Pragnę podziękować mojej pani wykładowczyni z pierwszej pomocy za to, że była konsekwentna i tzw. "piła".
Studiowałam fizjoterapię w Jeleniej Górze. W programie studiów mieliśmy zajęcia z pierwszej pomocy, której uczyła niezwykle miła, ale też bardzo wymagająca wykładowczyni. Nie było żadnych wyjść na skróty. Trzeba było rzeczywiście wykazać się dobrymi umiejętnościami, żeby zaliczyć przedmiot. Do zaliczenia podchodziłam kilka razy i szczerze mówiąc miałam już tego dość. Jednak pani Wioli zależało nie na tym, aby studenta oblać, ale na tym, żeby go nauczyć. Wreszcie się udało i zdobyłam to swoje zaliczenie. Dwa lata później moja mama zasłabła i osunęła się na podłogę. Moja ocena oddechu oddechu u mamy pokazała mi, że tego oddechu nie ma. I nagle wszystkie umiejętności, jakie zdobyłam na pierwszym roku studiów powróciły do mnie z niezwykłą jasnością. Wiedziałam, co robić i zastosowałam pełny algorytm resuscytacji, jakiego nauczyła mnie pani magister. Reanimowałam mamę do czasu przyjazdu pogotowia. Później reanimację przejął lekarz i ratownik medyczny. Po kilku minutach mama odzyskała oddech, a po dwóch godzinach świadomość. Okazało się, że miała rozległy zawał. Lekarz ze szpitala orzekł, że moje działania uratowały jej życie. PANI WIOLU DZIĘKUJĘ PANI!!!!!!
Studiowałam fizjoterapię w Jeleniej Górze. W programie studiów mieliśmy zajęcia z pierwszej pomocy, której uczyła niezwykle miła, ale też bardzo wymagająca wykładowczyni. Nie było żadnych wyjść na skróty. Trzeba było rzeczywiście wykazać się dobrymi umiejętnościami, żeby zaliczyć przedmiot. Do zaliczenia podchodziłam kilka razy i szczerze mówiąc miałam już tego dość. Jednak pani Wioli zależało nie na tym, aby studenta oblać, ale na tym, żeby go nauczyć. Wreszcie się udało i zdobyłam to swoje zaliczenie. Dwa lata później moja mama zasłabła i osunęła się na podłogę. Moja ocena oddechu oddechu u mamy pokazała mi, że tego oddechu nie ma. I nagle wszystkie umiejętności, jakie zdobyłam na pierwszym roku studiów powróciły do mnie z niezwykłą jasnością. Wiedziałam, co robić i zastosowałam pełny algorytm resuscytacji, jakiego nauczyła mnie pani magister. Reanimowałam mamę do czasu przyjazdu pogotowia. Później reanimację przejął lekarz i ratownik medyczny. Po kilku minutach mama odzyskała oddech, a po dwóch godzinach świadomość. Okazało się, że miała rozległy zawał. Lekarz ze szpitala orzekł, że moje działania uratowały jej życie. PANI WIOLU DZIĘKUJĘ PANI!!!!!!
zawał mama reanimacja
Komentarze