Drobny gest, a cieszy.
Gdy ja i mój brat byliśmy jeszcze małymi szkrabami, do późna w nocy włóczącymi się po podwórku, często sobie coś kupowaliśmy w osiedlowym sklepiku. Raz wzięliśmy sobie po butelce coli (butelka była do zwrotu, ale nie wiedziałam o tym). Wyrzuciliśmy je. Potem poszliśmy jeszcze po dwie kulki balonówki, ale mieliśmy oddać butelki. Przestraszyliśmy się, brat nawet wpadł na pomysł przeszukania śmietnika. Na szczęście za nami w kolejce stał Pan Wspaniały i zapłacił te brakujące (bodajże) 82gr. Niewielka suma, ale nas uratowała.
Gdy ja i mój brat byliśmy jeszcze małymi szkrabami, do późna w nocy włóczącymi się po podwórku, często sobie coś kupowaliśmy w osiedlowym sklepiku. Raz wzięliśmy sobie po butelce coli (butelka była do zwrotu, ale nie wiedziałam o tym). Wyrzuciliśmy je. Potem poszliśmy jeszcze po dwie kulki balonówki, ale mieliśmy oddać butelki. Przestraszyliśmy się, brat nawet wpadł na pomysł przeszukania śmietnika. Na szczęście za nami w kolejce stał Pan Wspaniały i zapłacił te brakujące (bodajże) 82gr. Niewielka suma, ale nas uratowała.
sklepik grosiki butelka cola
Komentarze