Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Rzecz działa się w Kanadzie dawno temu.
Młody emigrant, oszołomiony tym zupełnie innym światem.
Akcja. W jakiejś galerii handlowej (chyba Eaton's
Centre w Toronto, ale głowy nie dam) robimy zakupy. Małe dzieci w wózku (tym sklepowym). I nie wiem czemu, zamiast szukać windy (w końcu są obrazki, gdyż wtedy mój angielski był na poziomie: "yes,no, please, thank you") ruszyłem tym WÓZKIEM na ruchome schody. Jechać - jechał. Gdy dojechał do końca - stało się coś strasznego. Kółka się zablokowały.
Schody jadą, wózek stoi i szarpie się, ja przepieram nogami do tyłu...
Jak długo to trwało - nie wiem. Dobrzy ludzie pomogli. Jak, nie pytajcie. W tym stresie nie pamiętam. Chyba unieśli wózek i szybko przenieśli go parę metrów dalej. Mnie chyba też unieśli (chyba, raz jeszcze, niesamowity stress).
Chyba jeszcze zostali ze mną parę minut, pytali, jak mogą pomóc. Nie wiem, nie pamiętam szczegółów, jak mówiłem, w tym stressie nic nie pamiętam, tylko ten moment potwornego strachu, gdy wózek stał, szarpał się a przerażone dzieci płakały. Są jeszcze dobrzy ludzie.
Nawet nie wiem, czy podziękowałem. Myślę, że zrozumieli.
Wiem, że nikt z nich nie przeczyta (a może? może był tam jakiś Polak i cudem czyta), ale chociaż teraz: THANK YOU MAGNIFICIENT, HELPFUL PEOPLE.

Toronto schody ruchome wózek dzieci blokada

Pobierz ten tekst w formie obrazka
18 lutego 2016, 16:09 przez Photo (PW) | Skomentuj (2) | Do ulubionych
Głosów
9
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
9

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…