Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Top historii


Chciałabym bardzo podziękować cudownym paniom z RCKiK, które dzisiaj pobierały krew na AWF ZWKF w Gorzowie Wielkopolskim. Chciałam oddać krew od dawna, ale jestem z natury cykorem i bałam się przeokropnie. Panie były takie kochane i miłe, że strach w krótkiej chwili zmalał do naprawdę niziutkiego poziomu. Zagadywały, były delikatne, takie dobre ciocie, do których się chętnie idzie na herbatę. Dzięki paniom na pewno jeszcze niejeden raz oddam krew, bo przekonały panie urodzonego tchórza, że nie ma w tym nic strasznego! :3

RCKiK krwiodawstwo

Pobierz ten tekst w formie obrazka
2 grudnia 2015, 17:06 przez protectedbyS (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
15
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
15
Ta http://wspaniali.pl/987 historia przypomniała mi o własnej, która przydarzyła mi się kilka miesięcy temu.
Jak zawsze w co drugą środę
przychodzi czas zrobienia nowej gazetki promocyjnej. Spokojnie jest w stanie zrobić to jedna osoba, ale kiedy trzeba wywiesić przed sklepem plakat, który jest całkiem sporych rozmiarów, wisi dosyć wysoko i żeby się tam dostać trzeba stanąć na drabince (której nie mamy, więc używamy do tegodwóch skrzynek po piwie ustawionych jedna na drugiej) i to na nierównej kostce, nie ma siły - trzeba we dwójkę. Tak więc z koleżanką z drugiej zmiany wzięłyśmy się za to. Standardowo, jedna stała na skrzynce i wieszała, druga przytrzymywała tę skrzynkę nogą a ręką z jednej strony plakat, żeby nie poleciał. Kolej na stanie na skrzynce trafiła się mnie. Więc koleżanka jak zwykle, ręką trzyma plakat, nogą skrzynkę. Do sklepu wchodzi klient. Nie ma siły, trzeba go obsłużyć, bo nie poczekał, chociaż widział, że wieszamy plakat. Jako że już kończyłyśmy, wystarczyła jeszcze minuta, to nie chciałam się odrywać i zaczynać potem od nowa, więc poprosiłam koleżankę, żeby poszła obsłużyć a ja już sobie dam radę sama. No ale pech chciał (chociaż może szczęście, bo nic mi się nie stało), że skrzynka się osunęła na kostce, ja się zachwiałam i omal z nich nie spadłam, co widziała grupka młodych chłopców (gimnazjaliści, może licealiści) i pewien starszy pan wychodzący ze sklepu obok. Reakcja? Chłopcy odwrócili się za mną słysząc zgrzyt skrzynek i mój krzyk, zaśmiali się i poszli. Starszy pan szybciutko do mnie podbiegł chcąc mnie złapać, jednak utrzymałam się sama, a on zapytał czy wszystko w porządku, przytrzymał nogą skrzynki i pomógł mi z nich zejść. Było mi naprawdę przykro, że chłopcy przechodzący zaraz za mną mieli ubaw z takiej sytuacji, ale jestem bardzo wdzięczna, że pan idący kilka metrów dalej zachował się tak przewspaniale.

małpkowy plakat

Pobierz ten tekst w formie obrazka
29 listopada 2015, 12:38 przez mmartyna (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
16
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
16
Sytuacja miała miejsce w weekend. Pracuję w sklepie, Otwarte od 6 do 24.Był piątek wieczór, chyba koło 22, miałam wtedy drugą zmianę. Przyszedł klient, młody chłopak w wojskowym mundurze. Kupił kilka rzeczy, chciał zapłacić, ale z racji tego, że zawartośc jego kieszeni wyglądała jak typowa babska torebka, potrzebował chwili i kawałka miejsca, żeby znaleźć pieniądze. Znalazł je, zapłacił, zapakował się i poszedł. W momencie kiedy wyszedł, zauważyłam, że zostawił telefon na ladzie. Jako że nie byłam na zmianie sama, czym prędzej chwyciłam ten telefon i w długą za nim. Oddałam, wziął i poszedł. Kolejnego dnia miałam na rano, po krótkiej nocy i paru trudnych klientach odechciewało mi się wszystkiego. Była już jakoś piętnasta, więc tylko czekałam aż przyjdzie koleżanka na drugą zmianę. Przyszedł klient, wziął sok i dając mi go do skasowania powiedział:
-dzięki za telefon. - przyszedł w cywilu a z racji, że ja kompletnie nie mam pamięci do twarzy, to po prostu go nie poznałam a że o sytuacji już dawno zapomniałam, to nie zorientowałam się kompletnie o co mu chodzi. Po chwili rozmowy zaskoczyłam kim jest i o czym mówi, zamieniliśmy dwa zdania, zapłacił i poszedł. Kilka minut później wrócił z przepiękną, wielką, czerwoną różą jeszcze raz dziękując że pobiegłam za nim z tym telefonem.
Taki piękny gest z jego strony, na pewno tego nie zapomnę. :)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
29 listopada 2015, 10:43 przez mmartyna (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
24
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
24
Sytuacja miała miejsce w mpk w Krakowie. Jak każdego dnia koło godziny 16:00 cały autobus zapełniony, nieliczne miejsca wolne, najczęściej koło okna przy starszych paniach. Wraz z większością stoję i czekam aż dojadę na swój przystanek. Widzę, że za mną jest wolne miejsce koło okna przy starszej pani. Nagle za mną słyszę " Chodź dziecinko chodź za mną". Jakaś miła "babulka" ciągnie za sobą młodą dziewczynę w ciąży. Nagle pani przy której jest miejsce mówi " oo pewnie pani chce sobie usiąść proszę bardzo ( do starszej pani). Na co pani, która prowadziła młodą kobietę mówi " No kochana siadaj bo tam to nikt Ci miejsca nie ustąpi. Niee ja tam siedzieć nie muszę , ale ta panienka powinna." Bardzo miły i życzliwy gest tej pani. Serdecznie jej dziękuję, że przywróciła mi wiarę w starsze osoby i pokazała, że nie są tylko " typowymi beretami" :)

Wolne miejsce

Pobierz ten tekst w formie obrazka
24 listopada 2015, 13:59 przez malutkaa5 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
22
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
22
Kupiłam ostatnio nowy telefon. Niestety wejście na kartę na kartę było mikro a ja miałam zwykłą. Pojechałam więc do GSMu żeby przyciąć kartę. Pan zrobił to szybko i sprawnie, sprawdził czy wszystko działa jak należy i oddał telefon. Koszt wynosił 5 zł, jednak nie miałam drobnych i dałam 100. Pan stwierdził że nie ma wydać i że ładny uśmiech wystarczy. To było bardzo miłe i jak to wspominam zawsze mam banana na twarzy.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
21 listopada 2015, 15:32 przez weru1906 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
12
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
12
Umówiłam się ostatnio ze znajomymi z Krakowa. Jechałam linią Zakopane Dworzec-Kraków. w Zakopanem do autobusu wsiadł starszy, przygarbiony pan. Między nim(P) a kierowcą(k) wywiązał się taki dialog
P:Do Krakowa jadę
K:15 złotych
P:Nie mam. Okradli mnie a muszę do domu wrócić
K:Jeśli pan nie zapłaci nie pojedzie pan
P:Nie mam, okradli mnie!
K:To wypie**** pan i nie zawracaj mi głowy.
Dziadzio mimo wszystko próbował wsiąść do autokaru
K:Nie słyszałeś? Wypie******!
Wstał i próbował wyrzucić starszego pana. Chciałam jakość dopomóc ale niestety nie miałam przy sobie pieniędzy w gotówce a do bankomatu już bym nie zdążyła.
Na szczęście jakaś kobieta wstała, zawołała biednego dziadka i zapłaciła kierowcy za niego. Kierowca tylko popatrzył na oboje krzywo i przyjął pieniądze z gburowatym "wsiadaj pan i nie denerwuj bardziej"
Na szczęście są jeszcze dobrzy ludzie. Pozdrowienia dla tej Pani!

Pobierz ten tekst w formie obrazka
21 listopada 2015, 15:20 przez weru1906 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
17
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
17
Kilka lat temu byłam bardzo zakochana, był to też burzliwy okres między mną a moim ówczesnym. Znajomi z uczelni organizowali imprezę, ale ze względu na to, że w tym samym dniu wypadała kolejna rocznica "chodzenia" z moim ówczesnym, powiedziałam, że się niestety nie pojawię. Nastał wieczór, ugotowałam romantyczną kolację, wino, świece etc. Czekałam...minęło 15 min, mój ówczesny się nie zjawia. Minęło 20 min... nie odbiera telefonu. Minęło 40 min...przychodzi sms od ówczesnego lubego, krótko, na temat " Nie przyjadę". "Dlaczego?". "Co się stało", "odbierz", " dlaczego nie odbierasz". Kilka prób dzwonienia - wyłączony telefon. Kolacje częściowo zjadłam, z płaczem, wypiłam butelkę wina, szlochając otwarłam następną. Byłam już mocno wstawiona kiedy postanowiłam nie zmarnować wieczoru i udać się na spotkanie z znajomymi. Szybkie sprawdzenie rozkładu autobusów, krótki telefon do znajomego, jak dojechać i w którym miejscu znajduje się lokal.
Tak więc, wsiadam do autobusu, i jadę...pech chciał, że była jakaś przebudowa drogi, której nie kojarzyłam, do tego ciemno, tak więc dojechałam do zajezdni. Co zrobić? Podchodzę do kierowcy autobusu i pytam się go o postój taksówek, na co kierowca odpowiada, że za 10 min rusza i da mi znać na odpowiednim przystanku. To czekałam. Kilka minut minęło, kierowca poinformowany do jakiego lokalu się wybieram zatrzymał się nie na przystanku, ale na przeciwko lokalu dodając przy tym, że to tak dla pewności, że się nie zgubię. Dziękuję jeszcze raz :)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 listopada 2015, 20:32 przez Nansi (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
15
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
15
Kolejna historia z taksówkarzem z uczuciami. Pewnego wieczoru ostro pokłóciłam się z ówczesnym chłopakiem. Zamówiłam taksówkę. Zapłakana, z pociągającym nosem wsiadłam do taksówki. Na mój widok taksówkarz się przestraszył, zrobił wielkie oczy i spytał czy wszystko w porządku, na co jeszcze bardziej wybuchłam płaczem i powiedziałam, że faceci to świnie, po czym po chwili trochę się opamiętałam, bo kierowcą też był facetem. Pan około 30-stki, na moje przeprosiny, że może jednak nie wszyscy tacy są, zaczął mnie uspokajać, powiedział, że w swoim życiu mogę spotkać niejednego faceta, który źle mnie potraktuje, i tak mnie pół drogi uspokajał. Nagle zmienił kurs, wystraszyłam się nieziemsko, dopytywałam gdzie jedzie. Zatrzymał się przy stacji, powiedział żebym się nie bała i że zaraz wróci. Wrócił z gorącą kawą i drożdżówką i po jednej dla niego i dla mnie. Następnie zawiózł pod sam dom. Powiedział, żebym już nigdy więcej nie płakała z powodu faceta, bo pewnego dnia spotkam kogoś, kto nigdy sobie nie wybaczy tego, że doprowadził mnie do łez. Zapłaciłam, za sam kurs do domu, chciałam panu zapłacić za dodatkową trasę okrężną do stacji oraz za kawę i drożdżówkę, nie zgodził się, za to dodał, że ma nadzieje, że następnym razem spotka mnie w lepszym humorze i uśmiechniętą.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 listopada 2015, 20:15 przez Nansi (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
25
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
25
Nie sądziłam, ze spotka mnie takie dobro. To było 5-6 lat temu. Pracowałam w niewielkiej miejscowości, oddalonej od mojego miejsca zamieszkania o ok. 3,5 km. Był weekend, no i jak to weekend kiepsko z autobusami, ostatni 21:23 a o 22 zamykałam lokal. Zanim wyprosiłam opornych gości, zanim policzyłam wartość utargu, wyłączyłam na noc sprzęty, załączyłam alarm i w końcu przekręciłam kluczyk zamka była już 22:30. Oprócz tego jedna z tych śnieżnych zim. Na części drogi brak chodnika, pobocze zasypane śniegiem, a tu trzeba było iść na piechotę, co zrobić. No to idę, chodnikiem, później poboczem, albo raczej jak najbliżej zasypanego śniegiem pobocza, przechodzę 1/3 drogi, a tu obok mnie zwalnia samochód, pierwsze myśli złowieszcze - kto, dlaczego, mam uciekać? Okazało się, że to taksówka, miły młody Pan zwalnia równając swoje tępo jazdy do mojego kroku, pyta dokąd idę, na moją odwiedź ze do domu - miejscowość, zaprasza do środka. Mówię mu, że ze swoich drobnych to może uzbieram 5 zł, i niech jedzie dalej bo nie mam mu jak zapłacić. Taksówkarz mówi, żebym się o pieniądze nie martwiła, bo po pierwsze jest zimno, po drugie ciemno, po trzecie mimo jasnego stroju ledwo mnie na drodze widać. Wsiadłam, faktycznie było zimno bo mi już śpiki w nosie zamarzały a policzków nie czułam. Pan taksówkarz odwiózł mnie pod sam dom, chciałam mu dać aby te 5 zł, żeby nie było że robi pusty kurs. Nie przyjął żadnych pieniędzy, powiedział, że cieszy się, że mógł mnie bezpiecznie dostarczyć do domu. Podziękowałam...i za każdym razem jak o tym pomyśle ciepło mi się robi na sercu.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 listopada 2015, 19:57 przez Nansi (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
31
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
31
Trudno powiedzieć, kto był wspaniały: roztargniony konduktor, menel "w innym wymiarze", czy zwykłe szczęście.
Wsiadam do tramwaju, chcę zeskanować
kartę (trzeba "z góry" załadować określona kwotą, później przykłada się do czytnika przy wsiadaniu i wysiadaniu, pobierana jest opłata od przystanku. Prócz tego można mieć na karcie zatypowany bilet okresowy z punktu a do b. Jeśli jedzie się "swoją" linią nie trzeba skanować, jeśli nie - trzeba).
Czytnik wyświetla brak środków do opłacenia przejazdu. No tak, roztargniona Ejcia zapomniała doładować. Może się uda, wysiądę na następnym przystanku i pójdę do kiosku. Niestety, ledwo tramwaj ruszył ujawniły się dwa "kanarki". Trudno, spokojnie podaję mu kartę, jak powie, że nie ta linia spróbuje zrobić oczka kota w butach, że pomyliłam tramwaje (trasa którą jechałam i ta na miesięcznym jeszcze się pokrywały, ale za minutę był rozjazd).
Konduktor wziął ode mnie kartę i zaczął budzić śpiącego obok zmęczonego menela. Nieskładne mamrotanie i wymachiwanie rękoma było tak zabawne, ludzie zaczęli chichotać, pogadywać z kontrolerem, facet zamotał się do tego stopnia, że zapomniawszy, że nie skasował mojej karty oddał mi ją z podziękowaniem i zajął się na dobre amatorem jabola.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
7 listopada 2015, 20:23 przez ejcia (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
8
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
8