Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Obiwankasobi

Zamieszcza historie od: 17 maja 2016 - 15:53
Ostatnio: 20 kwietnia 2017 - 16:18
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 15
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 0
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 września 2016 o 18:45

Przepraszam za błędy w komentarzu, ale dodając go, spieszyłam się, przez co nie miałam czasu go porządnie sprawdzić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 września 2016 o 18:43

Mnie ostatnio spotkała podobna historia, też wspaniała: W czasie wakacji, grałam sporo w pewną grę, w której są wybuchające stworki przypominające kształtem ogórki, a świat składa się z klocków. Grałam z innymi graczami, na pewnym serwerze. Po prostu nie miałam nic innego do roboty. Na tym serwerze było sporo ,,mini-gier", a jedna z nich polegała na tym, że cztery drużyny mają 10 minut na zebranie zasobów i obmyslenie strategii, a potem walczą z pozostałymi zespołami. W jednej z tych gier, nie szło mi zbyt dobrze. Ledwie zebrałam materiały na lichą broń, o zbroi nie wspominając, a już zbliżała się pora walk. Chciałam rozdać to, co jakimś cudem zdobyłam, i opuścić grę, ale po chwili natknęłam się na gracza, który rozdawał materiały, w tym trudne do zdobycia diamenty, choć sam miał przeciętne wyposażenie. Dał mi naprawdę sporo rzeczy, nie prosząc mnie o nic w zamian, co już samo w soie było bardzo miłe. Gdy ruszyliśmy do walki, nie rzucał się na osoby, które chowały się lub uciekały, by tylko zdobyć jak najwięcej zabójstw (liczą się one bowiem do statystyk, które dla wielu graczy na tym serwerze stanowią oznakę prestiżu lub hańby), ani nie próbował ,,sprzątać ,,killi" sprzed nosa" sojuszników. Wręcz przeciwnie: Celowo wbiegał w sam środek najlepiej wyposażonych przeciwników, a potem, gdy byli oni osłabienie jego atakami, wycofywał się, pozwalając kolegom ich dobić. Gdy zaś sprawy przybrały zły odwrót dla naszego zespołu, bez wahania rzucił się na trzy najgroźniejsze osoby, by dać nam czas na ucieczkę, dzięki czemu ci, którym udało się uniknąć strzał i pozostałych graczy, przeżyły do finału (niestety, potem przegraliśmy). Wspaniały Gracz jednak nie denerwował się z tego powodu, nie wyzywał nas od idiotów, jak postąpiłaby większość osób. Przeciwnie. Niezrażony porażką, w nastepnej grze znów rozdawał ekwipunek, i grał najczyściej, jak to tylko możliwe, bez stania na baczność i podkładania głowy pod miecz przeciwnika).Po prostu, anioł, a nie gracz.

« poprzednia 1 następna »