Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

alex

Zamieszcza historie od: 20 stycznia 2012 - 23:31
Ostatnio: 23 lutego 2012 - 17:42
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 257
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Pracuję w sklepie w dużym centrum handlowym. Pewnego dnia przed świętami ochroniarz znalazł na podłodze kopertę. Była podpisana. Po otwarciu okazało się, że w środku są bony sodexo. Poszedł do punktu informacji i poprosił, by nadano przez głośniki, by taki a taki pan, którego nazwisko widniało na kopercie wrócił do naszego sklepu. Nikt się nie zjawił. Ochroniarz zabrał więc kopertę. Następnego dnia do sklepu przychodzi mężczyzna, który mówi, że wczoraj zgubił bony i że w informacji powiedziano mu, że tutejszy ochroniarz je znalazł. Jako, że kto inny był tego dnia na zmianie, zadzwoniłam do tamtego, by jutro przyniósł owe bony. Pan, który je zgubił zapytał, czym może się odwdzięczyć uczciwemu znalazcy. Powiedziałam mu, że kawa i coś słodkiego będzie jak najbardziej na miejscu. Nadszedł w końcu ten dzień, kiedy panowie się spotkali. Ochroniarz wylegitymował mężczyznę, nazwisko na kopercie zgadzało się z tym w dowodzie, oddał więc bony. W zamian dostał paczuszkę z kawą i słodyczami. Nasz ochroniarz z różnych życiowych względów ma trudną sytuację materialną. Podszedł do mnie i mówi: Alex, tak by mi się ta znaleziona kasa przydała na święta, ale pomyślałem, że ten kto to zgubił, może mieć gorzej niż ja. A wiesz, dostałem kawę, a w domu już mi się skończyła i nie miałem za co kupić.

Widać, że jak biedny i uczciwy na podobnego sobie trafi, to jeden drugiego nie okrzywdzi.

ochrona

Pobierz ten tekst w formie obrazka
30 stycznia 2012, 22:52 przez alex (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
125
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
125
Kilka lat temu byłam bez pracy. Pojechałam wtedy odwiedzić koleżankę, bo tak jakoś nie miałam nastroju na siedzenie w domu samej, a i rozdawanie CV wyszło mi już bokiem. Jestem osobą, która nigdy nie prosi o pomoc - zwłaszcza materialną. Odkąd skończyłam 18 lat wyszłam z domu i sama sobie radzę, nie prosząc nikogo o nic. Rodzice, owszem, pomagają, ale nie finansowo, tylko wiecie - pierożki, bigosik i takie tam domowe żarełko. A że mieszkam ponad 200 km od rodziców, to za często dostawy nie mam.
Posiedziałam chwilę u koleżanki pomagając jak mogłam, coby za darmo u niej chleba nie jeść. Odwiedziłam przy okazji znajomego, który dowiedziawszy się, że nie mam pracy dał mi kopertę. Trudno mi było ją przyjąć, ale on nalegał, a ja - cóż trzeba było opłacić stancję... przyjęłam te pieniądze. Potem znajoma zakonnica dała mi pieniądze, które jej rodzona siostra dała dla kogoś, kto będzie w potrzebie. Ona uznała, że to właśnie ja. Na koniec wyjeżdżając od koleżanki jej mama powiedziała, że u nich krucho z kasą, ale kupi mi choć bilet do domu, a w torbę spakowała mi jeszcze obiad na jutro.
Nikogo o nic nie prosiłam. dostałam, bo byłam w potrzebie. Tym ludziom nie mogę oddać pieniędzy, bo ich nie przyjmą. Mogę je oddać innym, którzy tak jak wtedy ja potrzebują, a nie potrafią prosić. Nie zastanawiam się, czy pożyczając ktoś mi odda. Ja nadal spłacam tamten dlug. Bo nieważne ile wtedy dostałam - dostałam tyle, żeby godnie przeżyć ten miesiąc (w następnym już miałam pracę) oddać muszę innym to co otrzymałam wtedy - serce - nie pieniądze.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
20 stycznia 2012, 23:47 przez alex (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
135
(w tym negatywnych:
4
)
plus Wspaniałe
131

1