Profil użytkownika
FaceOfInsane
Zamieszcza historie od: | 29 maja 2012 - 17:31 |
Ostatnio: | 7 lipca 2012 - 15:39 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 50
- Komentarzy: 0
- Punktów za komentarze: 0
Wracałam pewnego razu ze stolicy. Pociągiem.
Co ważne w historii - na codzień jeżdżę kolejami regionalnymi, jednak podróżować TLK zdarza mi się rzadko, więc nie ogarniam zbytnio jak wygląda kwestia biletów do 1-szej i 2-giej klasy. Zwłaszcza, że o ile kiedyś wagony były oznaczone łopatologicznie: 1-sza: czerwony, 2-ga: zielony, tak teraz w niektórych składach nie ma żadnej różnicy i ciężko się połapać.
Ale do sedna:
Niefart sprawił, że do pociągu wbiegłam na ostatnią chwilę i wparowałam do pierwszego lepszego pustego przedziału, co by uspokoić zziajany oddech. Do tego wkurzona maksymalnie, bo padł mi telefon, więc czekały mnie 2 bite godziny bez słuchawek, od których jestem dość mocno uzależniona.
Ledwie minęłąm Wa-wę zachodnią, a tu do przedziału wchodzi [K]onduktor: [K] `Bileciki do kontroli`.
Podaję, a jakże, na co słyszę:
[K] Ale to jest bilet do drugiej klasy, a pani siedzi w pierwszej.
[J] (wciąż nieogarnięta) To ja się już przesiadam.
[K] No ale część trasy już pani przejechała, będzie dopłata.
Myślę sobie: no pięknie, nie mam przy sobie ni grosza, będzie mandat jak nic. Na co konduktor:
[K] No, chyba, że będę mógł pani towarzyszyć do końca podróży. Ale to przesiądźmy się do ostatniego wagonu.
Widząc lekką panikę i przerażenie w moich oczach skwitował zdaniem `spokojnie, nie zgwałcę pani`.
Co się okazało? Zaprowadził mnie do ostatniego wagonu, co by drugiemu konduktorowi nie chciało się iść go kontrolować i karać, że łamiąc wszelkie zakazy siedzi sobie, gawędzi i pali (tak, fajkami też poczęstował) w 1-szej klasie, z jakąś małolatą, co to się usadziła nie tam gdzie trzeba.
Tak więc zamiast kary, spotkały mnie 2 godziny świetnego towarzystwa, które zrekompensowało mi rozładowany telefon :)
Co ważne w historii - na codzień jeżdżę kolejami regionalnymi, jednak podróżować TLK zdarza mi się rzadko, więc nie ogarniam zbytnio jak wygląda kwestia biletów do 1-szej i 2-giej klasy. Zwłaszcza, że o ile kiedyś wagony były oznaczone łopatologicznie: 1-sza: czerwony, 2-ga: zielony, tak teraz w niektórych składach nie ma żadnej różnicy i ciężko się połapać.
Ale do sedna:
Niefart sprawił, że do pociągu wbiegłam na ostatnią chwilę i wparowałam do pierwszego lepszego pustego przedziału, co by uspokoić zziajany oddech. Do tego wkurzona maksymalnie, bo padł mi telefon, więc czekały mnie 2 bite godziny bez słuchawek, od których jestem dość mocno uzależniona.
Ledwie minęłąm Wa-wę zachodnią, a tu do przedziału wchodzi [K]onduktor: [K] `Bileciki do kontroli`.
Podaję, a jakże, na co słyszę:
[K] Ale to jest bilet do drugiej klasy, a pani siedzi w pierwszej.
[J] (wciąż nieogarnięta) To ja się już przesiadam.
[K] No ale część trasy już pani przejechała, będzie dopłata.
Myślę sobie: no pięknie, nie mam przy sobie ni grosza, będzie mandat jak nic. Na co konduktor:
[K] No, chyba, że będę mógł pani towarzyszyć do końca podróży. Ale to przesiądźmy się do ostatniego wagonu.
Widząc lekką panikę i przerażenie w moich oczach skwitował zdaniem `spokojnie, nie zgwałcę pani`.
Co się okazało? Zaprowadził mnie do ostatniego wagonu, co by drugiemu konduktorowi nie chciało się iść go kontrolować i karać, że łamiąc wszelkie zakazy siedzi sobie, gawędzi i pali (tak, fajkami też poczęstował) w 1-szej klasie, z jakąś małolatą, co to się usadziła nie tam gdzie trzeba.
Tak więc zamiast kary, spotkały mnie 2 godziny świetnego towarzystwa, które zrekompensowało mi rozładowany telefon :)
PKP
1
« poprzednia 1 następna »