Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

klaudia4683

Zamieszcza historie od: 26 października 2013 - 21:08
Ostatnio: 8 lipca 2014 - 13:00
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 122
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Rok temu moja kotka urodziła młode. Kociaki jak to kociaki słodkie, małe rozrabiaki.Znalazł się dom do którego miały iść. Więc byłam szczęśliwa że nie będę musiała rozdzielać rodzeństwa. Jednak pewnego razu jeden z kociaków(jedyna kotka z miotu, po prostu replika matki) niezauważenie wyszedl z domu.(Jak się potem okazało mój brat nie domknął drzwi).Szukałam jej po całej ulicy i nic.Nagle brat mi mówi że jedni z naszych sąsiadów (najgorsza klatka, pijacy i tp) zabrali kotka do siebie.Szybko do nich pobiegłam i poprosiłam żeby ją oddali .Ale jak się okazało nie oddadzą. Dlaczego? Bo jak twierdzili bardzo ją już kochają. Widziałam kotka na rękach małej dziewczynki widać było że ją męczyła.Płakałam błagałam i nic.Potem jak się okazało kotka już tam nie było. Jednak ostatnio kiedy wracałam ze sklepu zobaczyłam pewnego kota.Jak się okazało mojego kota, tego którego nie mogłam odzyskać. Był na trawniku ze swoją nową właścicielką.Pani naprawdę bardzo miła i mieszka niedaleko mnie.Jak się okazało przechodząc przez ulicę na której mieszkam widziała nawet Moją kotkę (matkę kociąt) i zastanawiała się czy to właśnie nie z tąd pochodzi jej kicia.Sisi bo taknnazwała ją miła pani ma teraz dobrą opiekę. Niczego jej nie brakuje a pani wyleczyła ją ze świeżba którego miała w uszach. Więc widać że jej zależy. Powiem tylko WIĘCEJ TAKICH LUDZI.Szkoda że nie wszystkie zwierzęta mają taki dobry dom.Ale pani jak najbardziej jest dla mnie wspaniałą osobą.

zwierzeta dom

Pobierz ten tekst w formie obrazka
16 maja 2014, 12:52 przez klaudia4683 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
33
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
33
Jakoś latem tamtego roku szłam z mamą, koleżanką i mamą owej koleżanki na żużel w Gorzowie Wlkp. Była naprawdę duża kolejka. W pewnym momencie zrobiło mi się duszno. Zawirowało mi w głowie, po czym zemdlałam. Ocuciła mnie moja mama, która mówiła że zaraz przejdziemy przez bramkę i pomogą mi służby medyczne na stadionie. Mama trzymała mnie mocno jednak ja znowu zemdlałam, wtedy jeden pan (dość duży chyba ogolony na łyso) wziął mnie nie pamiętam, czy na barana, czy na ręce (byłam jeszcze skołowana) i przeszedł ze mną przez bramkę. Chyba przepuścili też moją mamę, bo była zaraz za nami. Pamiętam tylko, że szybko się mną zajęli, dostałam też chyba z 3 butelki wody. Po czym zabrali mnie do karetki, która była w parku maszyn. Po przebadaniu wiadomo było, że nic szczególnego mi nie jest. Po prostu zasłabłam z powodu tej duchoty. Jednak bardzo dziękuję panu za pomoc. Pamiętam też, że powiedział pan coś w rodzaju "Nigdy nie wiadomo, może mi też kiedyś będą musieli tak pomóc".

stadjon im.jancarza w gw

Pobierz ten tekst w formie obrazka
26 października 2013, 21:22 przez klaudia4683 (PW) | Skomentuj (7) | Do ulubionych
Głosów
89
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
89

1