Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Szymen

Zamieszcza historie od: 6 lipca 2012 - 0:36
Ostatnio: 6 lipca 2012 - 0:36
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 158
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Na moje szczęście są ludzie, którzy umieją i chcą pomóc.
Jakiś czas temu, podczas upalnego, dusznego dnia wracałem
z jednej krakowskich galerii handlowych. Po drodze wstąpiłem do centrum krwiodawstwa by oddać krew. Badania krwi wyszły ok, nie była gęsta. Oddałem 450ml, napiłem się wody, dostałem czekoladę, wszystko cacy. Lekarka ze trzy razy pytała się czy dobrze się czuje, odpowiedziałem, że tak i nie kłamałem, czułem się dobrze.
Droga na przystanek minęła mi bez żadnych przygód, tak samo 10-cio minutowe oczekiwanie na autobus. Stanąłem naprzeciwko wejścia, obok kasownika i pionowej rury, której się trzymałem.
Miałem przed sobą dziewięć przystanków, mijając siódmy zaczęło mi być nie dobrze, zbierało mnie na wymioty, za chwilę zaczęło kręcić mi się w głowie. W głowie myśli, że wytrzymam, że to jeszcze dwa przystanki i wysiądę.... i nagle słyszę krzyki "Panie kierowco! Panie kierowco" Zemdlałem, owinąłem się ręką o tą pionową rurkę, dzięki temu nie upadłem na twarz i na szczęście moje zęby teraz nie służą jako otwieracz. Jakieś dwie kobiety mnie podniosły, zapytały czy wszystko ok, usadziły mnie na fotelu, kierowca zatrzymał autobus i zapytał czy wezwać pogotowie. Pokazałem mu kciuka i powiedziałem " że już ok". Ktoś proponował mi wodę, akurat miałem więc podziękowałem i odmówiłem.
Gdy już wysiadłem na przystanku podeszły do mnie dwie młode kobiety i zapytały czy już wszystko ok, czy pan chce wrócić do szpitala (miałem bandaż na ręce po igle więc nie którzy pomyśleli, że pewnie ze szpitala wyszedłem). Powiedziałem, że już w porządku, a zemdlałem, ponieważ krew oddawałem. Pożegnały się ze mną, a za chwilę kolejna kobieta do mnie podeszła, zapytała gdzie mieszkam, bo może mnie podwieźć, bo mąż akurat w domu jest, podziękowałem ale kazała mi postać w cieniu. Wypiłem nektar i powoli doszedłem do domu bez żadnych nie przyjemnych przygód.

Dziękuję ludziom, którzy mi pomogli i nie uznali mnie za ćpuna (miałem plastry i bandaże na dwóch rękach) - od razu wspominam, że na piekielni jest sytuacja podobna do mojej tylko osobie, która zemdlała w autobusie nikt nie pomógł tylko uznali, że jest narkomanem.

krew krk autobus galeria słońce

Pobierz ten tekst w formie obrazka
6 lipca 2012, 0:57 przez Szymen (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
93
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
93
Niektórzy z piekielnych wiedzą, że byłem kurierem. Zdarzały się sytuację dziwne, absurdalne, śmieszne w pracy z ludźmi. Jednak na szczęście nie wszyscy ludzie to "chamy ze wsi".
Śmigam sobie po miejscowości szukając nr domu. Śnieg, zamieć, droga śliska. Stanąłem na wjeździe do posesji, była to płyta betonowa, pod nią był oczywiście głęboki rów.
Przesyłka doręczona, wracam do busika.
Cofam i nagle ogromny huk i wszystko nagle w samochodzie straciło przyciąganie ziemskie. Wpadłem do rowu, a dokładniej to jedno koło mi zawisło w powietrzu i bus siadł na podwoziu. Nie zdążyłem dokładnie obadać sprawy wychodzi mężczyzna, wiek ok 50 lat, w gumiaczkach. Dobiega do mnie, pyta czy wszystko ok, czy coś mnie nie boli, bo huk słyszał aż w stodole. Mówię, że ze mną ok, tylko gorzej z autem, bo nie mogę wyjechać. Powiedział mi, że za chwilę wróci. Wrócił, ale traktorem, takim porządnym. Zawołał jeszcze sąsiada aby patrzył czy nic nie jedzie, po założeniu linek holowniczych mój dostawczak za chwilę znalazł się na drodze, za moment przyszedł kolejny sąsiad-mechanik i posprawdzał czy nie urwałem zawieszenia, drążków itd. Wyściskałem wszystkich, bardzo podziękowałem i odjechałem, nie chcieli nic w zamian.
Od tamtej pory nie parkowałem już tyłem na nie zbadanych terenach.

Kurier kurierka praca wieś ludzie pomoc mechanik

Pobierz ten tekst w formie obrazka
6 lipca 2012, 1:11 przez Szymen (PW) | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
65
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
65

1