Top historii
Pragnę tu i teraz podziękować Oli za to, że tak fajnie się z nią pisało i że wspierała mnie w trudnych chwilach, a okres, w którym mogłam się z nią kontaktować, był najlepszym w moim życiu. Dalej jeszcze nie tracę nadziei, że kiedyś spotkamy się w realu. <3
Byłam sobie u spowiedzi. Po spowiedzi zaś na rozmowie z Księdzem, który mnie spowiadał, bo potrzebowałam duchowych i nie tylko porad. Ksiądz zaproponował na rozmowę przyparafialną kawiarenkę na co ja, że nie jestem przy kasie (prawdę mówiąc miałam tylko ostatnie kilkanaście złotych przewidziane na ten miesiąc), więc ja tylko herbatę jakby co. Na co Ksiądz, że On zapłaci, żebym się nie martwiła. I tak zrobił, mimo moich protestów, zapłacił za herbatę i jeszcze próbował mnie namówić na ciastko na Jego koszt (wykręciłam się, że powinnam się odchudzać- święta prawda, co widać gołym okiem). Ten Ksiądz to zaprzeczenie wszelkich krzywdzących opinii o interesowności księży.
Ps. Kiedy pisałam tę historię przypomniało mi się, że ten sam Ksiądz odprawił za mnie za darmo i z własnej inicjatywy mszę, kiedy leżałam w szpitalu i byłam w trudnej sytuacji(jest Kapelanem Szpitalnym). Czy nie jest jednym ze Wspaniałych?
Ps. Kiedy pisałam tę historię przypomniało mi się, że ten sam Ksiądz odprawił za mnie za darmo i z własnej inicjatywy mszę, kiedy leżałam w szpitalu i byłam w trudnej sytuacji(jest Kapelanem Szpitalnym). Czy nie jest jednym ze Wspaniałych?
Kilka dni temu robiłam zakupy w sklepie jednego z sieciowych marketów. Kupiłam między innymi kilka "słoiczków" dla synka. Pani kasjerka po zeskanowaniu zakupów dołożyła mi do nich jeszcze jeden ze słowami "za jeden grosz". Najwyraźniej była jakaś promocja której nie zauważyłam. Dzięki pani kasjerce wróciłam z dodatkowych słoiczkiem za darmo. Mała rzecz a cieszy.
kasjerka
Kilka dni temu moja była nauczycielka z podstawówki, widząc jak stałam na przystanku o 22 zatrzymała się, wzięła do samochodu, dała jeść i pić, pozwoliła naładować telefon i przenocować. Rano odwiozła mnie do domu i na wszystkie próby wynagrodzenia jej pomocy powiedziała kategorycznie: Nie!
Dziękuję, Pani Natalio :)
Dziękuję, Pani Natalio :)
szkoła była_nauczycielka przystanek późno_w_nocy
Bardzo dziękuję mojej doktor Pierwszego kontaktu, która dzielnie mnie wspierała podczas leczenia interferonem z WZW B. Bez jej wsparcia i co tu dużo mówić współczucia i zaangażowania nie wiem jak bym zniósł te skutki uboczne jakie wtedy targały moim ciałem.
Lekarz pierwszego kontaktu
Bardzo dziękuję chłopakom z ulicy Wróblewskiego w Łodzi, którzy przeszło 20 lat temu uratowali mi mój zmarznięty tyłek, kiedy to od godziny 20-tej stałem na okazji w Nowy Rok, bo autobusy już nie kursowały o czym zapomniałem patrząc na rozkład jaki zazwyczaj obowiązywał w dni powszednie, a ja nie znałem nikogo w Łodzi do kogo mógłbym na nockę wbić.
Zabrali mnie około godziny 23, poczęstowali trunkiem, pomimo tego że usiadłem na kartonowym soku pomidorowym przez co moja kurtka i ich koc położony na siedzeniu Dużego Fiata 125 wyglądały nie za ciekawie a mimo tego jeszcze wbiłem do nich na imprezę noworoczną gdzieś w okolicach Sulejowa.
Próbowałem ich znaleźć by się odwdzięczyć, ale po ksywkach nikt ich nie kojarzył.
Więc dziękuję tutaj.
Zabrali mnie około godziny 23, poczęstowali trunkiem, pomimo tego że usiadłem na kartonowym soku pomidorowym przez co moja kurtka i ich koc położony na siedzeniu Dużego Fiata 125 wyglądały nie za ciekawie a mimo tego jeszcze wbiłem do nich na imprezę noworoczną gdzieś w okolicach Sulejowa.
Próbowałem ich znaleźć by się odwdzięczyć, ale po ksywkach nikt ich nie kojarzył.
Więc dziękuję tutaj.
Nowy Rok na stopa okazja
Pozdrawiam Pana kierowcę autobusu 119 we Wrocławiu na przystanku Blacharska, który pomimo zamknięcia drzwi otworzył je ponownie widząc, jak zdyszana pędzę żeby zdążyć na czas odjazdu. Potrzeba więcej takich pracowników MPK. Mój poranek od razu stał się lepszy, kiedy podziękowałam panu kierowcy za uprzejmość.
MPK kierowca poranek
Jednym mniej, drugim więcej, zdarza się robić dobre uczynki. W zależności od naszych możliwości, przekazujemy jakąś kwotę dla biednych, lub na jakić cel charytatywny, ustępujemy miejsca w tramwaju, czy też wykonujemy jakąś pracę na rzecz innych. Czy wszystkie te chwalebne uczynki wykonujemy wyłącznie w trosce o potrzebujących naszej pomocy? A może chodzi tu o to, by pokazać się lepszym, lub tylko dla spokoju własnego sumienia być lepszym. Myślę, że wszystkie wymienione czynniki, biorą udział w naszych dobrych uczynkach. Czy to źle? Chyba nie. Odrobina naszej próżności nie może przesłonić szlachetnego celu.
Wczoraj w banku byłam świadkiem pewnej sytuacji.
Był jakiś straszny zastój; obsadzone były tylko 3 okienka, przy czym przy jednym stałą cały czas jedna klientka, w drugim obsługująca dyskutowała z inną starszą urzędniczką i razem sprawdzały coś w papierach i w komputerze, tak,że na prawdę działało aktywnie tylko jedno.
Kobieta stojąca przede mną w kolejce zachowywała się bardzo nerwowo, popatrywała na telefon, zapytała o możliwość uruchomienia kolejnego stanowiska (odpowiedź negatywna), cały czas odbierała i pisała sms-y, w końcu z płaczem w głosie zadzwoniła do kogoś z przeprosinami,że prawdopodobnie się spóźni.
Kiedy "aktywne" okienko się zwolniło, pani, która miała do niego podejść, a stojąca przed tą nerwową, odwróciła się i z uśmiechem zaproponowała: "Jeżeli Panią urządza kilka minut, to proszę, chętnie Panią przepuszczę, bo widzę,że się Pani bardzo spieszy".
Był jakiś straszny zastój; obsadzone były tylko 3 okienka, przy czym przy jednym stałą cały czas jedna klientka, w drugim obsługująca dyskutowała z inną starszą urzędniczką i razem sprawdzały coś w papierach i w komputerze, tak,że na prawdę działało aktywnie tylko jedno.
Kobieta stojąca przede mną w kolejce zachowywała się bardzo nerwowo, popatrywała na telefon, zapytała o możliwość uruchomienia kolejnego stanowiska (odpowiedź negatywna), cały czas odbierała i pisała sms-y, w końcu z płaczem w głosie zadzwoniła do kogoś z przeprosinami,że prawdopodobnie się spóźni.
Kiedy "aktywne" okienko się zwolniło, pani, która miała do niego podejść, a stojąca przed tą nerwową, odwróciła się i z uśmiechem zaproponowała: "Jeżeli Panią urządza kilka minut, to proszę, chętnie Panią przepuszczę, bo widzę,że się Pani bardzo spieszy".
bank/kolejka
W zeszłym tygodniu rozchorowałam się.Po wizycie u lekarza (tydzień zwolnienia, antybiotyk) poszłam od razu na pocztę. Jestem zatrudniona w dwóch miejscach: jedno z nich znajduje się w moim mieście, a drugie poza nim i właśnie tam chciałam od razu wysłać zwolnienie.
Na poczcie kupiłam kopertę, zaadresowałam ją, włożyłam do środka zwolnienie i wypełniłam druczek "na polecony".Po zapłaceniu 5,50 zł skierowałam się na przystanek autobusowy,żeby do drugiej pracy zawieść zwolnienie osobiście.Kiedy wyciągałam bilet z portfela popatrzyłam na zwolnienie i przestraszyłam się. Okazało się,że je pomyliłam i wysłałam nie to, co trzeba.
Wróciłam na pocztę. "Mojej" pani już nie było, a samo okienko okazało się zamknięte.
Stanęłam więc w kolejce do czynnego stanowiska.Urzędniczka wysłuchała mnie, a potem szybko odszukała mój list w koszu z korespondencja.Bałam się,że będę musiała wysyłać go po raz drugi,ale ona zaproponowała,żeby po prostu odkleiła kopertę i podmieniła zwolnienie na to właściwe. Na koniec podała mi klej,żebym mogła zakleić naderwaną kopertę.
Nie wiem, czy to było zgodne do końca z przepisami,ale bardzo miłe i ludzkie na pewno.
Dlatego dziękuję tej pani jeszcze raz,za to,że okazała mi zrozumienie i pomoc w dniu, kiedy się bardzo żle czułam.
Na poczcie kupiłam kopertę, zaadresowałam ją, włożyłam do środka zwolnienie i wypełniłam druczek "na polecony".Po zapłaceniu 5,50 zł skierowałam się na przystanek autobusowy,żeby do drugiej pracy zawieść zwolnienie osobiście.Kiedy wyciągałam bilet z portfela popatrzyłam na zwolnienie i przestraszyłam się. Okazało się,że je pomyliłam i wysłałam nie to, co trzeba.
Wróciłam na pocztę. "Mojej" pani już nie było, a samo okienko okazało się zamknięte.
Stanęłam więc w kolejce do czynnego stanowiska.Urzędniczka wysłuchała mnie, a potem szybko odszukała mój list w koszu z korespondencja.Bałam się,że będę musiała wysyłać go po raz drugi,ale ona zaproponowała,żeby po prostu odkleiła kopertę i podmieniła zwolnienie na to właściwe. Na koniec podała mi klej,żebym mogła zakleić naderwaną kopertę.
Nie wiem, czy to było zgodne do końca z przepisami,ale bardzo miłe i ludzkie na pewno.
Dlatego dziękuję tej pani jeszcze raz,za to,że okazała mi zrozumienie i pomoc w dniu, kiedy się bardzo żle czułam.
poczta/życzliwa urzedniczka