Finał WOŚP (tak, tak, ludzie będą się czepiać bo "kradną", no nie ważne). Wchodzę do kasy biletowej na PKP. Wszytko ok, kupuję bilet itd. Zbieram się do wyjścia. Pod oknem stoją dwaj mężczyźni. Oceniłam ich jako pijaków. (Może i zgodnie z prawdą, ale...) Popatrzyłam ze współczuciem na Panów. Wtem jeden do mnie zagaduje. "Co to za akcja" "WOŚP? To dziś?" Myślę sobie "super, znowu pijany". Odpowiadam i wychodzę. Dwa metry dalej słyszę, że ktoś mnie woła. Odwracam się i widzę Pana "Pijaka". Biegnie za mną z portfelem w ręku. Oddał mi wszystkie drobne jakie miał. Zdziwienie przerodziło się w wzruszenie. Odzyskałam wiarę w ludzi.
Komentarze