Dziękuję paniom ze sklepu mięsnego, że zawsze gdy tylko zobaczą kobietę w ciąży to wpuszczają ją bez kolejki. Jestem im szczególnie wdzięczny, bo gdy moja żona chodziła z brzuszkiem to zawsze ją wypatrzyły i obsłużyły choć czasem stała na końcu. Prawdę mówiąc sam nie zdawałem sobie z tego sprawy, że takiej kobiecie jest po prostu ciężko. Od tego czasu jednak zacząłem rozglądać się wokół siebie i jak widzę kogoś takiego to podchodzę i wpuszczam przed siebie.
ciąża sklep
Założyłam specjalnie konto bo przypomniała mi się cudowna sytuacja jaka mnie spotkała. Znaczy ten dzień nie był cudowny i moje życie nie było wtedy cudowne. Miałam problem z alkoholem, młoda dziewczyna, która ciągle pije do nieprzytomności. Tego wieczoru jakoś mi odbiło byłam już tak zalana że po prostu odłączyłam się od moich znajomych i pobiegłam w stronę pierwszego lepszego tramwaju. Potem jechałam autobusem i chyba przysypiałam na ramieniu jakiejś obcej osoby o zgrozo... pamiętam to jak przez mgłę. Wylądowałam w zupełniej obcym rejonie miasta, siedziałam na przystanku i płakałam. Rozmawiałam cała zaryczana z moją przyjaciółką przez telefon chociaż biedula za bardzo nic nie rozumiała aż podszedł do mnie jakiś chłopak i zapytał co się dzieje. Zaczęłam opowiadać mu swoją historię życia o tym jaki to świat zły, faceci jacy źli, że mnie zgwałcili kiedyś, że on pewnie też będzie chciał mnie skrzywdzić, ale nie skrzywdził a wręcz przeciwnie pijaniutką i nie ogarniającą niczego za bardzo mnie odwiózł taksówką pod sam dom i zapłacił taksówkarzowi. Wprowadził mnie do budynku i poczekał aż winda odjedzie na górę. Nawet nie jestem pewna czy podziękowałam mu tak serdecznie jak na to zasługiwał. Jeśli to czytasz wiedz, że dziękuję i że być może uratowałeś mnie i moje życie. Jesteś moim aniołem.
pomoc alkohol taksówka chłopak
Historia z czasów, gdy pracowałem jeszcze z klientami. Wiadomo jak ta praca wygląda, częściej historie z nią związane pojawiają się na portalu przeciwnym.
Była to sobota, w piątek miałem kiepski wieczór, nie zmrużyłem oka nawet na sekundę. Do pracy poszedłem więc na dyżur po kompletnie nieprzespanej nowy. Gdy przyszedł do mnie klient, to musiał cztery razy powtórzyć czego ode mnie oczekuje, ponieważ nie rozumiałem najprostszych słów. A męczył mnie niemiłosiernie, pytał, zagadywał, ciekawski wszystkiego. Zeszło mi z nim półtorej godziny. Przeprosiłem go, że miałem naprawdę kiepski dzień wczoraj i dziś jestem mocno rozbity. Wiem, sprawy prywatne nie powinny odbijać się na pracy, ale musiałem się tym podratować. Udało się go obsłużyć, podziękował i wyszedł.
Mija 5 minut, klient wraca. Stawia mi na stół reklamówkę i mówi tak: poćwicz rozumowanie chłopaku, jedna rzecz za fachową obsługę, druga na rozbudzenie, trzecia na osłodę i żebyś się uśmiechnął, życie się nie kończy na jednej. Domyśl się co za co. W reklamówce był czteropak piwa, dwa energetyki i czekolada.
Aż się uśmiechnąłem tego dnia ;)
Była to sobota, w piątek miałem kiepski wieczór, nie zmrużyłem oka nawet na sekundę. Do pracy poszedłem więc na dyżur po kompletnie nieprzespanej nowy. Gdy przyszedł do mnie klient, to musiał cztery razy powtórzyć czego ode mnie oczekuje, ponieważ nie rozumiałem najprostszych słów. A męczył mnie niemiłosiernie, pytał, zagadywał, ciekawski wszystkiego. Zeszło mi z nim półtorej godziny. Przeprosiłem go, że miałem naprawdę kiepski dzień wczoraj i dziś jestem mocno rozbity. Wiem, sprawy prywatne nie powinny odbijać się na pracy, ale musiałem się tym podratować. Udało się go obsłużyć, podziękował i wyszedł.
Mija 5 minut, klient wraca. Stawia mi na stół reklamówkę i mówi tak: poćwicz rozumowanie chłopaku, jedna rzecz za fachową obsługę, druga na rozbudzenie, trzecia na osłodę i żebyś się uśmiechnął, życie się nie kończy na jednej. Domyśl się co za co. W reklamówce był czteropak piwa, dwa energetyki i czekolada.
Aż się uśmiechnąłem tego dnia ;)
Historyjka z dziś, z rana:
Kraków. Autobus MPK nie przyjechał na czas, czekamy na przystanku, ludzie zniecierpliwieni. Po 8 minutach spóźnienia podjeżdża tzw. "autobus rezerwowy". Jedziemy. Trzy przystanki dalej wsiada dwóch panów z identyfikatorami na smyczkach i czytnikami w rękach. Wszyscy pasażerowie już sięgają do kieszeni, plecaków, torebek, itd. W tym momencie jeden z panów ogłasza:
-My wiemy, że państwa już tu nie ma od ośmiu minut. Państwo są osiem minut dalej. Nas też tu nie ma. Miłego dnia.
Wszyscy karpik, zamurowani, szok...
Panowie wysiedli dwa przystanki dalej. Pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem do pasażera.
Pozdrawiam Panów, oby wszyscy byli tacy "normalni" :)
Kraków. Autobus MPK nie przyjechał na czas, czekamy na przystanku, ludzie zniecierpliwieni. Po 8 minutach spóźnienia podjeżdża tzw. "autobus rezerwowy". Jedziemy. Trzy przystanki dalej wsiada dwóch panów z identyfikatorami na smyczkach i czytnikami w rękach. Wszyscy pasażerowie już sięgają do kieszeni, plecaków, torebek, itd. W tym momencie jeden z panów ogłasza:
-My wiemy, że państwa już tu nie ma od ośmiu minut. Państwo są osiem minut dalej. Nas też tu nie ma. Miłego dnia.
Wszyscy karpik, zamurowani, szok...
Panowie wysiedli dwa przystanki dalej. Pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem do pasażera.
Pozdrawiam Panów, oby wszyscy byli tacy "normalni" :)
Witam serdecznie! Przyznam, że trafiłem tu przypadkiem, przyznam również, że cieszę się z tego.
W moim 40-sto kilku letnim życiu zdarzyło się trafić na kilku, nawet kilkunastu Wspaniałych. Ale po kolei, nie na raz.
Pierwszy raz na trzech Wspaniałych naraz trafiłem mając lat zaledwie 5. W dużej mierze opieram się tu na opowieści mojej Mamy.
Rok 1980, zima. Mama została zaproszona na kawę do swojej przyjaciółki trzy osiedla dalej, siostra w głębokim wózku (miała niecały roczek), ja obok Mamy. Na przystanek podjeżdża autobus, zaraz za nim drugi. Wsiadamy. Autobus rusza, Mamy nie ma... Panika! Mama wsiadła ostatnimi drzwiami pierwszego autobusu a ja pierwszymi drugiego...
Obcy Pan łapie mnie za rękę, trzyma na przodzie autobusu (Ikarusa), coś tam mówi do kierowcy... Ja w szoku.
Dwa przystanki dalej stoi autobus na awaryjnych, przez ostatnie drzwi wychylona do połowy moja Mama.
Ja nadal w szoku, Pan wyciąga mnie z autobusu, podbiega do drugiego, wcześniejszego i wsadza wprost w ręce Mamy!
I tutaj Trzech Wspaniałych: kierowca pierwszego autobusu, który po nieskładnych tłumaczeniach Mamy postanowił zaczekać, kierowca drugiego, który ponoć gnał, żeby dogonić pierwszy no i Pan, który widząc zaistniałą sytuację nie wachał się użyć lekkiej siły i persfazji!
Tym trzem Panom: dziękuję i szacunek oddaję!
Historia stara ale czasy też inne... Sorki za przynudzanie...
W moim 40-sto kilku letnim życiu zdarzyło się trafić na kilku, nawet kilkunastu Wspaniałych. Ale po kolei, nie na raz.
Pierwszy raz na trzech Wspaniałych naraz trafiłem mając lat zaledwie 5. W dużej mierze opieram się tu na opowieści mojej Mamy.
Rok 1980, zima. Mama została zaproszona na kawę do swojej przyjaciółki trzy osiedla dalej, siostra w głębokim wózku (miała niecały roczek), ja obok Mamy. Na przystanek podjeżdża autobus, zaraz za nim drugi. Wsiadamy. Autobus rusza, Mamy nie ma... Panika! Mama wsiadła ostatnimi drzwiami pierwszego autobusu a ja pierwszymi drugiego...
Obcy Pan łapie mnie za rękę, trzyma na przodzie autobusu (Ikarusa), coś tam mówi do kierowcy... Ja w szoku.
Dwa przystanki dalej stoi autobus na awaryjnych, przez ostatnie drzwi wychylona do połowy moja Mama.
Ja nadal w szoku, Pan wyciąga mnie z autobusu, podbiega do drugiego, wcześniejszego i wsadza wprost w ręce Mamy!
I tutaj Trzech Wspaniałych: kierowca pierwszego autobusu, który po nieskładnych tłumaczeniach Mamy postanowił zaczekać, kierowca drugiego, który ponoć gnał, żeby dogonić pierwszy no i Pan, który widząc zaistniałą sytuację nie wachał się użyć lekkiej siły i persfazji!
Tym trzem Panom: dziękuję i szacunek oddaję!
Historia stara ale czasy też inne... Sorki za przynudzanie...
Zdarzyło się to dawno, dawno temu.
Jako Starszy Brat poszedłem po zakupy z siostrą. Bohaterowie tego wspomnienia byli raczej młodzi - ja 14 lat, Siostra - 2 latka. Sklep był cały przystanek tramwajowy oddalony od domu.
Zakupy zrobiłem (coś wydaje mi się, że było tam m.in 5 kg ziemniaków i chyba więcej). Starszy braciszek mając zajęte ręce mówi do Siostry: "Idź obok mnie i nigdzie nie uciekaj". Parę metrów siostrzyczka dzielnie dreptała. Brat się zamyślił i ... doszedł do domu. "Gdzie masz siostrę?" Panika, wszyscy w popłochu. Oczywiście to czasy dużo przed komórkami, internetem, nawet telefonów stacjonarnych jak na lekarstwo. Idziemy drogą powrotną. Dochodzimy do tamtego sklepu (raczej kiosku warzywnego) a tam Siostra siedzi na zewnątrz kiosku a obok niej nieznajomy Człowiek (przez bardzo duże "C"). Powiedział później, że pamiętał to dziecko ze starszym bratem, ale nie wiedział gdzie mieszka, a siostra za mała wtedy żeby znać adres.
Dzisiaj, gdy oboje mamy wnuki (starsze od Niej) nieraz to wspominamy, co by się stało, gdyby nie było tego CZŁOWIEKA.
Dziękuję z serca.
Jako Starszy Brat poszedłem po zakupy z siostrą. Bohaterowie tego wspomnienia byli raczej młodzi - ja 14 lat, Siostra - 2 latka. Sklep był cały przystanek tramwajowy oddalony od domu.
Zakupy zrobiłem (coś wydaje mi się, że było tam m.in 5 kg ziemniaków i chyba więcej). Starszy braciszek mając zajęte ręce mówi do Siostry: "Idź obok mnie i nigdzie nie uciekaj". Parę metrów siostrzyczka dzielnie dreptała. Brat się zamyślił i ... doszedł do domu. "Gdzie masz siostrę?" Panika, wszyscy w popłochu. Oczywiście to czasy dużo przed komórkami, internetem, nawet telefonów stacjonarnych jak na lekarstwo. Idziemy drogą powrotną. Dochodzimy do tamtego sklepu (raczej kiosku warzywnego) a tam Siostra siedzi na zewnątrz kiosku a obok niej nieznajomy Człowiek (przez bardzo duże "C"). Powiedział później, że pamiętał to dziecko ze starszym bratem, ale nie wiedział gdzie mieszka, a siostra za mała wtedy żeby znać adres.
Dzisiaj, gdy oboje mamy wnuki (starsze od Niej) nieraz to wspominamy, co by się stało, gdyby nie było tego CZŁOWIEKA.
Dziękuję z serca.
zagubione dziecko nieznajomy
Dziękuje nieznajomymemu który dziś około 18.15 rzucił przy wysiadaniu swój bilet na siedzenie. Dzięki tobie uniknęłam mandatu. Wiem, moje gapiostwo mój najprawdopodobniej wypadł mi z kieszeni.
Jeszcze raz bardzo dziękuje.
Pasażerka 50 z Pszczółek do Gdańska
Jeszcze raz bardzo dziękuje.
Pasażerka 50 z Pszczółek do Gdańska
Byłam pewna, że opisałam tą historię dawno temu, więc nie pamiętam dokładnie, kiedy się zdarzyła. Na pewno tego lata, na poznańskiej Wildzie.
Jadąc ulicą widziałam, jak dwóch panów w mundurach straży miejskiej naprawiało osobie niepełnosprawnej zepsuty wózek inwalidzki.
Jadąc ulicą widziałam, jak dwóch panów w mundurach straży miejskiej naprawiało osobie niepełnosprawnej zepsuty wózek inwalidzki.
Tydzień temu, przyjechałam na dworzec wcześniejszym pociągiem i miałam godzinę do zajęć szkolnych. Postanowiłam więc zaczekać na dworcu i porysować. Wyciągnęłam więc blok, który zawsze noszę ze sobą, a także długopis, po czym przystąpiłam do rysowania. Po kilku minutach, zauważyłam, że dwaj strażnicy przyglądają się mojej pracy.
- Bardzo pięknie pani rysuje - powiedział jeden z nich.
- Naprawdę ma Pani talent - dodał drugi, po czym odeszli.
Dziękuję. Naprawdę zapewniliście mi dobry humor na resztę dnia.
- Bardzo pięknie pani rysuje - powiedział jeden z nich.
- Naprawdę ma Pani talent - dodał drugi, po czym odeszli.
Dziękuję. Naprawdę zapewniliście mi dobry humor na resztę dnia.
dworzec straż
Z tramwaju wysiadałą osoba niewidoma (pierwszymi drzwiami). Z kabiny wychylił się motorniczy i powiedział: przystanek jest w remoncie, stoimy dziesięć metrów wcześniej.
To było bardzo sympatyczne :-)
To było bardzo sympatyczne :-)