Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

muminek

Zamieszcza historie od: 19 marca 2016 - 16:53
Ostatnio: 18 stycznia 2017 - 21:40
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 50
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Dzisiaj do podmiejskiego busa, którym jechałam do pracy wsiadła mocno starsza pani. Ze wzruszeniem opowiedziała, jaką to miała przed chwilą przygodę:

Ze względu na śnieżycę i słaby wzrok przeoczyła przystanek, na którym miała wysiąść i wylądowała na peryferiach miasta. Spanikowana zorientowała się, że następny autobus będzie dopiero za 30 min, zawróciła więc w stronę stronę dworca autobusowego.

Niestety idąc poślizgnęła się i upadła w zaspę śniegu. Kiedy jak to samo określiła, nie mogła się z niej wygramolić i stanąć na nogi (problemy z kolanami) zaczęła płakać z bezsilności.

Wtedy na pustej ulicy pojawił się samochód, który zatrzymał się przy niej. Kierowca nie tylko podniósł ją z ziemi, pomógł otrzepać się ze śniegu, ale jeszcze zaproponował odwiezienie w dowolne miejsce! Pani upewniwszy się, że nic ją nie boli, poprosiła o podwózkę na dworzec , na busa.

I tak się własnie stało.

strasza pani/ upadek na ulicy/ życzliwy kierowca

Pobierz ten tekst w formie obrazka
17 stycznia 2017, 23:22 przez muminek (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0
Niedzielny poranek to moja ulubiona pora na spacery z pieskiem, bo jest pusto i spokojnie. Mamy swoją stałą trasę min. cicha uliczkę, z jednej strony ślepą, z drugiej łączącą się z ulicą. Zazwyczaj w tej uliczce spuszczam swojego pieska ze smyczy, żeby mógł się trochę wybiegać, a przy ostatnim domku siada grzecznie i czeka aż mu przypnę z powrotem smycz.

W tą niedzielę jednak było inaczej, okazało się ,że w ogrodzie przy ostatnim domu biega wielki wilczur, który na widok mojego pieska wpadł w szał i z wściekłym ujadaniem rzucił się na siatkę.

Mój pies przestraszony popędził do przodu wprost pod koła wielkiej niebieskiej ciężarówki. Ja krzyknęłam przerażona ale pan kierowca na szczęście zdołał zahamować. Skinęłam mu głową i na trzęsących się nogach weszłam na jezdnie, by zabrać z niej oszołomionego psiaka.

Jestem bardzo wdzięczna temu kierowcy, że na widok małego pieska zatrzymał auto i uchronił go od strasznej śmierci czy kalectwa.

Wiem, że niektórzy kierowcy mówią "to tylko pies", ale dla mnie i moich bliskich to ukochany członek rodziny.
Kierowco niebieskiego samochodu dostawczego, jeżeli to czytasz, to dziękuję Ci raz jeszcze z całego serca!

ludzki kierowca/ciężarówka/pies na jezdni

Pobierz ten tekst w formie obrazka
16 maja 2016, 21:12 przez muminek (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
16
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
16
Wczoraj w banku byłam świadkiem pewnej sytuacji.

Był jakiś straszny zastój; obsadzone były tylko 3 okienka, przy czym przy
jednym stałą cały czas jedna klientka, w drugim obsługująca dyskutowała z inną starszą urzędniczką i razem sprawdzały coś w papierach i w komputerze, tak,że na prawdę działało aktywnie tylko jedno.

Kobieta stojąca przede mną w kolejce zachowywała się bardzo nerwowo, popatrywała na telefon, zapytała o możliwość uruchomienia kolejnego stanowiska (odpowiedź negatywna), cały czas odbierała i pisała sms-y, w końcu z płaczem w głosie zadzwoniła do kogoś z przeprosinami,że prawdopodobnie się spóźni.

Kiedy "aktywne" okienko się zwolniło, pani, która miała do niego podejść, a stojąca przed tą nerwową, odwróciła się i z uśmiechem zaproponowała: "Jeżeli Panią urządza kilka minut, to proszę, chętnie Panią przepuszczę, bo widzę,że się Pani bardzo spieszy".

bank/kolejka

Pobierz ten tekst w formie obrazka
26 marca 2016, 23:48 przez muminek (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
21
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
21
W zeszłym tygodniu rozchorowałam się.Po wizycie u lekarza (tydzień zwolnienia, antybiotyk) poszłam od razu na pocztę. Jestem zatrudniona w dwóch miejscach: jedno z nich znajduje się w moim mieście, a drugie poza nim i właśnie tam chciałam od razu wysłać zwolnienie.

Na poczcie kupiłam kopertę, zaadresowałam ją, włożyłam do środka zwolnienie i wypełniłam druczek "na polecony".Po zapłaceniu 5,50 zł skierowałam się na przystanek autobusowy,żeby do drugiej pracy zawieść zwolnienie osobiście.Kiedy wyciągałam bilet z portfela popatrzyłam na zwolnienie i przestraszyłam się. Okazało się,że je pomyliłam i wysłałam nie to, co trzeba.

Wróciłam na pocztę. "Mojej" pani już nie było, a samo okienko okazało się zamknięte.

Stanęłam więc w kolejce do czynnego stanowiska.Urzędniczka wysłuchała mnie, a potem szybko odszukała mój list w koszu z korespondencja.Bałam się,że będę musiała wysyłać go po raz drugi,ale ona zaproponowała,żeby po prostu odkleiła kopertę i podmieniła zwolnienie na to właściwe. Na koniec podała mi klej,żebym mogła zakleić naderwaną kopertę.

Nie wiem, czy to było zgodne do końca z przepisami,ale bardzo miłe i ludzkie na pewno.

Dlatego dziękuję tej pani jeszcze raz,za to,że okazała mi zrozumienie i pomoc w dniu, kiedy się bardzo żle czułam.

poczta/życzliwa urzedniczka

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 marca 2016, 17:50 przez muminek (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
13
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
13

1