Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Poczekalnia

Tutaj trafiają wszystkie historie zgłoszone przez użytkowników - od was zależy, które z nich nie trafią na stronę główną, a którym się może poszczęścić. Ostateczny wybór należy do moderatorów.
poczekalnia
Nawet ja sama wstydzę się moich myśli, ale chyba muszę to z siebie wyrzucić.
Kiedy nasza Zosia miała dwa latka
mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Niestety córeczka była z nim. Niestety nie wyszła z tego cało – ma od tego dnia uszkodzony rdzeń kręgowy i do dzisiaj porusza się na wózku. Żeby się nie rozkleić bardzo skupiłam się na córce, jej nauce i rehabilitacji. Muszę przyznać że nie byłam najlepszą matką na świecie. Bardziej niż rodzicielkę przypominałam surową nauczycielkę. Dopiero pójście na terapie pozwoliło mi się otworzyć, ale więzi z córką która ma dzisiaj siedemnaście lat nie potrafię odbudować bo ona po prostu nie wykazuje takiej chęci a siłą ją przecież nie zmuszę.
Dzięki terapii też otworzyłam się na ludzi i zaczęłam chodzić na randki bo nie chciałam reszty życia spędzić sama, a nie mogę aż tak bardzo poświęcać się Zosi. Niestety większość kandydatów uciekała gdy tylko mówiłam o stanie córki, więc zaczęłam o tym mówić coraz później. Tak, wiem to głupota.
Jednak Tomek się nie przestraszył, może dlatego że jest fizjoterapeutą i pracuje z takimi dziećmi. Przestałam się bać, ale pojawiło się inne uczucie które nigdy się nie powinno pojawić – zazdrość.
Pojawiło się już od pierwszego wspólnego spaceru we trójkę, bardzo dobrze się dogadywali i gadali o jakiś błachostkach które Zosię interesują. Wiem, że to dziecinne, ale chciałam czuć się wyjątkowa, tak jak podczas naszych randek, a oni rozmawiali między sobą, jasne nie olewali mnie dlatego postanowiłam zdusić w sobie tą zazdrość jako bezpodstawną.
Nie zgodziłam się też gdy chciał ją przejąć jako pacjentkę. Znowu poczułam nieprzyjemne uczucie. Tak, wiem że fizjoterapeuci nie patrzą na swoje pacjentki jak na obiekty seksualne, ale rozum swoje a serce swoje szczególnie że Zosia jest śliczna, blada,drobna, gęste orzechowe włosy i ciemnobrązowe oczy i do tego delikatne, dziewczęce rysy twarzy – cała skóra zdjęta z ojca, i skoro ja go pokochałam za tą urodę, to i Tomkowi mogła zawrócić w głowie Zosia. Odmówiłam by Tomek i Zosia mieli razem zajęcia, chociaż wiem że jej obecna fizjoterapeutka jest raczej przeciętna. Potem plułam sobie w brodę z powodu moich durnych uczuć.
Jednak od kiedy Tomek się do nas wprowadził to mi się wydaje że Zosia celowo go uwodzi. Często podczas posiłków długo mu patrzy prosto w oczy, ZA DŁUGO a on nie reaguje! Dopiero na moją prośbę przestała. Przy nim córka jest przeurocza i pełna życia a przy mnie , nauczycielkach (ma nauczanie w domu) i rehabilitantce jest owszem bardzo grzeczna ale też bardzo cicha, już dawno doszłam do wniosku że nic ją w życiu nie obchodzi. Koleżanek Zosia nie ma.
Raz po kolacji gdy leżeliśmy już w łóżku Tomek wyszedł do toalety, jednak gdy nie wrócił po dwudziestu minutach poszłam go poszukać. Okazało się, że był w pokoju mojej córki i śmiali się w najlepsze! Zosi dałam kare na tydzień na elektronikę a Tomka poprosiłam by więcej nie urządzał z nią pogawędek po nocy. Uznał że przesadzam, ale zgodził się na moje warunki.
Raz gdy wcześniej wróciłam z pracy zobaczyłam ich na kanapie. CZESAŁ JEJ WŁOSY! Zrobiłam wtedy obojgu karczemną awanturę, o niemal nie skończyła się naszym rozstaniem, Zosia chyba była z siebie dumna. Z Tomkiem się pogodziłam, a Zosia dostała dwutygodniowy zakaz korzystania z elektroniki i tyle samo trwający zakaz jedzenia z nami wspólnych posiłków.
Poprosiłam też Tomka by zdystansował się do „pasierbicy” i by byli jedynie na „cześć” na co się zgodził chociaż nie bez kłótni. Przez dwa miesiące był spokój, jednak wczoraj przy obędzie zapytała Tomka czy może mówić do niego „wujku” To zupełnie do niej niepodobne! Zdecydowanie zabrzmiało to jakoś dwuznacznie, bo przecież jest za duża by tak się zwracać do mojego partnera. Dostała za to taką samą karę jak ostatnio. Tomek nadal uważa że przesadzam, a ja nie wiem co zrobić z córką.
Czy ona go podrywa?
Gdzie popełniłam błąd wychowując córkę?
Może powinnam wysłać ją na terapię? Do tej pory tylko ja na niej byłam

Pobierz ten tekst w formie obrazka
14 listopada 2021, 18:52 przez lostlady1980 (PW) | Skomentuj | było | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
Uwaga!Histria zwyczajna, bez wielkich fajerwerków.

O zakonnicy, co prawdopodobnie zupełnie nieświadomie wyświadczyła mi ogromną przysługę.
Kilka słów wyjaśnienia: parę lat
temu podczas pasterki zrobiło mi się słabo i od tamtej pory walczę z okresowo nawracającym lękiem przed omdleniem podczas mszy. Z tego powodu m.in.podczas mszy św. staram się siedzieć jak najbliżej drzwi wejściych i mam problem z przyjęciem komunii św.(bo trzeba przejść przez cały kościół, zazwyczaj w tłumie ludzi, nieudolnie uspokajając się, że jestem zdrowa fizycznie i nie mam prawa zemdleć na środku kościoła). Żeby trochę zmniejszyć ten lęk zmieniłam parafię, bo okazało się, że w moim parafialnym kościele(w którym kiedyś zrobiło mi się słabo) lęk jest większy niż w tym, do którego teraz chodzę(a nie mam zamiaru przestać chodzić na mszę, bo jestem wierząca)
Do rzeczy:W sobotę poszłam na mszę tzw. niedzielną(odprawiana wieczorem,zwykle jest wtedy mniej ludzi niż na "normalnej" mszy w niedzielę i następnego dnia nie muszę być w kościele). Oczywiście całą mszę przesiedziałam na "mojej" miejscówce pod chórem i po pewnym czasie poszłam do komunii. Przede mną szła jakaś pani i owa anielska zakonnica. Do mnie oczywiście wrócił mój lęk(wiadomo: trzeba wyjść na środek, ludzie za mną i przede mną etc.) i próbowałam się uspokoić(na szczęście jeszcze nie zaczęły mi się trząść dłonie, bo wtedy prawdopodobnie zrobiło by mi się słabo). I wtedy ta kochana osoba konsekrowana wyszła z kolejki (nie mam zielonego pojęcia dlaczego), powiedziała coś w stylu "zapraszam" i przepuściła tą panią i znerwicowaną, młodą siksę, czyli mnie.
Droga siostro w niebieskim habicie: Dziękuję! Przyczyniłaś się do tego, że mój lęk nie zdążył narosnąć! Ściskam na odległość!
(Tak na marginesie: z moją fobią już jest chyba coraz lepiej, może nawet z niej wyjdę za jakiś czas :-)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
Jako, że jesteście Wspaniali to odważyłam się do Was napisać.
Jeśli jest tutaj jakaś zbłąkana dusza, która miałaby ochotę
raz na jakiś czas wymienić się swoimi myślami, poglądami, odczuciami, czy po prostu móc się wygadać to zapraszam na mojego maila Anon.imowe@wp.pl :)

Nie szukam miłości, partnera czy przygód. Czasem jest potrzeba wygadania się komuś :)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
15 marca 2020, 11:33 przez Konto usunięte | było | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
Jestem mamą, która chce wyrazić wdzięczność nauczycielce mojego dziecka. Nigdy nie pisałam, ale zawsze musi być...
Jestem mamą,którą
można śmiało zaliczyć do tych, o których pisze się na portalu konkurencyjnym do tego. Zrozumiałam to jednak teraz, na miesiąc przed ukończeniem przez moje dziecko przedszkola. Z jedną, z jego wychowawczyń było mi szczególnie nie po drodze. Ciągle czegoś od nas, rodziców, oczekiwała, a to przyniesienia materiałów plastycznych na prace i eksperymenty, a to zaangażowania się w przygotowanie kiermaszów i festynów, a to od czasu do czasu zagadywała któregoś z rodziców, że do logopedy czy innego specjalisty należałoby się z dzieckiem zgłosić, ciąglę jakieś akcje i wyjścia dla dzieci organizowała. Byłam tym zmęczona, żeby nie powiedzieć dosadniej. Ostatnio wściekłam się na nią, bo z okazji festynu dla dzieci założyła zrzutkę na tymże portalu, by zakupić dmuchaną zjeżdżalnię dla dzieci, bo, oczywiście, przedszkole nie dysponuje taką kwotą, a dzieci to lubią się na nich bawić. I co z tego, pomyślałam, ty wiecznie czegoś chcąca babo... Nie stać was, nic nie róbcie.
W sobotę spotkałam się z siostrą, której dzieci też są w przedszkolu, ale w większym mieście. I wiecie co, chciałam się jej wyżalić na to nadaktywne babsko... Ale siostra wcześniej zaczęła. Opowiadała, że jest zachwycona młodą nauczycielką swojej córki, która ma tyle pomysłów i staje na głowie, żeby dzieci miło spędzały czas i która pomaga rodzicom w zauważeniu różnych braków u dzieci i podpowiada, z pomocy jakiego specjalisty skorzystać. Przeciwstawiła do niej nauczycielkę syna, która jest tylko młoda i na tym porównanie się kończy.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że może jednak się pomyliłam w mojej ocenie. I zrobiło mi się strasznie głupio na wspomnienie wszystkich sytuacji, w których bez pardonu zwracałam uwagę nauczycielce w taki sposób, by jak najszybciej stopredować jej zamierzenia.
Przepraszam Pani Aneto. Nie mam odwagi, by powiedzieć to Pani wprost. Dziękuję za Pani zaangażowanie, chęci, szalone pomysły. Mój Adaś nigdy nie marudził, że musi wstawać do przedszkola, przeciwnie, uwielbiał to.
I na koniec - obiecałam sobie, że pomogę, chociaż na koniec, w kolejnym pomyśle nauczycielki mego syna. Ta akcja na zrzutce, wciąż trwa. Jeśli ktoś docenia bardziej niż ja zaangażowanie niektórych ludzi, można odnaleźć akcję wbjaac na zakup podwójnej zjeżdżalni happy hop i dołożyć kilka złotych.
Dziękuję

Pobierz ten tekst w formie obrazka
8 maja 2019, 15:51 przez mama (PW) | Skomentuj | było | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
Często udzielam się na Piekielnych (pod różnymi nickami, bo nie chce mi się rejestrować), ale dzisiaj spotkało mnie coś, co jest warte Wspaniałych i rejestracji.

Mam borderline i dystymię, która od czasu do czasu przechodzi w epizod depresji. Dwa razy w życiu próbowałam popełnić samobójstwo, z czego raz doszło do śpiączki i ataku serca i właściwie cudem zostałam odratowana. Epizody nazywam Czarnym Psem, od komiksu o depresji, gdzie została w ten sposób przedstawiona.

Mam też nową pracę od czerwca, jako, powiedzmy, pewnego rodzaju informatyk. A gdzieś od listopada znowu zawitał u mnie Czarny Pies. Nie mogę się skupić, próbuję rozwiązać jakiś ticket i przez pół dnia siedzę nad jednym zdaniem i go nie rozumiem. Czasami go nawet nie widzę, bo płaczę. Nikt tego nie wie, bo praca jest zdalna. Ostatni tydzień był najgorszy, wczoraj wieczorem stałam na parapecie przy otwartym oknie...

Dzisiaj miałam zrobić dwa tickety, ogromna presja, bo jutro ma być deployment, senior jest na mnie zły, że się opierlalalam i jakim cudem takich prostych rzeczy nie rozumiem... Z seniorem sytuacja jest bardzo napięta, więc poprosiłam szefa o pomoc. Umówiiśmy się na rozmowę dotyczącą tych ticketów.

Jeszcze zanim zaczęliśmy rozmawiać o ticketach, zdobyłam się na odwagę i powiedziałam mu, co jest grane. Było mi już naprawdę wszystko jedno. Powiedziałam mu, że mam depresję i co się ze mną dzieje.

Mój szef przez godzinę rozmawiał ze mną o życiu, Bogu, różnych sprawach. Kazał p...ć te tickety i iść na spacer, wziąć wolne, iść do lekarza, nie zrobić nic głupiego i dać mu znać. Naprostuje mojego seniora i zapyta HR jak mi mogą pomóc. I nie, nie wywala i nie wywali mnie z pracy, bo sam mnie wybrał spośród wielu kandydatów do niej i mam być w jego teamie. Mam olać to wszystko i zająć się swoim zdrowiem.

Dziękuję Ci E.S., gdybyś kiedykolwiek tutaj trafił. Jesteś wspaniałym człowiekiem.

szef

Pobierz ten tekst w formie obrazka
11 stycznia 2019, 0:09 przez Riberbula (PW) | Skomentuj | było | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
Witam!
Oto mój pierwszy wpis i nie będzie skromny, jako że jestem uczulony na ludzka znieczulicę.

Więc przejdę do sedna.
Bylem w tym roku, jak zresztą co roku od jakiegoś czasu, na woodstocku. Wracając do swojego obozu z koncertu zauważyłem chłopaka leżącego na ziemi który się zwijał z bólu. Podszedłem i zapytałem co mu jest i czy mogę pomóc. Stwierdził ze strasznie boli go kolano bo się wygłupiali z kolegami i dwóch mu skoczyło na plecy i trzasnęła mu łękotka w kolanie. Ktoś niby poszedł po pokojowy patrol, ale to było 20 min wcześniej, czyli tak leżał i się zwijał a ludzie przechodzili... (zazwyczaj pomagają sobie na woodzie wszyscy). No to znajomy poleciał po patrol a ja zostałem z nim i dotrzymywałem towarzystwa i zabezpieczyłem go jak mogłem.
Ale po chwili dwóch młodych, wciętych osobników się pojawiło i powiedzieli do niego: "Co tak leżysz!? wstawaj, jest impreza!" Na to powiedziałem ze ma kłopot z noga i nie może się ruszyć nawet, bo boli go potwornie. Ale nie dali za wygrana i chwycili go za ręce i chcieli podnieść.
W tym momencie pękłem i zasadziłem potężną nakładkę najbliższemu podnośnikowi, co spowodowało turlanie się tegoż.Kolega go pozbierał, uciekli przepraszając. Poprosiłem gapiów którzy się zebrali, żeby przynieśli jakiś śpiwór żeby go okryć, bo zaczął się trząść z osłabienia organizmu powodowanego bólem.
Śpiwór się znalazł w sekundę. Został nim okryty i patrol się zjawił.
Tu piekielna pani z patrolu nakrzyczała na mnie że pierwsza pomoc jest najważniejsza i że nie usztywniłem mu tej nogi...
Wiec wytłumaczyłem jej żer jak bym mu ruszył tą nogę to albo bym pogorszył jego stan albo by mnie po prostu zagryzł z bólu. Ale jej było mało i dalej swoje.
Więc skoro mówiła ze pierwsza pomoc jest najważniejsza, to powiedziałem żeby mu jej udzieliła bo chłop naprawdę cierpi. Wiec wyciągnęła notes i zadała mu zylion pytań, na które pod koniec już miał dosyć odpowiadać i wydarł się żeby coś mu zrobili aby go przestało boleć. Przyjechała w tym momencie quadowa karetka i profesjonalnie podeszli, zrobili ze mną wstępne rozpoznanie sytuacji i pomogłem z paroma ludźmi im wsadzić go do transportera, jako ze koleś ważył około 130 kg.
Zawieźli go do wioski medycznej, dostał zastrzyk i opancerzyli mu nogę w usztywnienie i kazali jechać do domu. Zjawił się u mnie potem z płynną zapłatą za to że mu pomogłem, gdy ogólna znieczulica w tym miejscu akurat niespotykana, miała szanse przebicia... Pogadaliśmy i pokuśtykał na pociąg do siebie.
Więc mam prośbe aby nikt nie był obojętny i si czasem zainteresował, może akurat będzie w stanie pomoc komuś i uczynić go szczęśliwszym, bądź przywrócić tej osobie wiarę w ludzi...


Źródło: https://kswonline.pl/

kswonline woodstock ksw stream ppv

Pobierz ten tekst w formie obrazka
29 sierpnia 2018, 12:19 przez kswPPV (PW) | Skomentuj (1) | było | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
Miałem konto na Tinderze. Szukałem tam znajomości, miłości, przez długi czas nieskutecznie, pomijając ofertę jednej kobiety wraz z cennikiem.
W
końcu odpisała jedna dziewczyna która mi się spodobała od samego początku. Zbajerowałem ją chyba tylko i wyłącznie na zdjęcia psa :p
Pisaliśmy ze sobą około tygodnia, stwierdziliśmy że musimy się spotkać. Pojechałem do Niej z psem pociągiem - patrząc na datę, to musiało się udać, to były walentynki ;) spędziliśmy cudownie kilka godzin, na żywo okazała się ładniejsza i jeszcze bardziej ciekawa.
Za dwa dni, minie pół roku od pierwszego spotkania a ja jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Mam wyjątkową dziewczynę z którą mamy wspólne pasje, zainteresowania. Która mnie docenia, wspiera, sprawia że czuję się kimś wyjątkowym.
Do tej pory miałem problemy z takimi relacjami - gdy tylko coś zaczynało się układać, ja panikowałem bo czułem się niekomfortowo. A tutaj? W żartach rozmawialiśmy o przyszłości - ja nie panikowałem. Ja nie mogę się tego po prostu doczekać! To jest ta jedyna ;)
Bardzo Ci dziękuję za to co ciągle dla mnie robisz, jak mnie traktujesz, jak mnie wspierasz, szczególnie jak teraz latam między lekarzami... Dziękuję Ci za wszystko <3

Pobierz ten tekst w formie obrazka
12 sierpnia 2018, 18:03 przez Majkel (PW) | Skomentuj | było | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
poczekalnia
:) Chcialem tu dodac cos co niektórzy określą mianem "wazeliny". Nie dbam o to. Nawet mam to w tzw 4 literach. Pewnie nie przejdzie przez moda...ale co mi tam:)

Jakis czas temu( lata) poznalem online Goscia. Przez Duże G.
Sam niepelnosprawny, z duzą ulomnoscia. I zawsze gadal o innych. Nie o sobie ale ze inni potrzebują, że on sobie radzi - bo radzi. Nigdy nie zciemnił nic- pisał jak jest. Czasem dał tyłka, często pomógł- na ile mozna z wózka inwalidzkiego i z Passatem kombi.Pomagał i pomaga.Ciągle- innym. Przywrocił mi wiare ze niepelnosprawny to nie ten co sie domaga ciagle i "ze mu sie nalezy" - to także ten co robi coś dla innych "kundli na drodze zycia". Ma wpaniala rodzine ktora go wspiera ale nie spoczywa na laurach ze jest JEMU dobrze- walczy za innych.
Dzieki "stary" mimo ze nie gadamy i ze szanujesz milczenie.
Dzieki.Badz jaki jestes póki ci sił starczy. A na kolejki i makiety juz patrze inaczej:)))) A u mnie wszystko idzie ku lepszemu - moze sie spotkamy niebawem - Charakterku:)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
Głosów
36
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
36

1