Tydzień temu wraz z Mamą zajechałam do łódzkiego Obi na zakupy. Najpierw odwiedziłam tamtejszą toaletę, a potem ruszyłam na dział ogrodniczy. Po godzinie oglądania, wybierania i szukania odpowiednich roślinek zastanowiłam się: Hmmm, a co ja zrobiłam z kluczykami od auta?!". Że zrobiło mi się gorąco to mało powiedziane! Popędziłam do toalety - nigdzie nie leżą. Podążam więc do Punktu Obsługi Klienta i pytam Panią czy ktoś nie oddał kluczyków, a Ona na to z uśmiechem: "A miały w sobie coś charakterystycznego?". Już wiedziałam, że to moje, bo mam doczepione do nich dwa breloczki. Kamień jaki spadł mi z serca słychać chyba było aż w Gdańsku. Dziękuję temu, kto te klucze znalazł i oddał. Bardzo dziękuję i wierzę, że ten dobry uczynek wróci do Pani/Pana z nawiązką!
Komentarze