Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Karolka

Zamieszcza historie od: 17 listopada 2011 - 15:40
Ostatnio: 8 grudnia 2011 - 12:57
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 112
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 6
 
Witam wszystkich. Jestem tu nowa, to moja pierwsza historia.
Jestem studentką. Mieszkam obecnie w Nysie. Wczoraj wybierałam się na spotkanie
naszego Kółka Medycznego. Po drodze, na przeciw Biedronki spotkałam kota. Kotek na oko 3-4 miesiące, kocurek, bury, z białymi skarpetkami. Czołgał się po chodniku, wyglądało jakby miał tylna łapkę złamaną. Pomyślałam: "wezmę go do weta, podleczymy i wezmę go w swoje strony do kuzynów, gdyż niestety jakiś czas temu podobnego kociaka im porwano". I tu zaczęła się wędrówka po mieście. Pierwsza lecznica zamknięta. (Było po 18.00). Dzwonię, nikt nie odbiera. No to szukam drugiej. Tez zamknięta. Byłam zrezygnowana. I postanowiłam wrócić do pokoju z maluchem ulicą, która nie ma zbyt dobrej sławy, bynajmniej nocą. Pomyślałam, że zapytam jeszcze w osiedlowym sklepiku. I tu znalazła się kobieta, która mnie zawiozła aż na drugi koniec miasta do lecznicy, która ma całonocny dyżur. Dziękuje tej kobiecie! Pan doktor okazał się przemiłym weterynarzem. Obejrzał, odpchlił kociaka i zrobił RTG na swój koszt. Niestety kiciuś, którego już w duchu nazwałam Filemon, miał nieciekawą sytuację. Mianowicie połamane talerze miednicowe. Zmiażdżony kręgosłup, w wyniku czego nie miał czucia ani w łapkach ani w ogonie (nadawały się do amputacji). Po zrobieniu zdjęcia okazało się, ze również to samo jest z lewą przednią łapką. Jedyna sprawna była tylko przednia prawa.... Wyszło na jaw, że Filemon ma poważne uszkodzenie czaszki, uraz odbytu i mocne odwodnienie... Lekarz zdecydował się, że go uśpimy. Niestety nie było innego wyjścia. Ten facet, co tak go urządził (musiał przejechać po nim właśnie w okolicy pasa) powinien zgnić w piekle za to co zrobił i nie udzielił kotu pomocy! Tak więc tutaj chce bardzo podziękować Pani sklepowej z ulicy Słowiańskiej oraz Panu weterynarzowi z ulicy Lelewela w Nysie. Dziękuje, za to, że pomogliście mi z Filemonem Znajdą. Życzę pomyślnych obrotów w lecznicy, a Pani, by jej kotka wróciła do całkowitego zdrowia. Świeć Panie, nad duszą mojego kotka....

Filemon weterynarz kot

Pobierz ten tekst w formie obrazka
17 listopada 2011, 15:57 przez Karolka (PW) | Skomentuj (25) | Do ulubionych
Głosów
151
(w tym negatywnych:
39
)
plus Wspaniałe
112

1