Było to w czasach, kiedy byłam jeszcze młodą mamą, do tego domowym kierowcą. Wysiadanie z samochodu odbywało się tak, najpierw strategicznie znajdowałam sobie miejsce parkingowe, na którym można szeroko otworzyć drzwi (w praktyce - lewe miejsce musiało być wolne), następnie ja wysiadałam, wkładałam klucz w zamek (miałam centralny), otwierałam szeroko tylne drzwi, wyciągałam nosidełko z córą, zatrzaskiwałam nogą drzwi i jakoś przekręcałam klucz.
Któregoś razu zaparkowałam przed bydgoskim Auchan, poszłam z dzieckiem na zakupy. Po powrocie widzę, że z lewej strony ktoś stanął praktycznie "na styk". Pomstując lezę na drugą, szukam kluczyków i szok...
Bardzo dziękuję temu komuś, że swoim samochodem zasłonił moją głupotę - zostawiłam kluczyki w zamku...
Któregoś razu zaparkowałam przed bydgoskim Auchan, poszłam z dzieckiem na zakupy. Po powrocie widzę, że z lewej strony ktoś stanął praktycznie "na styk". Pomstując lezę na drugą, szukam kluczyków i szok...
Bardzo dziękuję temu komuś, że swoim samochodem zasłonił moją głupotę - zostawiłam kluczyki w zamku...
roztargnienie
Komentarze