Stałam na przystanku, czekałam na swój autobus i grzebałam w portfelu, żeby wyłuskać drobne na bilet. Jako że pobliski kiosk był zamknięty, musiałam przepłacać u kierowcy, co nie było mi w smak, ale co ja poradzę. Nagle poczułam, jak coś/ktoś dźga mnie w ramię. Wyciągam słuchawki i słyszę "ja mogę pani sprzedać mój bilet, niech pani nie przepłaca, moje dzieci nie jadą, więc mam dla Pani bilecik". Po sekundzie odzyskałam mowę i znalazłam odpowiednią kwotę dla Pani. Poprosiłam o bilet ulgowy, dałam jej pieniążki, sowicie dziękując.
Niby różnica siedemdziesięciu groszy, ale mimo wszystko... :)
Niby różnica siedemdziesięciu groszy, ale mimo wszystko... :)
pieniążki
Komentarze