Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

orchis

Zamieszcza historie od: 22 maja 2012 - 7:14
Ostatnio: 23 maja 2012 - 14:40
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 80
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Zastanawiałam się czy podzielić się tą historią z wami, ale z racji tego, że przywróciła mi ona wiarę w ludzi - dodaję i z góry przepraszam za lekki brak składni, w każdym razie do rzeczy.
Niedzielne popołudnie, pogodna niczego sobie, choć bez rewelacji. Krajowa 11 Poznań-Katowice. Jadę sobie spokojnie nikomu nie wadząc, podziwiając uroki natury, aż tu nagle jak w klatce piersiowej nie zaboli, jakiś taki dziwny rozrywająco-klujący ból, dodatkowo nie mogę złapać tchu, a świat zaczyna się lekko rozmazywać. Całe szczęście zadziałały resztki świadomości i udało mi się zjechać na pobocze oraz włączyć światła awaryjne. Zatrzymuje się, otwieram okna i próbuje zaczerpnąć choć odrobinę powietrza gdy nagle słyszę obok:
Pan: Przepraszam czy coś się stało? Czy mogę Pani jakoś pomóc?
Lekko skonsternowana i wystraszona, bo nie zauważyłam nawet, że ktoś się za mną zatrzymał, opowiedziałam panu, że coś serce mnie zabolało, że źle się poczułam, że musiałam się zatrzymać, bo mogłam wylądować w rowie albo gdzieś na drzewie i że przepraszam za kłopot, bo już mi lepiej i za chwileczkę będę ruszać. Pan okazał się na tyle uprzejmy, że postała ze mną jeszcze kilkanaście minut, żeby upewnić się, że dam radę dalej jechać. Podczas tego stania wywiązała się rozmowa:
Pan: Dobrze, że włączyła Pani awaryjne, inaczej mogłaby Pani tak stać nie wiadomo ile i w jakim stanie.
Orchis: Hmm cóż, widzi Pan taki odruch bezwarunkowy, nie sądziłam jednak, że ktoś mógłby się zatrzymać, nawet przy takim natężeniu ruchu.
[P.] Mnie też kiedyś, ktoś pomógł więc staram się odwdzięczyć za tę pomoc. A tak właściwie, dokąd Pani jedzie, bo wie Pani ja tylko do Bytomia ale tak mi się wydaję, że lepiej by było, gdyby ktoś za Panią pojechał. Gdyby się Pani gorzej poczuła to włączy tylko awaryjne i zjedzie na pobocze. Nie powinna Pani tak sama jeździć.
[O.] To bardzo miłe z Pana strony, ale nie chciałabym sprawiać kłopotu. Pan pewnie się śpieszy a ja nie czuje sie na siłach, do osiągania zawrotnych prędkości...
[P.] Nie, nie! Nie śpieszę się wcale, to jak z moją propozycją?
[O.] Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się zgodzić, więc jak? Ruszamy?
Po prawie godzinnym postoju, mogłam znów wyruszyć w trasę a Pan, który za mną jechał od samego Lublińca aż do Bytomia nie wydawał się zdenerwowany czy zirytowany moją zawrotną prędkością 50km/h. Później już w Bytomiu zjechałam na parking, wymieniłam kilka zdań z Panem, bardzo mu podziękowałam i ruszyłam w dalszą drogę do punktu docelowego.
Mam nadzieję, że będę mogła się kiedyś odwdzięczyć, a jeśli nie to liczę na to, że los wynagrodzi tę pomoc Panu ze srebrnego mondeo na opolskich blachach.
Moja wiara w ludzi wzrosła.

droga

Pobierz ten tekst w formie obrazka
22 maja 2012, 7:15 przez orchis (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
80
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
80

1