Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Top historii


To moja pierwsza historia na tej stronce.
Otóż wspaniały tu był weterynarz.
Jakieś pół roku temu, miałam chomiczka syryjskiego, który mi
zachorował. Było mi strasznie smutno, gdy weterynarz powiedział, że można leczyć, ale i chomik i tak zdechnie. Żal mi się zrobiło mojego pupilka, więc powiedziałam, że podejmę próbę leczenia. Za pierwszą wizytę mama zapłaciła 30zł! Potem jakieś antybiotyki i zastrzyki i tu 10zł, tu 20 za chwilę 15. Mama miała tego dość, że kasę ciągną, a z chomikiem i tak gorzej. Zaczęłam szukać w Google najlepszego weterynarza w moim mieście. Zapakowałam zdychającego chomika do transporterka i pojechałam. Weterynarz mi powiedział, że chomika by na początku wyleczyły ze 3 zastrzyki po 5zł. Ze nie ma pojęcia co tamten powymyślał. Że te leki jeszcze bardziej mu zaszkodziły.
Weterynarz był tak uprzejmy, że jeździłam do niego i mój chomik dostawał leki za darmo. Świetny weterynarz wyleczył go 3 zastrzykami.
Wiec dobry weterynarzu! Dziękuję Ci, że uratowałeś życie mojemu pupilowi.

zwierzeta wet

Pobierz ten tekst w formie obrazka
15 listopada 2011, 18:48 przez justysia97 (PW) | Skomentuj (2) | Do ulubionych
Głosów
130
(w tym negatywnych:
15
)
plus Wspaniałe
115
Od dłuższego czasu czytam wspaniałych, bo muszę podtrzymywać się na duchu. Niestety jestem pechowym człowiekiem do ludzi i spotykam samych piekielnych, ale.. do wczoraj.

Wigilia, godzina ok. 17. Deszcz leje okropnie, byłem przemoczony tak, że można by wykręcać ze mnie wodę. Zmierzałem na wigilię do babci, bo niestety, samego mnie nie stać zrobić. Mieszkam na końcu miasta, a moja babcia na drugim końcu. I co tu zrobić, jak autobusy nie jeżdżą? Iść na nogach, bo co innego zostało. Jeszcze wychodząc z domu spojrzałem w portfel, ile mi to pieniędzy zostało. Całe dziesięć złotych. Wypłata niestety nie przyszła przed świętami, co się nigdy nie zdarzało.

Przechodziłem obok postoju taksówek. Myślę sobie, że może zagadam, żeby (T)aksówkarz mnie podwiózł za dziesięć złotych jak najdalej. Wywiązała się między nami taka rozmowa:

T: Dokąd, szefie?
Ja: Jak najdalej w stronę ulicy Wspaniałej 86.
T: "Jak najdalej"?
Ja: Muszę dojechać na wigilię, no ale.. Niestety, nie mam czym dojechać, a fundusze mam nieco ograniczone. Cała dyszka mi się została.
T: Wsiadaj szefie, coś wymyślimy.

Wsiadłem do taksówki, no i obliczałem mniej-więcej gdzie mnie wysadzi. Kierowca nie włączył licznika, w CB Radiu powiedział, że jedzie do domu na wigilie, więc schodzi z linii. Ja się zastanawiam, cóż ten człowiek czyni? Kierowca przez całą drogę milczał, jechaliśmy tym samochodem przy dźwięku kolęd, które leciały z radia.

Po jakichś piętnastu minutach patrzę, że. Moment, przecież jesteśmy na tej ulicy, na którą miałem dojść! Patrzę na kierowcę, a on się tylko miło uśmiechnął. Zatrzymał się pod samym blokiem, cobym nie musiał z ulicy iść do drzwi. Nie wziął ani grosza, na odchodne życzył mi tylko Wesołych Świąt. Z wrażenia uścisnąłem mu tylko dłoń.

Gdyby Pan to czytał. Jestem serdecznie wdzięczny, a gdy o tym pomyślę, robi mi się ciepło na sercu. Wróciła mi wiara w dobrych ludzi.

Opolski Taksówkarz wigilia

Pobierz ten tekst w formie obrazka
25 grudnia 2011, 14:20 przez baunsable (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
313
(w tym negatywnych:
2
)
plus Wspaniałe
311
Chodzę na siłownie od kilku miesięcy, jest ona dwie miejscowości dalej, więc żeby się dostać dojeżdżam autobusem.

Wsiadam do autobusu,
daję pieniądze, po czym taki krótki dialog nastąpił pomiędzy [M]ną a [K]ierowcą.

-[M] Dzień dobry, poroznoszę bilet godzinny.
-[K] Nie sprzedam ci.
-[M] Dlaczego?
-[K] nie mam jak wydać
-[M] To poproszę jednorazowy
-[K] POWIEDZIAŁEM, ZE NIE MAM JAK WYDAĆ! (wydarł się dokładnie na cały autobus)

Pomyślałam, że nie będę się martwić i powiem kanarowi, że nie miał mi jak wydać, no ale jest to 20 min. drogi, a mandatu dostaw nie chce.
Ide usiąść gdzieś na koniec, lecz w trakcie drogi za rekę łapie mnie jakaś [b]abcia (myślę WTF?! Co znów złego zrobilam?).

-[B] Dokąd jedziesz?
-[M] Do X
-[B] Na ewentualność ja mam książeczkę, będziesz moim opiekunem jak wejdą kanary.
-[M] Nie rozumiem proszę pani.
-[B] Osoba towarzysząca mi nie płaci za bilet.
-[M] (szczena opadła) Dziękuję bardzo.

Gdyby nie wspaniała babcia, pewnie dostałabym ten mandat, wiara w babcie powraca. :)

Autobus

Pobierz ten tekst w formie obrazka
7 sierpnia 2013, 2:32 przez ~Aqaxs | Skomentuj (1) | Do ulubionych
Głosów
153
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
153
Będzie długo.
Od ponad trzech lat mieszkam w Wielkiej Brytanii, dokładnie w Szkocji, a że historia dokładnie sprzed roku, to
deszczowa.

Tydzień przed osiemnastymi urodzinami ukochanej (Lilly), a tym samym drugiej rocznicy naszego związku doszło do malej sprzeczki, która przeobraziła się w niezłą aferę. Co prawda zaczęło się od pozornie nieszkodliwej plotki i wina nie leżała po niczyjej stronie, postanowiłem, że schowam dumę do kieszeni i przeproszę - przecież to rocznica, osiemnastka itd itd.

Zostało parę godzin do planowanej imprezy, więc pomyślałem, że wpadnę wcześniej, wszystko załagodzę, pomogę w przygotowaniach...
Zamówiłem taksówkę, odwiedziłem jubilera i odebrałem zamówiony wcześniej pierścionek (nie zaręczynowy, aczkolwiek śliczny, z wypisaną datą naszej pierwszej randki), następnie kwiaciarnię, aby odebrać zamówiony wcześniej potężny bukiet róż, kupiłem nasze ulubione wino w sklepie obok i podreptałem z powrotem do taksówki. Dotarłem na miejsce, mocno zestresowany wysiadłem z auta i dość niepewnym krokiem udałem się w stronę domu "ukochanej". Zapukałem i szok. Drzwi utworzył półnagi facet, a za nim Lilly, owinięta prześcieradłem. Nieznajomy cofnął się i przepuścił Lilly, która nie wiedziała za bardzo co miała w danej sytuacji powiedzieć. Nie dając jej czasu do namysłu, wydarłem się na nią tak głośno, że chyba pół miasteczka mnie słyszało i odszedłem.
Taksówka zdążyła odjechać, a ja bez pieniędzy bylem zmuszony wracać do domu pieszo (przypominam ze lało jak z cebra).
Mniej więcej w połowie drogi powrotnej przechodziłem przez ulubiony plac miejscowych skejtów. Oczywiście zapomniałem, że lubią obsmarować krawężniki różnymi woskami, żeby łatwiej się po nich ślizgać. Ja oczywiście na jednym z owych krawężników wywinąłem pięknego orła i uderzyłem głową w ziemię tak mocno, że zapomniałem jak się nazywam.
Tutaj kończy się piekielna cześć, a zaczyna ta wspaniała.
Nieznajomy facet, który widział moje akrobacje zza szyby samochodu zatrzymał się, wysiadł, pomógł pozbierać mi się do kupy, zapakował mnie do auta, zabrał do siebie do domu i oddał w ręce żony i córki, aby opatrzyły głowę, która jak się okazało, lekko krwawiła. Rodzina poczęstowała mnie wyśmienitym obiadem i zaoferowała podwiezienie do domu, ale z racji, że mieszkałem dosłownie parę ulic dalej, podziękowałem grzecznie, wino wręczyłem panu, kwiaty pani, a córkę (Kasey) ucałowałem w dłoń i wybrałem się w stronę wyjścia. Samemu mi wyjść nie pozwolono, wiec Kasey zaproponowała, że mnie odprowadzi, w końcu to blisko itd itd. Spacer chociaż krótki, to bardzo przyjemny. Na pożegnanie wymiana numerów i uścisków. Od prawie roku mieszkamy razem.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
18 października 2011, 21:58 przez Konto usunięte | Do ulubionych
Głosów
284
(w tym negatywnych:
9
)
plus Wspaniałe
275
W moim przypadku Wspaniałym okazał się ksiądz.
W 2009 roku wzięliśmy z mężem skromny cywilny ślub, ponieważ brakowało nam funduszy
na jakieś weselicho, w dodatku czekaliśmy na potomstwo. Jednak rok później postanowiliśmy złożyć przysięgę przed Bogiem... Poszliśmy załatwiać wszystkie formalności do Księdza. Przyznam, że miałam trochę obaw, że będzie czepiał się, że mamy już synka, że jesteśmy po cywilnym itd. Moje obawy okazały się bezpodstawne, Ksiądz Tomasz okazał się na prawdę wspaniałym człowiekiem. Po pierwsze za każdym razem jak do niego przychodziliśmy, to na naszego synka czekały jakieś słodkości, po drugie gdy mu powiedziałam, że będę miała białą suknię, był bardzo uradowany, ponieważ stwierdził, że kolor biały nie świadczy o czystości jako takiej, ale o czystości intencji, uczuć, a tego był pewien. Po trzecie gdy w przeddzień ślubu poszliśmy do niego z "kopertą" by zapłacić za ceremonię, przy nas otworzył ją zostawił sobie tylko 50 zł a resztę na siłę wsunął mężowi do kurtki i wskazując na naszą pociechę powiedział, że mamy ważniejsze wydatki i dosłownie uciekł. A po czwarte dzięki niemu mieliśmy najpiękniejszy ślub, kazanie było wspaniałe, takie tylko dla nas, wszyscy dosłownie ryczeli jak bobry, nie oklepane tylko bardzo personalne i z głębi serca.
BARDZO DZIĘKUJEMY! Wkrótce odbędzie się chrzest naszej córeczki, nie wyobrażamy sobie by mógł ochrzcić ją ktoś inny, aniżeli Ksiądz Tomasz.

Ksiądz ślub

Pobierz ten tekst w formie obrazka
18 listopada 2011, 21:22 przez agoosiaaa21 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
294
(w tym negatywnych:
9
)
plus Wspaniałe
285
Mam szczęście w moim życiu częściej spotykać Wspaniałych niż Piekielnych.
Akcja mojej pierwszej historii rozgrywa się 5 lat temu, kiedy
to jako świeżo upieczona gimnazjalistka jechałam autobusem do szkoły. Już na początku mojej jazdy przypomniałam sobie o tym, że nie zrobiłam pracy domowej z geografii. Wyjęłam ćwiczenia i z przerażeniem zobaczyłam, że zadań do zrobienia jest dużo i są one bardzo trudne. Moja sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej kiedy zauważyłam, że do autobusu wsiadł właśnie bezdomny i ku mojemu przerażeniu zajął miejsce właśnie koło mnie. Nie było już jak się przesiąść, a od pana na szczęście nie było czuć tego mocnego smrodu, który towarzyszy większości osobników podobnych do tego pana, więc spróbowałam skupić się na moich zadaniach. Kompletnie mi to nie szło. Po chwili zobaczyłam, że bezdomny patrzy mi się w książkę. Ku mojemu zdziwieniu podyktował mi praktycznie całą pracę domową! Gdy skończył, spytał się, czy w czymś jeszcze może pomóc. Kiedy mu podziękowałam, uśmiechnął się tylko i powiedział, że to dla niego przyjemność, że może się na coś przydać i poprosił, że jakbym miała jakieś niepotrzebne kanapki, żebym przyniosła mu je na Dworzec Centralny. Kiedy wychodziłam z autobusu, pan życzył mi jeszcze miłego dnia w szkole.
Ta sytuacja zupełnie zmieniła moje postrzeganie bezdomnych, pokazała, że nie każdy brudny człowiek to żul, alkoholik i złodziej. Tamtego pana niestety nigdy już nie udało mi się spotkać, jednak od tamtego czasu nie potrafię przejść obojętnie koło kogoś potrzebującego i głodnego. Mam nadzieję, że tamten Wspaniały Bezdomny jakoś wyszedł ze swojej trudnej sytuacji.

bezdomny autobus praca domowa

Pobierz ten tekst w formie obrazka
2 lutego 2012, 16:40 przez Aniaszka (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
143
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
143
Rok temu poznałem pewną dziewczynę. Pisaliśmy ze sobą, okazało się, że ją widziałem pół roku wcześniej, jak jej siostra robiła mi dready. Mieszkała niedaleko, więc przyjechała ze swoją koleżanką do mnie w marcu. Było fajnie, pochodziliśmy pośmialiśmy się. Zacząłem się przed Nią otwierać, opowiadać trochę o sobie (problemy finansowe, nie znam ojca, jestem sam z matką która mnie biła, nawet teraz jak mam 19 lat to mnie potrafi mocno pobić, byłem przy śmierci dziadka jak miałem 3,5 roku, babci jak miałem 13 lat, próby samobójcze od 8. roku życia, głodzenie się...). Zawsze mnie wspierała. W kwietniu pojechała ze mną na motoserce (oddałem krew, powygłupiałem się, ona też). Było naprawdę świetnie. Dwa tygodnie później do mnie przyjechała, wtedy poczułem do Niej coś wyjątkowego, nie umiałem tego opisać. W maju nie zdałem teorii na prawo jazdy, mama wściekła, ja ryczałem przy Last Resort Papa Roacha, ona mnie pocieszała. Później 3 razy nie zdałem praktyki na prawo jazdy - za dużo stresu. Bałem się pokazać w domu i powiedzieć, że znowu kasa jest potrzebna... Chciałem się zabić, skoczyć z mostu kolejowego do rzeki, byłem totalnie załamany. Na szczęście miałem ją. Zacząlem do Niej jeździć rowerem, było cudownie. Dwa miesiące później po próbach samobójczych powiedziałem jej, że ją kocham. W poniedziałek minie Nam 7 miesięcy jak jesteśmy razem. Jest dziewczyną moich marzeń, jest dla mnie najpiękniejsza, najwspanialsza, po prostu wyjątkowa i oby to ta jedyna. Oprócz gitary, starego roweru, wielu koralików na szyję, świetnej podkoszulki którą dostałem na urodziny otrzymałem to czego tak bardzo potrzebowałem: wsparcia, świadomości, że jestem potrzebny, poczucia bycia kochanym. Dzięki Niej myślę pozytywnie, uśmiecham się i dzięki Niej żyję. Na urodziny dałem jej pierścionek który zostawiła mi babcia. Zostawiła mi go, abym dał go wyjątkowej osobie i do takiej trafił.

miłość

Pobierz ten tekst w formie obrazka
16 lutego 2012, 20:48 przez zakochaniec (PW) | Skomentuj (13) | Do ulubionych
Głosów
172
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
172
Córka moja (21l) pracowała w sklepie kumkającej sieci. Jak to bywa z takimi sklepami, są otwarte od 6:00 do 22:00 i oferują swej wytrawnej klienteli różnego rodzaju nalewki, za garść miedzi. Pomimo dosyć specyficznego bukietu aromatów wydzielanych przez ich ciała i stroje, panowie byli zawsze grzeczni, chociaż czasem nieco upierdliwi. Ale do rzeczy. Któregoś dnia, wycierając kurze pod ladą, dziecko moje przypadkiem uruchomiło ALARM. Zawyła syrena nad wejściem do sklepu. Córka zadzwoniła do firmy ochroniarskiej, żeby zawiadomić o fałszywym alarmie i żeby wyłączyli syrenę. Po załatwieniu wszystkiego, przysiadła na chwilkę aby ochłonąć. Na to wpadają do sklepu z odsieczą „najwierniejsi klienci” żeby ratować i bronić panią ekspedientkę. I bardzo się ucieszyli, że to był fałszywy alarm. Z normalnych klientów i przechodniów nikt nie zajrzał.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
17 września 2011, 21:51 przez jkniepremier (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
404
(w tym negatywnych:
17
)
plus Wspaniałe
387
Witam wszystkich.

Pochodzę z biednej, wielodzietnej rodziny.
Moja rodzina uczestniczy w akcji "szlachetna paczka", darczyńcy wybierają sobie rodzinę z tajnej bazy
danych i przygotowują dla niej paczkę. Wcześniej wolontariusze dowiadują się co jest najbardziej potrzebne, jakie mamy marzenia itp.
Dzisiaj moja rodzina paczkę otrzymała.
Chciałam ogromnie podziękować naszym darczyńcom, którzy przygotowali aż 8 sporych paczek z jedzeniem, słodyczami, potrzebnymi środkami, kosmetykami oraz spełnili marzenie mojej najmłodszej siostry - dostała nowiutką gitarę, a mama dywan, bo wcześniejszy ma już 30 lat i nie nadaje się do użytku. Jesteśmy wszyscy poruszeni i chcielibyśmy okazać swoją wdzięczność. Mama ze wzruszenia płakała 20 minut.
Mam nadzieję, że to przeczytacie.
Dziękuję i cieszę się, ze istnieją tacy ludzie jak Wy. Wspaniali!

Pobierz ten tekst w formie obrazka
10 grudnia 2011, 18:42 przez zizka (PW) | Skomentuj (4) | Do ulubionych
Głosów
317
(w tym negatywnych:
16
)
plus Wspaniałe
301
Czytając Wasze historie zaczęłam się zastanawiać, czy i ja kiedyś spotkałam Anioła. W pierwszej chwili odpowiedziałam sama sobie, że nie, ale przecież dobre uczynki to czasami małe uczynki, których w pierwszym odruchu nie klasyfikujemy jako Wspaniałe. Gdy spojrzałam na to z tej strony okazało się, że jednak już nie raz spotkałam Anioła. Jednak dziś tylko o jednym takim spotkaniu.

Parę lat temu pojechałam z siostrą i przyjaciółką nad morze do Gąsek. Trzy baby i Cieńki, jako środek transportu... Któregoś dnia postanowiłyśmy pojechać do Kołobrzegu na wycieczkę. Dzień ciężki, bo poprzedniego wieczoru zabalowałyśmy, ale ogólnie zaliczony do udanych. Wracamy już, gdy nagle na krajowej 11, czyli dobre kilka kilometrów od wynajmowanego domku samochód zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Jeszcze się kula, ledwo ciągnie, siłą rozpędu udało się zjechać z 'krajowej' i dalej jechać nie chce. Siedzimy, patrzymy na siebie i każda myśli to samo: trzy baby, Cieńki i 300 km od domu (jesteśmy z Poznania)... Ogólnie kiepsko. Nagle nasze oczy widzą szyld "Warsztat samochodowy"... Ufff jesteśmy uratowane. Niestety warsztat czynny do 18, a tu parę minut Po... Ponownie stan określany, jako... kiepsko. Postanowiłyśmy jednak sprawdzić, czy ktoś może nam pomóc. I tu akcja właściwa, tu spotkałam moich Aniołów. Panowie mechanicy właśnie wychodzili, wszyscy przebrani, warsztat zamknięty. Mimo wszystko zepchnęli Cieńkiego do warsztatu, podwieźli parę kilometrów, a na drugi dzień sami przywieźli nam samochód do Gąsek.

Panowie, dzięki Wam wakacje wspominam, jako bardzo udane i wiem, że nawet, jeśli znów zdarzy się akcja "Trzy baby i Cieńki" (lub inne ledwo żywe autko) to można liczyć na to, że znajdzie się ktoś, kto pomoże :))))
Pozdrawiam serdecznie :)

Pobierz ten tekst w formie obrazka
18 października 2012, 11:33 przez ~Kasiula | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
30
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
30