Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jeloo

Zamieszcza historie od: 24 stycznia 2012 - 12:16
Ostatnio: 1 czerwca 2012 - 17:11
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 125
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
Na Piekielnych jest wiele historii o listonoszach którzy tylko awizują czy kurierach ignorantach. Ja odniosę się tylko do tych pierwszych. I w sumie chyba mieszkam w dobrym miejscu, bo listonosze są naprawdę świetni.

Oczekiwałem na paczkę, była dla mnie bardzo istotna, gdyż miał być to prezent. Złożyłem zamówienie, trochę zbyt późno, paczka poszła, jeszcze tego samego dnia, poleconym priorytetem. W piątek miałem wyjeżdżać, żeby zdążyć na tą okazję, na którą zamówiłem ów prezent. No i wyszedłem z mieszkania po bułki, aby zjeść śniadanie. No cóż, 5 minut, wracam, minąłem się z listonoszem. Awizo w skrzynce. No cóż, paczka potrzebna, czekać do 17 nie mogę, a poczta blisko, więc awizo w łapę i lecę do urzędu, czy dało by się coś zrobić. Nie oni nie wiedzą, nie da się. No nic, łapię listonoszy, czy nie wiedzą kto wystawił Awizo, abym mógł się z nim skontaktować, wiedzą ale numeru nie mają. Specjalnie dla mnie wrócili ze mną na bazę, bo na bazie mieli numer do tego listonosza. Dzwonimy. Będzie wracał, zajdzie do mnie z tą przesyłką.

Oczywiście był. Było mu to kompletnie nie po drodze, ale przyszedł. Paczka odebrana, dałem mu dychę na piwo za fatygę z obietnicą, że ja też za niego, i za jego pomocnych kolegów wypiję.

Prezent się udał. A ja mam i będę miał dobre zdanie o listonoszach. I żaden tekst na piekielnych go nie zmieni.

poczta listonosz

Pobierz ten tekst w formie obrazka
21 maja 2012, 21:01 przez jeloo (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
43
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
43
Swego czasu, gdy studiowałem jeszcze w Siedlcach (spiesząc z wyjaśnieniem, obecnie studiuję zupełnie gdzie indziej), gdy biegałem po parku, jeden z dwóch moich telefonów uciekł mi z kieszeni. Zorientowałem się dopiero po dłuższym czasie. I w sumie można mówić tu zarówno o piekielności, jak i wspaniałości pewnych osób.

Gdy zgubiłem telefon, początkowo zacząłem go szukać, czyli po prostu przebiegłem trasę jeszcze raz. Gdy to nie poskutkowało, jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydało mi się wykonanie połączenia na zagubiony numer. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ dodzwoniłem się do miłej dziewczyny, z którą umówiłem się po odbiór telefonu, w sumie w ostatniej chwili, bo wyjeżdżała do rodziców (chyba, nie pamiętam już dokładnie), do Warszawy. Na dworcu kolejowym poinformowała mnie, że dzwoniła do osób z listy kontaktów i w sumie tylko jedna odebrała (o tym za chwilę)
Podziękowałem jej ślicznie i sięgałem po portfel aby wypłacić zwyczajowe znaleźne, które miałem zamiar dać spore, bo i telefon miał dużą wartość w tamtym okresie. Wywiązała się krótka "kłótnia". [O]na i [J]a:

[O] - Niech Pan nawet nie wyjmuje.
[J] - Należy się Pani. Uczciwie Pani postąpiła, więc jestem zobowiązany.
[O] - W takim razie niech Pan coś dla mnie zrobi.
[J] - ?
[O] - Jak kiedyś Pan znajdzie czyjąś własność, niech Pan zrobi tak samo jak teraz ja.

Byłem nią bardzo miło zaskoczony. I od tej pory, żyje we mnie postanowienie, że będę robił tak jak jej obiecałem.

Piekielny natomiast był mój [K]olega, do którego owa cudowna dziewczyna się dodzwoniła. Następnego dnia przychodzi do mnie:

[K] - Znalazłeś już telefon?
[J] - A skąd Ty o tym wiesz?
[K] - A no bo wczoraj dzwoniła do mnie taka jedna z Twojego numeru, i powiedziała, że znalazła, i żebym szybko Ci powiedział, bo wczoraj pojechała do Warszawy. Ale jakoś wyleciało mi z głowy. Sory...

Ale w sumie i tak nie zdołał mi zepsuć humoru.

telefon zguba znalazca

Pobierz ten tekst w formie obrazka
24 stycznia 2012, 12:28 przez jeloo (PW) | Skomentuj | Do ulubionych
Głosów
82
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
82

1