Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Rzecz miała miejsce kilkanaście lat temu.
Byliśmy w Irlandii od kilku tygodni. Nie przelewało się - to fakt, ale tragicznie
nie było, bo już pracowałem. Polska jeszcze była poza Unią - więc na wyspę nie dotarła jeszcze fala 'chomików': język polski jeszcze się Irlandczykom nie osłuchał i nie mieli o nas takiej opinii jak obecnie.
Ciepły letni dzień (co nie jest tu zjawiskiem dość częstym), sklep spożywczy i moje maluchy (3 lata i 15 mięsiecy) chcą loda. A w ladzie chłodniczej - jedynie lody na patykach. Nim dojdziemy do domu, bedą brudne od stóp do głów. Dlatego staramy się przekonać dzieci, że jak wrócimy do domu, to dostaną lody w miseczkach. Nawet specjalnie nie protestowały.
I wówczas podeszła do nas mocno starsza Irlandka, która tylko z języka ciała domysliła się, że dzieci chcą lody - a my nie chcemy im kupić. Wciska nam 10€ i każe nam kupić te lody dzieciom. Tłumaczymy że nie, że dziękujemy, że dzieci mają lody w domu, a tymi, które są w sklepie, całe się wysmarują. W końcu dała się przekonąć...
Na koniec jeszcze spytała, jakim szamponem myjemy dzieciom włosy, że mają je tak jasne jak len...

Irlandia dzieci lody

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 grudnia 2016, 0:13 przez Error404 (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
0
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
0

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…