Trudno powiedzieć, kto był wspaniały: roztargniony konduktor, menel "w innym wymiarze", czy zwykłe szczęście.
Wsiadam do tramwaju, chcę zeskanować kartę (trzeba "z góry" załadować określona kwotą, później przykłada się do czytnika przy wsiadaniu i wysiadaniu, pobierana jest opłata od przystanku. Prócz tego można mieć na karcie zatypowany bilet okresowy z punktu a do b. Jeśli jedzie się "swoją" linią nie trzeba skanować, jeśli nie - trzeba).
Czytnik wyświetla brak środków do opłacenia przejazdu. No tak, roztargniona Ejcia zapomniała doładować. Może się uda, wysiądę na następnym przystanku i pójdę do kiosku. Niestety, ledwo tramwaj ruszył ujawniły się dwa "kanarki". Trudno, spokojnie podaję mu kartę, jak powie, że nie ta linia spróbuje zrobić oczka kota w butach, że pomyliłam tramwaje (trasa którą jechałam i ta na miesięcznym jeszcze się pokrywały, ale za minutę był rozjazd).
Konduktor wziął ode mnie kartę i zaczął budzić śpiącego obok zmęczonego menela. Nieskładne mamrotanie i wymachiwanie rękoma było tak zabawne, ludzie zaczęli chichotać, pogadywać z kontrolerem, facet zamotał się do tego stopnia, że zapomniawszy, że nie skasował mojej karty oddał mi ją z podziękowaniem i zajął się na dobre amatorem jabola.
Wsiadam do tramwaju, chcę zeskanować kartę (trzeba "z góry" załadować określona kwotą, później przykłada się do czytnika przy wsiadaniu i wysiadaniu, pobierana jest opłata od przystanku. Prócz tego można mieć na karcie zatypowany bilet okresowy z punktu a do b. Jeśli jedzie się "swoją" linią nie trzeba skanować, jeśli nie - trzeba).
Czytnik wyświetla brak środków do opłacenia przejazdu. No tak, roztargniona Ejcia zapomniała doładować. Może się uda, wysiądę na następnym przystanku i pójdę do kiosku. Niestety, ledwo tramwaj ruszył ujawniły się dwa "kanarki". Trudno, spokojnie podaję mu kartę, jak powie, że nie ta linia spróbuje zrobić oczka kota w butach, że pomyliłam tramwaje (trasa którą jechałam i ta na miesięcznym jeszcze się pokrywały, ale za minutę był rozjazd).
Konduktor wziął ode mnie kartę i zaczął budzić śpiącego obok zmęczonego menela. Nieskładne mamrotanie i wymachiwanie rękoma było tak zabawne, ludzie zaczęli chichotać, pogadywać z kontrolerem, facet zamotał się do tego stopnia, że zapomniawszy, że nie skasował mojej karty oddał mi ją z podziękowaniem i zajął się na dobre amatorem jabola.
Komentarze