Historia sprzed kilku lat. Trochę "religijna", ale działo się to między ludźmi "w temacie", więc nie powinno nikogo razić.
Piesza pielgrzymka do Częstochowy. Kilkanaście km po wyruszeniu rozkleił mi się nowiutki, dobrej marki sandał. Właściwie należałoby reklamować, ale ani paragonu przy sobie, ani sklep nie na miejscu. Kierowca grupy podwiózł mnie do szewca, weszłam, pytam o możliwość usługi na cito. Wspaniały pan zeszył od ręki, obejrzał drugi but czy nie szykuje podobnej niespodzianki, a zapytany o cenę odpowiedział: "Matka Boska mi zapłaci".
Dziękuję. Buty służą do dziś, a minęło najmniej siedem lat.
Piesza pielgrzymka do Częstochowy. Kilkanaście km po wyruszeniu rozkleił mi się nowiutki, dobrej marki sandał. Właściwie należałoby reklamować, ale ani paragonu przy sobie, ani sklep nie na miejscu. Kierowca grupy podwiózł mnie do szewca, weszłam, pytam o możliwość usługi na cito. Wspaniały pan zeszył od ręki, obejrzał drugi but czy nie szykuje podobnej niespodzianki, a zapytany o cenę odpowiedział: "Matka Boska mi zapłaci".
Dziękuję. Buty służą do dziś, a minęło najmniej siedem lat.
Komentarze