Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pigwa

Zamieszcza historie od: 24 sierpnia 2011 - 22:39
Ostatnio: 31 sierpnia 2011 - 23:44
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 401
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 0
 
Będąc kiedyś w centrum handlowym udałam się w wiadomym celu do toalety. Wchodzę, patrzę, a tam na przykibelkowym śmietniczku leży telefon. Nic to, myślę, że może komuś się przypomni i po niego wróci. Stoję sobie stoję, czekam, nikt nie przychodzi... Próbuje telefon włączyć, żeby zadzwonić pod mama albo dom, ale pojawia się prośba o PIN... No ale jest też logo operatora, do informacji telefonu nie zaniosę, bo w sumie tam każdy może go sobie przywłaszczyć, ale do salonu jak najbardziej.

Dotuptałam do salonu i mówię do pani konsultantki, znalazłam telefon, klient jest wasz, więc proszę żeby znaleźć właściciela. Kobitka poleciała do stanowiska obok i nagle słyszę krzyk: "TELEFOOOON SIĘ ZNALAZŁ!" okazało się, że siedziała tam pani, której córka zapodziała aparat i właśnie była w trakcie blokowania numeru.

Babka oczywiście dziękuje, ściska, chce jakieś czekolady mi kupować, ja dziękuję, ale nie i nagle kobitka robi się czerwona spuszcza wzrok i mówi "Ja właśnie mówiłam tej pani, że ludzie to ch*je i na pewno nikt tego telefonu nie odda".

No cóż, jak widać nie wszyscy.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
27 sierpnia 2011, 22:04 przez pigwa (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
187
(w tym negatywnych:
10
)
plus Wspaniałe
177
Na pierwszym roku studiów (kiedy miałam jeszcze dużo zapału, a i naukę traktowało się śmiertelnie poważnie) miałam wykłady z profesorem, który zażyczył sobie aby na egzamin uczyć się z jego książki. Książka wydana sto lat temu, niedostępna w żadnej bibliotece, o księgarniach już nie wspominając. Dostaliśmy co prawda xerówki od starszych roczników, ale ich jakość była FATALNA, a i 1/3 stron brakowało. Poszukując książki na sieci udało mi się ustalić, że Pan taki a taki 30 lat temu pisał pracę magisterską i owa pozycja znajduje się w bibliografii. Dodajmy, że na stronie tego Pana była informacja, że obecnie jest on profesorem na uniwersytecie jakimś tam w Niemczech. Nie licząc na wiele wysłałam Panu maila z opisem mojej beznadziejnej sytuacji i propozycją, że jeśli w dalszym ciągu jest w posiadaniu książki to chętnie ją odkupię. Po kilku dniach przyszła niesamowicie sympatyczna odpowiedź i Pan powiedział, ze niedługo wraca na święta w rodzinne strony, obiecuje zatem przekopać piwnicę i książkę znaleźć, ale o żądnej zapłacie nie chce słyszeć, więc prosi mnie jedynie o adres do wysyłki. I tak, po dwóch tygodniach dostałam pocztą od Pana całkowicie bezinteresownie poszukiwaną książkę!

Pobierz ten tekst w formie obrazka
24 sierpnia 2011, 22:45 przez pigwa (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
236
(w tym negatywnych:
12
)
plus Wspaniałe
224

1