Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Cieszę się, że na świecie są tacy ludzie jak Pan kierowca autobusu, którym jeżdżę. I na 200 % można go nazwać dobrym człowiekiem (anioł to musiałby być mega, chociaż nie wiele mu do tego brakuje).

Jako, że jestem osobą niepełnosprawną posiadam ulgę na bilet. I to dosyć dużą, bo z 3 zł płacę od 70 groszy do 90 w zależności gdzie wysiadam, ale aktualnie posiadam bilet miesięczny.

Z tymże kierowcą bardzo często rozmawia duuuużo ludzi. A parę z nich (w tym ja) to już się śmiejemy, np. Co tak wcześnie? itp.

Sytuacja z przed dwóch miesięcy:
Nie wiem jak zapodział mi się miesięczny, zauważyłam to rano, a czasu mało. Idę na przystanek z przygotowaną złotówką. Wsiadam:
- Ulgowy dla niepełnosprawnych. (I tak po przyjacielsku dodałam) Gdzieś mi się bilet zapodział, ale wolę mieć.
A ten mi z uśmiechem i gestem pokazuje, żebym siadała i dodał, że w razie kontroli to wtedy...
No co miałam zrobić? Usiadłam.
Wracam kursem powrotnym z tym samym kierowcą. Od razu po wejściu mówię, że chcę zapłacić za dwa bilety (ten co wcześniej i ten powrotny), a ten mi znowu z uśmiechem i gest dłoni, żebym siadała. No może 2 zł, to dla niego nic, ale ciepło w sercu, że hej.

Jestem osobą, która własnej rodzinie wierzy. Kiedyś mój brat nagadał mi głupot na tego pana, a ja w to uwierzyłam. No i wyszło na to, że pan kierowca miał rację. A ten gość to chyba się za bardzo przejmuje wszystkim, bo podchodzę do niego do kabiny i chcę go przeprosić:
- Muszę pana za coś przeprosić.
Idiota zatrzymał autobus.
Ale czekoladę przyjął na przeprosiny i podziękowanie (za wyżej wymienioną sytuację)

Ostatnio mam problemy z nogą. Duże, bo w zasadzie biegać nie mogę. Kiedyś musiałam się wcześniej zwolnić z lekcji, bo kończyły się 14.05, a autobus odjeżdża 300 metrów dalej o 14.18. No i kłócę się z nauczycielką, że nie mogę biegać, żeby mnie puściła (ale jej racja bo nie miałam zwolnienia). No i dzwonek na koniec lekcji. Lecę do drzwi, jednocześnie ubierając kurtkę i biegnę na ten przystanek. 14.12 dobiegam do drzwi i w chwili próby wejścia do autobusu, niestety moja noga odmówiła posłuszeństwa. Wywróciłam się prawie, bo zdążyłam wyciągnąć ręce do przodu, a gdy w końcu się ogarnęłam, patrzę na kabinę - "dobry" pan kierowca.
Tak ogólnie to spytał czy wszystko w porządku, czy pomóc. No i potem jeszcze wysłuchał powód wywrócenia się (szkoła). Od tamtej pory zmuszona jestem nosić stabilizator, a ja i pan kierowca, chyba można to tak nazwać, że jesteśmy przyjaciółmi.
Panie kierowco z lini "23" w woj.małopolskim - DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
Głosów
17
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
17

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…