Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Moja historia obejdzie się bez osób trzecich, ale chciałbym się z nią wami podzielić.
Pochodzę z dużego miasta, miałem 20
lat i dziewczynę z wioski typu ulicówka - jedna ulica i wzdłuż domy. Dojeżdżałem do niej samochodem mojej siostry, stylowym ale niezbyt drogim. Za to nie zawsze wziętym za pozwoleniem :)
Otóż aby do mojej lubej dojechać, trzeba było przejechać przez przejazd kolejowy, niestrzeżony i strasznie niebezpieczny. Z jednej strony był ok ale z drugiej była równoległa droga a więc górka miała niesamowite pochylenie. Oprócz tego słabo oświetlone to przejście.
Tego dnia wracałem od niej z moim przyjacielem. Lubię się żegnać krótko aczkolwiek treściwie. Tego dnia nie mogłem tak po prostu odjechać i żegnałem się kilka razy, zanim pojechaliśmy. Była noc i ciemno strasznie, mało świateł. Jechaliśmy 80 może 100 km/h i wpadłem na pomysł aby włączyć tzw. długie światła. Zbliżaliśmy się do przejazdu a tam odbił nam się w długich pociąg towarowy. Mizernie oświetlony, bo tylko jedną żarówką i do tego słabą. Dałem po hamulcach i wyhamowałem. Gdybym się żegnał 1 raz krócej, na 100% tego tekstu bym nie pisał.
Chyba pozostało dziękować opatrzności
PS Kiedyś zginęła tam młoda para, która jechała na zaręczyny. Dzisiaj jest tam zdjęcie i kartka "na zawsze razem"
PS2 Od wtedy zawsze staję przed przejazdem kolejowym i otwieram okno, aby usłyszeć czy coś jedzie. Oczom nie ufam od tej pory.

przejazd kolejowy życie

Pobierz ten tekst w formie obrazka
10 kwietnia 2012, 1:44 przez ~pandr | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
51
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
51

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…