Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Top historii


Nie jest to może super wspaniała historia dla Was, ale dla mnie jest.
Pochodzę z niewielkiej mieściny (10 000 osób).
Pewnego dnia nauczycielka ogłosiła, że jest możliwość pojechać na projekt z Niemcami do Warszawy. Dla mnie bomba, od kilku lat chciałam ją zwiedzić. Pojechaliśmy, zwiedzamy. W końcu po zwiedzeniu muzeum techniki nasza nauczycielka mówi tak:
- Weźcie plan miasta (miała ze sobą, rozdała nam). Jesteśmy w tym miejscu, a obiad zjemy tutaj (pokazała nam, jak mamy tam dotrzeć, ale bez większych szczegółów). No, to w drogę.
Koleżanka, z którą miałam iść, gdzieś się zawieruszyła, więc poszłam sama z tą nieszczęsną mapką. W jakiejś mniejszej uliczce przystanęłam, żeby się zorientować, gdzie jestem. A ja i mapka to gwarantowana tragedia. Stoję, patrzę na mapkę, na nazwy ulic... i tak, zgadliście. Nic. Podszedł do mnie starszy pan, zapytał czy może mi jakoś pomóc. Mówię mu, że mam dojść na tą ulicę. On na to, że też się tam wybiera i może mnie zaprowadzić. W pierwszej chwili się przeraziłam nieco, bo nigdy nic nie wiadomo. Ale po chwili wewnętrznego wahania zgodziłam się. Pan umilał spacer opowieścią o wojnie, komunizmie, narzekaniem na obecnych polityków. Był niezwykle miły i pomocny.

Gdyby nie on, pewnie długo bym jeszcze błądziła. Okazało się, że jako jedyna miałam "przewodnika". Reszta korzystała z komunikacji miejskiej lub pytała ludzi.

Warszawa starszy pan

Pobierz ten tekst w formie obrazka
13 października 2013, 14:59 przez olka3004 (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
49
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
49
Parę lat temu postanowiliśmy z przyjaciółmi wybrać się na 3 dni do malutkiej miejscowości niedaleko naszego miejsca zamieszkania. Ot tak, miły weekend w przyczepce nad zalewem. Drugiego dnia postanowiliśmy zamoczyć nóżki w wodzie. Jeden ze znajomych wchodząc do wody przypomniał nam, żeby uważać, bo w wodzie może być szkło lub inne materiały (wiadomo jak dzisiejsza młodzież traktuje jeziora, morza czy zalewy...). Pech chciał, że ów znajomy stawiając pierwszą stopę w wodzie natknął się właśnie na taką niespodziankę. Niby nic. Wracamy do przyczepki. Kolega lekko kuleje ale nic szczególnego się nie dzieje... Niestety nagle okazuje się, że ze stopy zaczyna lecieć krew jak z zarzynanej świni. Co robić? Miasta nie znamy, do naszego jakieś 50 km drogi przez, jakby to ująć, dziury z odrobiną asfaltu. Postanowienie, owijamy stopę w czysty ręcznik i na CB będziemy pytać gdzie jest najbliższy szpital.

Sytuacja może nie jest dla Was zbyt poważna, ale wbrew pozorom kolega tracił dość sporo krwi (w przyczepce w wiadrze z wodą, w którym obmył ranę nie było wody, tylko czerwone bajorko; ręcznik, którego użyliśmy stracił swą pierwotną barwę i patrzeć można było jak krew ochoczo ciurka na podłogę i dywanik, ręczniki papierowe, chusteczki i rolka papieru nie wystarczyły, wciąż kapało i kapało...)

Dość zdesperowani staraliśmy się więc dojechać jak najszybciej do głównej drogi, aby złapać kogoś miejscowego na CB radiu coby nam wskazał drogę (GPS'a w telefonie wtedy nikt nie miał). Niestety, w tych godzinach większość kierowców z mieściny urządzała sobie poobiednie sjesty.

Po około 10 minutach jazdy odezwał się do nas pewien kierowca mówiąc, że wie, gdzie w pobliżu jest szpital. Nie wiedzieliśmy jednak jak do niego dojechać. Kierowca ten po antence od CB na naszym autku rozpoznał, że to my potrzebujemy pomocy i powiedział, żebyśmy zwolnili, to nas wyprzedzi. Po tym manewrze kazał nam jechać za nim. Kolejne 10 minut jazdy później byliśmy pod szpitalem prowadzeni przez tego kierowcę prosto pod wjazd na SOR. Podziękowaliśmy kierowcy i chcieliśmy dać mu jakiś "prezent" za pomoc. Kierowca odmówił i z uśmiechem życzył nam zdrowia.

Dowiedzieliśmy się, że gdyby kolega dojechał trochę później to może trzeba by nawet amputować palce, ponieważ ścięgna były w kiepskim stanie. Gdyby nie Kochany Pan Mariusz, kolega nie miałby 2 palców u stopy. Dziękujemy Ci z całego serca!

Szerokości!!!

Pobierz ten tekst w formie obrazka
17 października 2013, 4:32 przez ~Ayumi | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
91
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
91
Historia miała miejsce jakieś 2 lata temu, postanowiłam ją tutaj zamieścić żeby choć trochę poprawić "wizerunek motocyklisty na polskich drogach" - do rzeczy:
Piątek wieczór, razem ze znajomymi robimy zakupy na niewielką imprezę i wtedy radosny nastrój przerywa okropny huk. Wszyscy wybiegamy ze sklepu, jak się okazało ktoś potrącił pieszego (na pasach).
Każdy rozgląda się za sprawcą (który nie przejął się poszkodowanym tylko "najzwyczajniej w świecie" uciekał z miejsca wypadku), dwie osoby zajęły się oznakowaniem miejsca wypadku (trójkąt ostrzegawczy i przestawieniem samochodu za człowieka żeby włączyć awaryjne), oczywiście telefon na 112 z opisem zdarzenia itp.
W pewnym momencie zatrzymuje się mężczyzna na "ścigaczu" i pyta czy trzeba nam pomóc - my tylko, że karetka w drodze; sprawca uciekł - blachy prawdopodobnie takie a takie, marka XX model YY kolor czerwony. Wyobraźcie sobie, że facet odjechał z prędkością dźwięku doprowadzając sprawcę na miejsce jeszcze przed przyjazdem policji.
Z tego miejsca chcę podziękować Anonimowemu Motocykliście z miasta na wschodzie Polski za bezinteresowną pomoc zupełnie obcej osobie.

polskie drogi

Pobierz ten tekst w formie obrazka
19 sierpnia 2011, 22:59 przez dziewczynaharnasia (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
590
(w tym negatywnych:
10
)
plus Wspaniałe
580
Chciałabym podziękować pewnej Pani, która na początku sierpnia podarowała mi pieniądze na bilet, gdyż kierowca nie miał wydać i nikt w autobusie nie dał razy rozmienić 50 zł. Wiem, że Pani tego nie przeczyta, ale jestem niezmiernie wdzięczna, bo jednak z Katowic do Rudy Śląskiej jest kawałek.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
18 października 2013, 23:00 przez ~Lessiada | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
66
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
66
Pobierz ten tekst w formie obrazka
29 października 2013, 19:45 przez ~ksenia | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
43
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
43
Większość ludzi narzeka na chłopaków z grzywkami, rurkami itp. że pedały i tak dalej...
Długi czas temu, szukając pracy zagłębiłem
się w ciaśniejsze, brudniejsze i ciemniejsze uliczki. Takie raczej boczne, że je tak nazwę mimo to dość ruchliwe. W pewnym momencie zostałem dosłownie wciągnięty w zaułek i pobity. Złamane żebra, wstrząs mózgu i przebite płuco. Przytomności na moje nieszczęście nie straciłem. Czego żałuję. Ból był nie do opisania, wręcz paraliżujący. Leżałem w tym zaułku i czułem obecność ludzi, słyszałem ich głosy. Jednak nikt nawet się nie zbliżył, nie dotknął, nie sprawdził czy żyję.

Dopiero po dłuższym czasie ktoś podszedł, wezwał karetkę. Zostałem zabrany do szpitala chyba na ostry dyżur czy coś. Miałem 2 operacje, 3 tygodnie w szpitalu. Sprawców zatrzymano. Ot, zwykłe osiedlowe dresy. Powodu napaści nie ustalono. Nie wiem nawet czy spotkała ich kara. Nigdy nie zostałem wezwany na przesłuchanie ani nic z tych rzeczy.

Osobą która wezwała karetkę udało mi się poznać dopiero pod koniec pobytu w szpitalu. Przyszła bezinteresownie zobaczyć jak się czuje i czy wszystko OK. Tak kochani. Moje zaskoczenie było ogromne. Stereotypowy pedałek... Cóż tu dużo mówić. Byłem zagorzałym przeciwnikiem takich ludzi, wręcz walczyłem z nimi. A tu los spłatał mi psikusa i uratowała mnie osoba której wręcz nienawidziłem. Wszystko się odmieniło, i zrozumiałem że tacy ludzie nie są źli. Dla mnie to wspaniała osoba... i cóż, zawdzięczam jej życie...

Pobierz ten tekst w formie obrazka
25 listopada 2012, 16:02 przez Konto usunięte | Do ulubionych
Głosów
82
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
82
To może i ja coś dodam. Nie jestem pewna ile miałam wtedy lat, ale myślę, że to była gdzieś 3 klasa. Poszłam do żabki z 4-letnim bratem. Miałam kupić dla taty jakieś picie o ile pamiętam i mogłam wziąć coś dla siebie i brata. Zabraliśmy dużo rzeczy. Nie przeliczyłam ile to wszystko kosztowało i przy kasie okazało się, że brakuje nam +/-7zł. Zaproponowałam, żeby pani schowała to pod ladę, a ja pójdę po pieniądze. Chciałam też dodać, że tata ma blisko sklep i mogłam podejść, ale przerwał mi pan, który stał za mną (na około 25 lat) mówiąc: Dobra, nie idź, ja wam dorzucę. Powiedział to obojętnym głosem, więc nie wiem czy dorzucił nam, żeby nie czekać czy z dobrego serca. Mnie zamurowało. Po chwili wyjąkałam ,że bardzo dziękujemy z bratem. Gdy wyszliśmy ze sklepu, stałam jeszcze chwilę zamurowana. Kiedy pan wyszedł ze sklepu, wpatrywałam się jeszcze chwilkę w niego i odeszłam z bratem. Jednak są ludzie, którzy odejmą sobie dla innych. A chciałam powiedzieć, że mój tata ma blisko w/w sklep, ale nie poszedł sam dla tego, że miał dużo klientów, a nie z lenistwa.

Żabka

Pobierz ten tekst w formie obrazka
24 sierpnia 2011, 11:16 przez ~Lemon233 | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
134
(w tym negatywnych:
31
)
plus Wspaniałe
103
Zmęczony wróciłem z pracy i po kąpieli postanowiłem się zdrzemnąć.
Już prawie usypiałem, gdy usłyszałem donośny głos wnuczki:
-
Dziadku! Dziadku!
- Co skarbie?
A bo ja włączyłam telewizor, ale tak cichutko coby Cię nie obudził.
Podziękowałem.

Pobierz ten tekst w formie obrazka
2 stycznia 2016, 21:05 przez s3ga (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
19
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
19
W zeszłym roku po Wszystkich Świętych wracałam pociągiem do Krakowa, gdzie studiuję. Bez namysłu kupiłam bilet studencki. Do domu na takim jechałam i wszystko było ok. Kontrola. Spokojnie podaję bilet, legitymację i co słyszę?
- Legitymacja nieważna!
Szok, zastanawiam się co jest grane... No tak. Nie podbiłam jej (była ważna do 31. października). I tu kolejny zonk! Nie mam pieniędzy przy sobie, więc nie mam jak dopłacić do pełnego biletu. Pięknie... Mandacik się szykuje.
Wtedy spadł mi z nieba anioł w postaci miłej dziewczyny jadącej ze mną w przedziale, która bez namysłu pożyczyła mi potrzebną kwotę.
W Krakowie zaraz poszłam z nią do bankomatu i oddałam jej dług.
Chciałam ją serdecznie pozdrowić za ratunek! Gdyby nie ona, musiałabym płacić dużo więcej za mandat.

kochane PKP

Pobierz ten tekst w formie obrazka
25 sierpnia 2011, 23:34 przez nuta (PW) | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
171
(w tym negatywnych:
12
)
plus Wspaniałe
159
Dziękuję bardzo Pani Aptekarce i młodej dziewczynie stojącej za mną w kolejce, które wybiegły za mną by zwrócić mi portfel którego przez roztrzepanie i zamyślenie zapomniałam zabrać. Są jeszcze mili i uczciwi ludzie.

zgubiony portfel

Pobierz ten tekst w formie obrazka
29 grudnia 2013, 17:10 przez ~aagni | Skomentuj (3) | Do ulubionych
Głosów
60
(w tym negatywnych:
0
)
plus Wspaniałe
60