabuchodonozor

Zamieszcza historie od: 31 października 2011 - 16:29
Ostatnio: 4 stycznia 2012 - 16:20
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 156
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 3
 
W serwisie piekielni.pl ostatnio dość modne są historie o piekielnych kurierach. Czas na małą odtrutkę.

Z racji uprawianego hobby, dość
często zaopatruję się w sklepach internetowych. Wszystkie sklepy, w których się zaopatruję - możliwe że nieprzypadkowo - korzystają z usług jednej firmy kurierskiej. Zastanawiałem się czy podać jej nazwę - argumentem przeciw jest to, że nie chciałbym aby historia ta została wzięta za sponsorowany tekst reklamowy, ale niech tam będzie - chodzi o UPS.

Zawsze byłem zadowolony z ich usług. Nie zdarzyło mi się nigdy, żeby paczka nie została dostarczona następnego dnia po wysłaniu. W większości przypadków paczki zamawiałem do pracy - w końcu to chyba najwygodniejszy sposób dla obu stron z racji "normalnych godzin" dostawy. Kiedy jednak zdarzyło mi się z jakiegoś powodu zamówić paczkę do domu (choćby prozaicznie - zapomniałem kliknąć "zmień adres dostawy" w formularzu sklepu), rano dzwonił kurier, którego prosiłem o zostawienie paczki na ochronie (sposób zaproponowany zresztą przez jednego z UPSowych kurierów). I wszystko zawsze grało jak w zegarku, aż do ostatniego tygodnia.

W środę zamówiłem paczkę, która była mi dość pilnie potrzebna. W kwestii formalnej - nie cisnęły mnie żadne terminy, w końcu to tylko moje prywatne hobby, ale miałem już zaplanowane wiele spraw na weekend (Wszystkich Świętych) jak i po nim, dlatego nie na rękę było mi montowanie zawartości przesyłki później niż w czwartek, najpóźniej piątek wieczorem. Przesyłka została wysłana w środę, więc liczyłem na to że w czwartek rano ją odbiorę w pracy, ostrząc już zęby z myślą o wieczornym majsterkowaniu.

Przed 10 rano wpadł kurier, jak się okazało z paczkami dla innych osób, ale bez mojej. Zdziwiłem się, zwłaszcza że na stronie UPS z monitorowaniem przesyłek - bardzo przydatnej zresztą - po całym łańcuchu zdarzeń związanych z transportem mojej paczki przez Polskę, widniał magiczny napis "W doręczeniu". Coś mnie tknęło i sprawdziłem adres dostawy. Oczywiście, po raz któryś znowu zapomniałem zmienić adresu wysyłki na "pracowy", więc odetchnąłem z ulgą czekając na telefon od kuriera.

Wyszedłem z pracy o 17, nie doczekawszy się.

Czekałem w domu na kontakt czy przesyłkę do 21 (UPS dostarcza przesyłki w godzinach 9-19, ale do prywatnych odbiorców czasem i później), ale zwątpiłem i poszedłem do sklepu. Po powrocie ok 21:20 sprawdziłem status przesyłki - "Odbiorcy nie zastano, nastąpi druga próba doręczenia przesyłki", czy coś w podobnym guście, godzina 21:15. Cóż, prawo Murphy′ego. Nie ukrywam jednak, że zezłościłem się trochę z powodu braku chęci skontaktowania się ze mną przez kuriera. Jestem świadomy tego, że kurier nie ma obowiązku dzwonienia do klientów, ale pora była stosunkowo późna i mógł upewnić się czy nie jedzie po próżnicy. No i gdyby zadzwonił, dowiedziałby się że jestem w sklepie, 5 minut pieszo od domu.

Trudno, uznałem że zaczekam do następnego dnia i zobaczę co się wydarzy. Znowu do południa zupełny brak kontaktu i przyznam, zacząłem się mocno niecierpliwić. Po 12 dzwoni telefon, nieznany numer, byłem więc pewien że to kurier. Nie pomyliłem się.
- Dzień dobry, mam dla Pana przesyłkę, jestem tu na ulicy Piekielnej, ale nikogo nie ma w domu, o której mógłbym przyjechać?
Pomyślałem, że zapytam o dzień poprzedni.
- Pan był u mnie wczoraj?
- Tak, byłem koło południa, a potem jeszcze wieczorem był kolega, ale nikogo nie zastał.
- Szkoda, że Pan wczoraj nie zadzwonił, poprosiłbym Pana żeby Pan zostawił paczkę na ochronie i by Panowie nie musieli 3 razy do mnie jeździć, zresztą wieczorem minąłem się z Pana kolegą dosłownie o 5 minut, byłem w spożywczaku obok
- A wie Pan, na paczce nieprawidłowy numer napisali, więc dzwoniłem tam do sklepu i wymęczyłem od nich żeby mi dali prawidłowy telefon do Pana.
Trochę mnie zatkało, serdecznie podziękowałem i pożegnałem się z kurierem, a po pracy odebrałem paczkę od ochroniarzy.

Ja narzekałem na kuriera, uznając że nie chce mu się dzwonić do mnie, bo nie ma obowiązku, a ten najwyraźniej najpierw wygooglał numer do sklepu (nie było podanego na paczce), zadzwonił tam, prosząc o podanie mojego numeru (pewnie doszło do jakiegoś nagięcia przepisów, co mało mnie obchodzi) lub, co też możliwe, zrobił to ktoś bardziej "oficjalny" i po uzyskaniu telefonu udało mu się wreszcie skontaktować ze mną.

Faktycznie, na przesyłce mój numer napisany był odręcznie z błędem w jednej cyfrze. Dostałem też e-maila ze sklepu, w którym potwierdzono i przeproszono mnie za pomyłkę.

Dziękuję kurierowi, o którym myślałem że "nie chce mu się do mnie dzwonić, bo nie ma takiego obowiązku", a on zrobił o wiele więcej niż regulamin od niego wymaga by się ze mną skontaktować i dzięki temu bezproblemowo odebrałem przesyłkę w terminie o który mi chodziło.

kurier

Pobierz ten tekst w formie obrazka
31 października 2011, 17:18 przez nabuchodonozor (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
188
(w tym negatywnych:
32
)
plus Wspaniałe
156

1